Nie nadaję
się na nocne, zakrapiane imprezy. Pospałam do 10 i z ciężką głową wstałam. Dobrze,
że wzięłam dzień wolny. Ciekawe jak tam chłopaki się czują? Zadzwoniłam do
Karola, jednak ten już rano zrobił sobie krótki jogging. Ja się ani na
makulaturę nie nadaję, a on biega?! Chociaż na makulaturę może nadaję.
Przynajmniej ktoś by coś zarobił za moje kilogramy :D
Nic
ciekawego nie miałam w planach. Pozbierałam się w jakąś całość, przeżułam kilka
gryzów wczorajszej, czerstwej bułki popijając wodą. Z wielkich porządków ograniczyłam
się jedynie do odkurzenia. Zawsze to coś.
Po południu
miała przyjechać do mnie Aneta. Nic szczególnego w ten dzień w szkole się nie
działo. Musiała się ze mnie ponabijać, że wyglądam jak wrak człowieka. No znowu
nie przesadzajmy.
-Jutka,
Mateusz wypytywał o Ciebie
-Co chciał?
-A takie tam
gdzie mieszkasz, czy masz kogoś, dlaczego cię nie ma
-Co?
–wydałam z siebie okrzyk zdziwienia
-Chyba mu
wpadłaś w oko
-Sorry, on
mi nie
-Czemu?
-Nie chcę
mieć nic wspólnego z facetami –fuknęłam i wyszłam do kuchni bez celu
-A z
siatkarzami jakoś utrzymujesz kontakt
-Oni są
inni, są zabawni i nie spływa im ślina jak mnie widzą!
-Co się tak
denerwujesz?!
-Bo mnie
wkurza ten cały Mateusz. Co przerwa przychodzi do mnie i już kilka minut po
dzwonku go siłą wyrzucam. Dzieciakom każe grać i znowu u mnie. Nie mam zamiaru
się z nim spotykać
-Ale…
-NIE! I
koniec. Nie ma tematu.
-Dobra jak
chcesz, ale naprawdę fajny chłopak
-Aneta!
–spojrzałam na nią wymownym wzrokiem.
-Ok., już
nic nie mówię. Wiesz co zrobiłam wczoraj
-No nie
wiem, ale pewnie się dowiem zaraz
-Zapisałam
na fitness –klasnęła w dłonie. Tak, Aneta ma ADHD o czym zdążyłyście się chyba
przekonać?
-Gdzie?
-Tutaj
niedaleko
-A tak
dokładniej?
-Fitness
& Dance Studio, osiedle Dolnośląskie 148E. Czekaj mam folder reklamowy
chyba przy sobie –pokazała mi gazetkę, było dużo ofert dla mężczyzn, dzieci, kobiet, również dla
ciężarnych
-I na jakie
się zapisałaś?
-Wstępnie na
TBC czyli rzeźba mięśni całego ciała, ale kusi mnie Sexy Dance.
- Sexy Dance to nauka 'sztuki uwodzenia' swoim tańcem! Wykorzystuje
elementy rumby, cha-chy, bachaty, salsy, samby i innych by umiejętnie
wykorzystać mowę ciała i siłę spojrzenia. Najważniejsza jest tutaj seksowna
praca bioder, klatki piersiowej, rąk i odpowiedni sposób stawiania kroków.
Latynoska atmosfera zajęć uczy panowania nad swoim ciałem, swobody ruchu, a
przy tym świetnie modeluje sylwetkę, poprawia kondycję i pewność
siebie –wyrecytowałam prosto z kartki na głos.
-No
właśnie, bardzo mi się podoba -uśmiechnęła
się i poruszała brwiami. –A ty nie chcesz się zapisać ze mną?
-Ja?
-A
widzisz tu kogoś innego?
-yyy
no może i mogę ale kiedy?
-Zależy
jaki karnet weźmiemy. Można 8/12 wizyt w miesiącu.
-To
może 8? Przynajmniej ja, bo na 3 razy w tygodniu to nie dam rady raczej
-Ok.,
w końcu na co? Sexy taniec czy kształtowanie sylwetki?
-W
jednym i drugim będziemy kształtować sylwetkę i spalać tłuszcz. A co myślisz
jakbyśmy się zapisały na jedno i drugie? Prawie dwie wizyty w tygodniu jedna
taniec brzucha, druga rzeźba?
