sobota, 6 kwietnia 2013

13.



Już 2 w nocy a ja dalej przewracam się z boku na bok. Żadna pozycja mi nie pasuje a o 7 trzeba wstać! Zamiast słuchać muzyki czy liczyć owce to rozmyślam. Jak to ktoś kiedyś powiedział: „Noc jest od niszczenia sobie życia. Od analiz tego, co było już i tak zanalizowane milion razy. Od wymyślania dialogów na które i tak nigdy się nie odważymy. Noc jest od tworzenia wielkich planów, których i tak nie będziemy pamiętać rano. Noc jest od bólów głowy do mdłości, od wyśnionych miłości”. Wróciłam pamięcią do Sebastiana, brakuje mi tego człowieka, chociaż minęło tyle czasu. O Dawidzie nie chcę pamiętać… Zasnęłam jakoś około 4, także długo spałam bo aż 3 godziny.
 Dni mijały szybko, zakolegowałam się  nawet z Mateuszem. Dowiedziałam się, że przyjechał aż z Olsztyna by tutaj pracować. Wprawdzie ma rodzinę na obrzeżach Łodzi, także u nich się zatrzymał.

Bartek albo Paweł odzywali się prawie codziennie, reszta też od czasu do czasu. Mimo stosunkowo krótkiej znajomości przywiązałam się do nich. W czwartek przed południem zadzwonił do mnie jakiś obcy numer z racji, że nie lubiłam odbierać od nieznajomych zawahałam się jednak ostatecznie nacisnęłam zielony przycisk. 
-Proszę
-Witaj, tutaj Dante. Chciałbym cie zaprosić na małe świętowanie moich urodzin, które wprawdzie były tydzień temu ale nie było czasu wcześniej na jakieś wyjście –doznałam szoku, czułam się chyba jak ten portier z zakonu jezuitów, który odebrał połączenie od papieża.
-Yyy, yyy dzień dobry –wydusiłam, ale na tyle byłam świadoma, żeby wiedzieć, że po angielsku mam rozmawiać
-Ha ha cześć, to jak zgadzasz się?
-Ale co ja? Dlaczego ja?
-Mówiłem Dżuliet, świętowanie moich urodzin
-A kiedy?
-Dzisiaj
-Co? Dzisiaj środa!
-Wiem, ale w piątek gramy
-Yhym
-To jak zgadzasz się?
-Zastanowię się, oddzwonię dobrze?
-Liczę, że będziesz
-Ale dlaczego ja mam być?
-Bo cie lubimy?
-Aha –moje wypowiedzi były bardzo rozbudowane….
Rozłączyłam się, wybrałam punkt za oknem i ciągle wgapiałam się bez celu a moja głowa robiła się za mała do potoku myśli jakie przez nią przechodziły. Ja na urodzinach Dante? Dobry żart. Ale rozmawiałam z nim, to był jego głos, angielski z akcentem włoskiego. Nawet nie spytałam gdzie te urodziny o której? A może żartował sobie ze mnie? Nie, oni tacy nie są? Minęło może 5 minut i znowu rozdzwonił się mój telefon
-Cześć Bartek, co chcesz?
-Miła jesteś, nie ma co
-Przepraszam, zamyśliłam się.
-No może ci wybaczę –zaczął się droczyć, na co ja nie miałam ochoty.
-Dzwonisz żeby sprawdzić czy żyję czy masz jakiś cel tego połączenia?
-Chciałem twój głos usłyszeć –rozległ się jego śmiech
-Kurek! Daruj sobie. Nie mam czasu na pierdoły. Cześć.
-Julitka, ok wdech-wydech. Dzwonię, żeby zapytać a właściwie stwierdzić oczywistą oczywistość, że widzimy się dzisiaj wieczór?
-Oo a co ty taki pewny?
-A nie chcesz iść z nami?
-Nie wiem? Bonifante mnie zaskoczył. Nawet nie zapytałam kiedy, gdzie i o której. Chociaż czekaj kiedy wiem –dzisiaj?!
-No tak, dzisiaj
-W środę?
-A co nie można w środę?