-Julitka
czytasz w moich myślach! –pisnęła i przytuliła mnie z całej siły.
-Już
dobrze, dobrze. Siadaj.
-Nie,
ja się będę już zbierać, widzimy się jutro. Tylko, że ja mam na 10 dopiero
–wyszczerzyła się
-Nie
mam pytań… I wy jeszcze strajki urządzacie, że za dużo pracujecie! Nie dość, że
maksymalnie 18 godzin uczycie w tygodniu co przeciętny Polak musi harować po 40
a wam ciągle źle –prychnęłam
-Ja
tam nie narzekam, także mnie nie wrzucaj do jednego worka z innymi marudami
-Wiem,
wiem. To do jutra –zamknęłam za nią drzwi i rozsiadłam się przed TV. Julita co ty wymyślasz? Ty i sexy dance?
Przed kim będziesz się prężyć? Ale co mi tam! Raz się żyje!
Bartek
nie odzywał się przez cały dzień. Nie wiem czy pamiętał nasz taniec czy nie?
Nie był w takim stanie, żeby nie pamiętać, ale też i nic się nie wydarzyło,
żeby robić z tego aferę. Nie będę go unikać ani za bardzo się mu przypominać.
Zaczyna się stawać moim coraz lepszym kolegą, na rangę przyjaciela jeszcze nie
zasługuje. Owszem, wybawił mnie przed „Casanovą”, ale każdy facet szanujący
kobietę, by tak postąpił.
Jednak
dzień nie był by zaliczony gdyby jakiś siatkarz się nie pojawił. Czasem się
zastanawiam, co oni robili wcześniej jak
mnie nie znali? Siedzieli w domach? Mieli innych znajomych i nagle ich rzucili?
Czyli mnie też taki los czeka? Tylko mam ‘czekać’ kiedy poznają nową osobę?
Nie! Nie chce ich stracić, bo są świetnymi kumplami. Wracając do tematu, grubo
po 19 dzwoni dzwonek, za drzwiami Paweł z Karolem
-Cześć,
jak się czujesz?
-Cześć,
dobrze. A co? Wejdziecie czy będziecie tak stać?
-My
tylko na moment –odezwał się szatyn
-Stało
się coś?
-Nie,
tylko przyjmij tą godność i czuj się zaproszona na wyprawę lodową
-Że
co? –przeanalizowałam pomału ich słowa
-Julita
zbieraj się, bo za pół godziny jedziemy na lodowisko
-Żartujecie
sobie? –wybuchnęłam śmiechem
-My?
–popatrzyli na siebie i kiwnęli głowami przecząco. –Dobra, zbieramy się. Ktoś
po ciebie podjedzie albo my albo nie wiem jeszcze, bo część chłopaków miała też
się wybrać. –po skończonej przemowie od tak, odwrócili się na piecie i odeszli
zostawiając mnie w drzwiach. Wróciłam do środka i analizowałam każde słowo
przez nich wypowiedziane. Mam problemy z racjonalnym myśleniem czy co? Po dwa
razy musze przyswajać słowa innych. Niedługo zacznę nagrywać rozmowy, żeby
potem je puszczać i pojmować. Julita
ogarnij się!
Jak
powiedzieli, tak też się stało. Po kilku minutach znowu zadzwonił dzwonek. Szybko
zmieniłam buty, zarzuciłam kurtkę i wyszłam. Na moje szczęście czy nieszczęście
przyjechał Bartek. Oni się umówili czy co? Grzecznie podążałam za nim do
samochodu. Miał pięknego metalicznie niebieskiego Forda Fiesta. Podobał mi się ten samochód, ale nie było mnie
niestety stać na takie cacko. Otwieranie samochodu bez kluczyka, parkowanie z
pomocą kamerki i inne. Jestem kobieta, ale troszkę znam się na tym.
Jeszcze
raz dzisiaj przywitałam się z Pawłem i Karolem, którzy byli już w samochodzie.
Tzn. Karol przechodził z przodu do tyłu
-Co
ty robisz?
-Robię
ci miejsce
-A
tam nie było miejsca?