-Wy tak, ja mam pracę jutro
-Możesz wziąć sobie wolne? Julita co ty w szkole jesteś i wagarów sobie nie możesz zrobić –zachichotał
-Bartek! O której i gdzie? Bo pytam po raz czwarty chyba
-Klub Manhattan, ul. Przemysłowa 12B, godzina 20. Jestem po Ciebie około 19.30
-Co? A ty mój bodyguard?
-Predyspozycje mam
-Nie zaprzeczę
-Dobra to pracuj pilnie, jutro nieobecność w miejscu pracy a wieczór impreza
-Cześć –mruknęłam

Przed 15 wróciłam do domu, przypominając sobie w garażu, że nie mam żadnego prezentu dla solenizanta. Wstąpiłam do galerii i nie miałam zupełnie pomysłu na cokolwiek. Kupiłam czekoladowe akcesoria do golenia, w sumie Dante miał brodę ale jak przystało na mężczyznę taki zestaw był odpowiedni. I tak jest to czekolada więc zje. Ale nie dam samych słodkości. Wpadłam na super pomysł przynajmniej tak mi się wydawało. Chciałam dać mu zdjęcie z drużyną na płótnie –jakie zrobiłam podczas wizyty na ich meczu. Ale w tak ekspresowym czasie nikt mi nie wykona. Więc pozostała antyrama. Poprosiłam i w ciągu godziny miałam mieć zrobione. W tym czasie pochodziłam po galerii. Na ubrania nie miałam ochoty, przekroczyłam próg Natury i zaczęłam pałaszować między półkami. Moimi łupami padły 2 lakiery: czerwony i inny czerwony :D mówiłam Wam mam świra na punkcie lakierów. Odcieni czerwonego mam chyba z 10. Kupiłam jeszcze chusteczki, płatki kosmetyczne, szampon, balsam i to chyba wszystko? Zapłaciłam i włożyłam do mojej wielkiej torby. W Intermarche zrobiłam podstawowe zakupy spożywcze  i dzielnie z reklamówką w ręce weszłam do baru szybkiej obsługi. Przynajmniej tak się nazywał. Zjadłam nazwijmy to obiad bo, w domu nie miałabym czasu a jedyne co mogłabym zjeść to kanapki. Odebrałam zdjęcie i wróciłam na 17 do domu. Szybko rozpakowałam artykuły spożywcze a kosmetyki zostały w torebce.
Wzięłam krótki prysznic a i tak dochodziła 18. Nie ma szans nie wyrobię się za półtorej godziny. Zadzwoniłam do Kurka, żeby był na 20. Nie był zadowolony ale cóż mnie to? Ma pecha. Nie musi przychodzić po mnie.
Włosy wyprostowałam, zrobiłam makijaż i umalowana ubrałam się w złotą tuniko-sukienkę i czarne legginsy. Miałam chwilę czasu więc wzięłam się za malowanie paznokci na dojrzały czerwony. Nim się obejrzałam dzwonił dzwonek do drzwi. Wpuściłam Bartka do środka, nalałam soku i prosiłam, żeby zajął się sobą. Całkiem fajnie był ubrany, miał na sobie wycierane jeansy i koszulę w kratkę.  Nie mam teraz czasu podziwiać jego stroju. W pośpiechu przed lustrem w łazience zakładałam kolczyki
-Julita! –udarł się
-Czego!?
-Skąd masz takie zdjęcia?
-Później ci opowiem. Szlag by to trafił! –teraz to ja się darłam i wzywałam wszystkich świętych.
-Co się stało?
-Kolczyk mi tutaj wpadł –wskazałam palcem na umywalkę
-Oj tam, kupisz sobie nowy
-Bartek! Ale to był dostany na osiemnastkę, złoty! –krzyczałam
-Julitka ale to nie nasza wina, złośliwość rzeczy martwych. Chodź wybierzemy inne. –mówił to spokojnym głosem a moje wzburzenie odchodziło gdzieś daleko.
Kilka minut po 20 ubrałam botki na koturnie, żeby mi wygodniej było niż na szpilce. Płaszcz, szalik, torebka z prezentem, torebka na ramię i wyruszamy na podbój Manhattanu.