-Było,
ale z przodu masz lepszą widoczność
-Za
to ty masz teraz gorszą
-Nie
kłóć się ze mną tylko siadaj
-Już
pogadali? Zapięli pasy? –zapytał kierowca, skinęłam na znam zgody.
-Ej!
–odwróciłam się do siatkarzy z tyłu, zerkałam na Bartka i świdrowałam ich
wzrokiem
-Co
panienko?
-Bartek!
Mówiłam tyle razy, żebyś tak nie odnosił się do mnie
-Tak
jest! –zasalutował, przykładając dwa palce do głowy jak żołnierz na placu
defilad, gdy przechodzi obok nich głowa państwa. Popatrzyłam tylko karcącym
wzrokiem na niego.
-Przecież
wy nie możecie jeździć na lodzie!
-A
kto ci tak powiedział? –wydobył się na jakieś słowo Pawełek
-Ja!
-To
zapytaj siebie jeszcze raz, dobra? –wtrącił Kłos
-No
przecież może wam się coś stać! Potłuczecie się a nie daj Boże połamiecie! –nie
spuszczałam ich z pola widzenia. –Jak się wam nie chciało w domach siedzieć to
mogliście do kina iść, do baru, na jakieś zabawy a nie na łyżwy!
-Ale
właśnie wybieramy się na zabawy, to w czym rzecz? –mówił spokojnie środkowy
siedzący z tyłu
-Nie
na ekstremalne! Wy wiecie, że jutro gracie ważny mecz?
-Tak
wiemy. Każdy mecz jest ważny panienko –wiecie kto powiedział? W dodatku
szyderczo się uśmiechnął! Ze mnie sobie
żarty robić? Banda dzieciaków! W końcu nie bez powodu, ktoś nazwał
„mężczyzn” wiecznymi dziećmi. Ale niech tylko im się coś stanie…
Ogólnie
na lodowisku było dużo śmiechu, krzyków, pisków i upadków. Niestety, jeden
najważniejszy upadek Miska B. Chłopaki skądś zdobyli kijki i krążek do hokeja,
podzieliliśmy się na grupy czteroosobowe i jakkolwiek to wyglądało zagraliśmy
mini mecz. Z racji, że Kostek był w naszej drużynie a Michał w przeciwnej,
niechcący podłożył kijek pod nogi Bąka i ten feralnie upadł, łapiąc się za
łokieć, a na twarzy zagościł grymas bólu. Natychmiast chłopaki go wyprowadzili
z płyty lodowej do szatni. Z racji, że nie jestem pełnoprawnym fizjoterapeutą,
ale niedługo powinnam nim być, podjęłam się uratowania łokcia Michała, żeby był
w stanie grać jutro.
-Mówiłam!
No mówiłam! Ale nie słuchaliście mnie, bo przecież jedna kobieta w takim
stadzie samców nie ma nic do gadania!
-Złość
piękności szkodzi –odezwał się kontuzjowany
-Ty
siedź cicho. Jesteś jednym ze starszych powinieneś okiełznać tych szaleńców,
ale nie! Ty jak oni, jeszcze pomyślę, że ty ich do tego namówiłeś może?
–spojrzałam na niego spod byka
-Dzięki,
że mi wiek wypominasz, a stłuc mogłem się wszędzie. Nawet wracając ze sklepu do
domu i wyrżnąć na oblodzonym chodniku!
-Michał
–położyłam rękę na jego ramieniu. –Po prostu widzisz, chwila zabawy a teraz nie
wiadomo co będzie z twoją ręką. A musicie wygrać z Jastrzębskim!
-Chcesz
żebyśmy wygrali? –z ciepłem w oczach popatrzył na mnie Zatorski
-Nie
Pawełku, coś ty! Przekazuję informacje „JotWu” o stanie waszego zdrowia,
taktyce itp. W ogóle to kibicuje im a do was się przymilam byle jak najwięcej
się dowiedzieć, wiesz!?
-Serio?
-No
chyba wiadome, że nie!
-To
co mnie straszysz
-Aaa
–pomruczałam do siebie pod nosem, bo nie chciało mi się głupio dyskutować z
libero. –Chłopaki zmieniać buty, płacimy, odwozimy Misia i idziecie spać! Jest
już wpół do dziewiątej. Wy jutro macie mecz! Hello!? Trener wie o tym co wy
robicie?
-Misiu?
Nawet Blanka rzadko tak do mnie mówi
-A
widzisz, trochę ci posłodziłam. –po 10 minutach opuszczaliśmy budynek
lodowiska. Oddelegowaliśmy Michała pod sam dom, mógł zginać rękę, jednak
poleciłam mu, żeby założył na noc plaster rozgrzewający, na pewno nie
zaszkodzi. Reszta chłopaków stopniowo opuszczała samochód. W końcu i Bartek
znalazł się pod moim domem
-Kurcze
a chciałam wracać twoim samochodem, ale z Michałem wyszła akcja
-Ty moim? –przeraził się, typowy facet!
–Przecież nie piłem, nikt nie pił.
-Wiem, ale twój jest jednym z moich
ulubionych –spuściłam wzrok
-Powiadasz, że moja Frania jest twoim
ulubionym? –przyjął minę myśliciela
-No przecież powiedziałam
-Może kiedyś zasłużysz na przejażdżkę
–uśmiechnął się szeroko na co prychnęłam delikatnie. Pożegnaliśmy się i wyszłam
z jego Frani jak ją nazwał.
Niestety piątek nie okazał się być
dobrym dniem dla Bełchatowian. Mimo fatalnego początku, pierwszy set 3-12,
drugi 19-25 w trzecim i czwartym pokazali swoja siłę, lecz zabrakło jej na piąte starcie. I to
Jastrzębie na piątkowy wieczór okazało się być krok bliżej zapewnienia sobie
medalu.
Sobotnie starcie, które zaczęło się o
17 również nie napawało optymizmem. Ogólny stan rywalizacji 1-2 dla gości i
prowadzenie w czwartym meczu takie jak dzień wcześniej 0-2. Jednak wierni
kibice Pszczół zorganizowali taki doping, że podnieśli żółto – czarnych i
pozwolili zakończyć to spotkanie dla siebie korzystnie z równymi szansami na
finał dla obu drużyn. Bełchatowianie będą jeszcze raz zmierzać na Śląsk do
kolegów z kopalni.
Niedzielę miałam wolna od zajęć,
spędziłam ją leniuchując. Po południu umówiłam się z Alą na skype.
-Cześć!
-Hej –posłała mi buziaka w powietrzu.
Co tam słychać na bełchatowskiej ziemi?
-Wszystko w porządku, żyję a to
najważniejsze –wyszczerzyłam się. –Alusiaaaa –jak przeciągam jej imię
wiedziała, że coś wymyślam
-Co?
-Mam takie pytanie
-Jakie?
-Ale odpowiesz mi szczerze?
-A czy ja ciebie kiedyś okłamałam?
-Obiecujesz?
-Yhym
-Dalej masz Zatorskiego na tapecie
telefonu?! –próbowałam być poważna ale nie dałam rady. Alicja przypominała
kolorem twarzy pomidora.
-Pfff nie wiem co ty wymyśliłaś!
-A bo ja może nie widziałam jak tutaj
byłaś?! Ale nie smutaj, nikomu nie powiem. No może głównemu zainteresowanemu
–po raz kolejny roześmiałam się, wściekając Alę. Pogadałyśmy jeszcze chwilę,
ale niestety miała jakieś zebranie ze starostą ze studii. W niedzielę? Skoro
tak się umówili? Nic mi do tego.
W poniedziałek miałam pierwsze
spotkanie w fitness klubie. Równo o 17 pojawiłyśmy się z Anetą w murach
świątyni rzeźby brzucha. Godzina ćwiczeń a ja się czuję jak po przebiegnięciu
50 km bez przygotowań. Gdzie się podziała
moja kondycja?!
We wtorek zadzwonił Paweł z prośbą o spotkanie.
Umówiłam się z nim w barze Venus. Kilka minut przed 13 byłam już w lokalu.
Zamówiłam czarną kawę i czekałam na niebieskookiego. Aha, bo wy nie wiecie, że
w ostatnim czasie Paweł zasypywał mnie smsami, odwiedziny też się trafiały bez
okazyjne rzecz jasna i jak gdyby stany zazdrości? A może ja przewrażliwiona? Paweł zazdrosny o mnie? Pff! Julita słodzisz
sobie. Suma summarum, czekała mnie dość poważna rozmowa z nim, przed którą
już się cała trzęsłam. Dokładnie o 13 wszedł do środka, rozpłaszczył się i
usiadł naprzeciwko wbijając we mnie wzrok.