Szliśmy na nogach, na miejscu byliśmy przed 21. Ze środka słychać było muzykę, uprzednio kupując bilety zmierzaliśmy do loży gdzie siedzą siatkarze
-Bartek, pozwolisz że zapłacę za siebie ten głupi bilet! Stać mnie jeszcze na 10 złotych
-Ale nie będzie dziewczyna z która idę płaciła jakbym ja nie mógł
-Tylko ty za wszystko płacisz jak gdzieś jesteśmy za kawę, ciastka, obiad, teraz bilet nie wspomnę o kwiatach
-A to źle?
-Krępuję się, po prostu. Nie jestem Twoją dziewczyną, żebyś się kosztował na mnie
-A szkoda –powiedział szeptem myślał, że chyba nie usłyszę. I tak udałam, że tego słyszałam. A w mojej głowie znowu pojawiły się pytania. Lubię go, ale znam stosunkowo krótko.
Przywitaliśmy się z resztą bawiących już chłopaków.  W końcu udało mi się dojść do Dante, złożyłam mu życzenia i wręczyłam prezent. Bardziej niż ze zdjęcia ucieszył się czekoladkami. Reszcie zgromadzonych również słodkości się podobały może nie tyle czekolada bo taka jak inne ale kształt wyrobu. Ta firma ma fajne pomysły na coś słodkiego, a niebanalnego jak zwykły kształt prostokątnych, kwadratowych czy okrągłych smakołyków.
Niebyło wszystkich siatkarzy z klubu, bo Arek się przeziębił to Mariusz bez żony nie przychodził. Winiarscy jak i Plińscy oddelegowali dzieci do dziadków i dali się porwać szałowi imprezy. Poznałam dziewczynę Michała Bąkiewicza –Blankę. Nie będę nadmiernie wspominać, że mnie z Kurkiem zaczęli traktować jako parę
-Pfffff co? –roześmiałam się w głos
-No przecież jak się na was patrzy to od razu można takie wrażenie dostrzec –powiedziała Blanka
-Coś ty!  On jest tylko moim kolegą. A przyszliśmy razem bo on mi nie pozwala po nocy chodzić samej –roześmiałam się a kątem oka zauważyłam, że Zatorski już chyba 3 setkę wciąga jedna po drugiej. Nie za dużo naraz?
-Pawełku może zatańczymy? –uśmiechnęłam się, chciałam go wyciągnąć na parkiet, żeby alkohol rozszedł się po jego organizmie a nie trafił wprost do głowy. Leciała w miarę rozwoju szybka piosenka. Po spędzeniu pół godziny na tańcach usiadłam by chwilę odsapnąć. Paweł został gdzieś wśród dziewczyn mi nieznanych ale dostrzegły w nim TEGO Pawła Zatorskiego i zrobiły wianuszek wkoło niego. Zamówiłam kolorowego drinka pod nazwą Zielona Wdowa. Po chwili kelner przyniósł do naszego stolika prawie pełną tacę różnych trunków. Wzięłam swój i dosiadłam się do Ady –żony Daniela Plińskiego. Bardzo miła, rozgadana wręcz rzekłabym roztrzepana ale pozytywnie! dziewczyna. Chyba chciałabym mieć połowę jej temperamentu. Dorwał mnie do tańca Bąku, później Karol, Aleks i Daniel. Nie widziałam nigdzie Bartka, ale nie przyszłam go tutaj pilnować. Może być i robić co chce. Podeszłam do baru, usadowiłam się na wysokim czarnym krześle i poprosiłam o drinka Śrubokręt. Nazwę miał fajną ale zwykły drink z soku pomarańczowego + wódka + lód. Sączyłam powoli przez różową rurkę jaka była dołączona do niego i bawiłam palemką czy parasolka jak kto woli wbitą w ziarno winogronu pływające po cieczy. Nie wiedzieć kiedy dosiadł się z mojej prawej strony podejrzany typ. Nie lubiłam takich bezczelnych chłoptasiów typu Casanova.
-Taka piękna dziewczyna i sama?