-Nie patrz tak na mnie!
-Przecież nic nie robię –pokazał
uzębienie
-Paweł, nie przerywaj mi i daj
powiedzieć do końca, ok.?
-Ok.
-Nie wiem, może teraz się
skompromituję? Ale muszę to z siebie wyrzucić. Z góry przepraszam jeśli cię
urażę, ale nie mam tego na celu. Nie wiem czym jest spowodowane twoje
zachowanie wobec mnie? Może taki jesteś? Ale na początku jakoś nie byłeś. Ja
ciebie naprawdę bardzo lubię, jesteś zabawny i wiesz ile potrafię czasem z wami
łez wylać ze śmiechu. Jesteś też kiedy trzeba poważny i stanowczy i lubię to w
tobie, ale nie czuję żadnej mięty do ciebie. Nie znamy się jakoś bardzo długo
jesteś jak wspomniałam super kolegą a za jakiś czas jak nie uciekniesz z Bełka
to i pewnie przyjacielem będziesz jak będziemy mieć taki stosunki jak mamy
–uśmiechnęłam się gorzko
-Bartek wygrał?
-Co?
-Ciebie…
-Słucham!? Założyliście się o mnie!
? -momentalnie podniosło mi się
ciśnienie na samą myśl!
-Nie! O co nas podejrzewasz. Po prostu
widzę zachowanie Bartka w stosunku do ciebie i ty też lubisz jego towarzystwo –ciągle patrzył mi w oczy co
mnie krępowało
-Paweł przestań. Lubię go, tak jak i
ciebie i innych.
-Julita nie oszukuj się
-Zatorski! Za dużo treningów czy co i
na głowę poszło?
-Ha ha nie, nie, nie. Mam oczy i widzę.
-A ja serce i czuję.
-A i owszem, ale mózg jeszcze z nim nie
współpracuje
-Między nami zgoda? -i uśmiechnęłam się
nikle, bo nie byłam pewna jego reakcji
-Jasne –podał mi rękę i uśmiechnął
szczerze. Kamień spadł mi z serca. Zmieniłam temat, zapytałam o rękę Michała.
Podobno go nie boli, trener nawet się
nie dowiedział. W piątek i tak nie dał mu pograć, jedynie na kwadracie spędził
mecz. Posiedzieliśmy do wpół do trzeciej,
wcześniej zjadając zamówiony obiad. Zanim wróciłam do domu, zrobiłam małe
zakupy i zadzwoniłam do mamy w czasie drogi powrotnej. Była cała w skowronkach,
bo Patrycja podrzuciła jej Emilkę, więc miała co robić. Przechodząc na pasach,
jakiś idiota bo jak takiego nazwać nie zatrzymał się, tylko z piskiem wyhamował
lekko mnie przewracając. Podniosłam się, ale po nim ani śladu ruszył
zostawiając biały dym za sobą. Lekko oszołomiona wróciłam do domu.
Witam ;*
Pozostawiam Was z takim a nie innym rozdziałem, myślę, że bardzo nie zawodzę. Aczkolwiek nie jestem do końca zadowolona. A Wasze odczucia są szalenie miłe dla "ciała i ducha" :D
Ajj nie zanudzam, bo zawsze ma być krótko a się rozpisuję :)
Staram się w miarę możliwości czytać Wasze historie, a jeśli chcecie mnie o jakiejś informować (której nie mam po prawej stronie!) to TUTAJ :)
Pozdrawiam ;*
(mamy tutaj fanów Skry?;>
oglądałyście? :D )
Pewnie że mamy fanów Skry! :D Obejrzane już dawno, podobało mi się niesamowicie! Więcej takich akcji z innymi! :)
OdpowiedzUsuńZati - WON, Julitka i Bartek - mają stworzyć cudowną parę, ech zrozumiano? :D No!:)
Niech ten Mateuszek odczepi się od naszej Jutki, bo nie podoba mi się to, że ją tak hmm..osaczył, tak to chyba dobre słowo:)
Akcja na łyżwach? Hahaha musiało być kolorowo, też bym poszła z taką ekipą na lodowicho!:)
Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie na nowy!
In my head :*
I tak wiem, że Bartek wygrał i to dopiero początek ich koleżeństwa ^^
OdpowiedzUsuńRobi się coraz bardziej ciekawie powiem Ci :D Aneta ma mega szalone pomysły, a ten kurs tańca to już w ogóle :) Wyprawa na lodowisko też przesympatyczna, a Kuraś to się chyba od Julity uzależnił ;)
OdpowiedzUsuńja wiedziałam, od początku wiedziałam, że ten nasz Pawełek to miętkę czuję ! Ale super, że sobie wyjaśnili wszystko i wszystko gra ;) Bardzo się cieszę. No ciekawe czy Julitce przyda się ten sexy dance oj ciekawe :DD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na 39 !!!
:*
No to Julita ma adoratorów w postaci Bartka, Pawła i Mateusza. Niech odda jednego :D Biedny Pawełek już dostał kosza. Został tylko Mateusz bo Bartkowi to ona nie da kosza ;) Swoją drogą to ciekawe czemu pan przyjmujący się tyle nie odzywał ;) Trafnie to Zati określił, że jeszcze jej serce nie współpracuje z rozumem ;)
OdpowiedzUsuńTeż im się zachciało lodowiska. Teraz biednego Misia ręka boli. Ma pewnie stłuczoną, a cholerstwo boli. Wiem bo sama ostatniej zimy (bo już chyba wiosna) po wygłupach z kolegą miałam potłuczoną prawie całą prawą stronę ciała.
Zaskoczona jestem, to mało powiedziane. Nie sądziłam, że Zati jest na tyle odważny, żeby pogadać z Julitą o swoim zauroczeniu. Kurde, szkoda mi chłopaka! Jeszcze bardziej to mnie zagięłaś tym, że Ala ma go na tapecie. Niechże się zakręci wokół libero, bo taki biedny, odrzucony... Chociaż ta odległość -.-
OdpowiedzUsuńBartek, coś go tu mało. Lodowisko to się nie liczy, a spojrzenia z samochodu to każdy młokos potrafi ;p Niech się bierze za Julitę, bo inaczej ubiegnie go śliniący się Mateusz. A tego to nie chcemy, oj nie.
Biedny Bączuś, mam nadzieję że ręka szybko dojdzie do pełnej sprawności, bo mecze non stop!
Pozdrawiam Cię Kochana i ślę buziaczki, S. ;*
Hm... Rozdział fajny ! Ale najbardziej mi się podobały ten opis zajęć "Sexy Dance"! :D Też chce takie, hahaha. Biedny Pawełek dostał kosza :(
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co tam słychać u Bartka i co będzie w następym rozdziale. Chce .. "kiss-kiss"? Poczekam na to ! Może ja lepiej już skończe, bo te ostatnie zdanie nie miało sensu...
Zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
ja tam bym stawiała na Bartka kocie!
OdpowiedzUsuńJakoś lubię go w tym opowiadaniu, oczywiście Zatiego równiez, ale... nie pasuje do Julki ! :)
ale zaciekawiło mnie ten sexy dance, jakaś aluzja? :D
czy będzie machać tyłkiem przed Siurokiem? :D
mahahaha
wybacz, moja wyobraźnia już działa ;)
całuski ;* Wiedźma ;)
kocie, oszalałam, zapraszam na VI część ;)
Usuńpasiaste-szczescie.blogspot.com
Całuję :* Wiedźma
Przepraszam zaśmiecam Ci bloga, ale to jest silniejsze ode mnie. Chęć spełnienia marzenia :) Chciałabym wygrać koszulkę Igły :) Pomożesz? więcej tutaj ---> http://back-to-my-love.blogspot.com/2013/04/wielka-prosba.html
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz możesz udostępnić na swoim blogu :)
Przepraszam za zaśmiecanie i pozdrawiam :)
Kocie, zapraszam na VII część ;)
OdpowiedzUsuńpasiaste-szczescie.blogspot.com <3
całuję Wiedźma ;*
Super rozdzial ;DD
OdpowiedzUsuń