-Może sama może nie
-Jak masz na imię?
-Genowefa –nie mam zamiaru podawać mu swojego
-Na prawdę?
-Tak, a Gienia to już nie imię?
-Barman 2 drinki poproszę –zawołał młodego chłopaka zza baru. –Złotko jakiego chcesz?
-Co mam chcieć?
-Napój
-Nic od ciebie nie chcę! Odczep się!
-No nie bądź taka –bełkotał i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej a z jego ust czuć było wymieszany chmiel plus tytoń co powodowało we mnie zwrot treści pokarmowej w przeciwnym kierunku niż powinna się przemieszczać.
-A teraz mnie posłuchaj s-p-i-e-r-d-a-l-a-j ode mnie –powiedziałam pół szeptem z uśmiechem
-Lubię takie zadziorne- położył rękę na moim kolanie aż zastygłam! Rozejrzałam się w koło ale żadnego siatkarza nie dostrzegłam a moje serce znajdowało się już w gardle. Zaczęłam być miła dla tego „kogoś” byle tylko jakimś sposobem uciec mu.
-Oo tutaj jesteś kochanie –pojawił się Bartek za mną i pocałował w policzek. –A ty czego chcesz od mojej kobiety? –zwrócił się do typa
-Ja nie wiedziałem, że jesteście razem –szybko odsunął się od nas. Nie dziwię mu się, był niższy o 1,5 głowy od Bartka, a o budowie ciała nie ma co mówić.
-To już wiesz –złapał delikwenta za fraki przyciągnął do siebie i wycedził  -A teraz przeproś panią i nie zbliżaj się do niej, bo będziesz miał ze mną do czynienia. Spójrz w tamtą stronę –wskazał na loże z siatkarzami. –Jak zaczniesz coś wymyślać to oni ci przemówią do rozsądku.
-Wiem, już wiem. Sorry –odszedł od nas cwaniacki typek
-Dziękuję ale nie musiałeś, sama bym sobie poradziła –chociaż w głębi duszy miałam ochotę rzucić mu się na szyję, że mnie wybawił od tego natręta
-Widziałem jak sobie radziłaś –uśmiechnął się. –Zosiu samosiu.
Było już grubo po 23, część chłopaków już skapitulowała. Niby tacy wielcy ale głowy jak u najdrobniejszych kobiet. Zostałam zaciągnięta do tańca z solenizantem, znowu Pawełek pojawił się obok także rundka z nim, rozgrywającym Woickim, Serbami, Winiarem i chyba każdym innym który był ale nie wymieniłam go.
Znowu oklapłam na loży i wzięłam się za czerwonego drinka. Nie wiem czy nie za dużo tych procentów? Nie myślałam, ważne by się dobrze bawić. O dziwo nikt nie siedział wkoło mnie czyżby wszyscy ruszyli na parkiet? Nagle przysiadł się Bartek –ooo z nim nie tańczyłam
-A ty czemu nie tańczysz?
-Tańczę, przyszłam na chwilę odsapnąć. Za to gdzie ty się podziewasz?
-A tu i tam. Odpoczęłaś? Bo  z Tobą panienko to nie tańczyłem –puścił oczko
-Nie mów do mnie panienko –wycedziłam przez zęby
-Dobrze, dobrze panno Fedko –wstał, podał mi rękę i ruszyliśmy w tańce. Może dwie klubowe piosenki minęły i repertuar diametralnie się zmienił. Teraz rządziły wolne, bardzo wolne. Jakoś Kurek nie miał zamiaru po 15 minutach wygibasów wracać do stolika. Jak przystało na spokojną muzykę nasza wzajemna odległość nieco się zabliźniła.  Kołysaliśmy  się delikatnie w rytm piosenki.
W trakcie konsumpcji alkohol działał na nas jak narkotyczna używka, wywierając wpływ na nasze organizmy. W końcu alkohol jest używany jako środek wywołujący stan euforii od czasów epoki kamiennej i obecnie stał się jedną z najbardziej powszechnie stosowanych używek we współczesnym społeczeństwie.
Z każdą minutą wypity alkohol krążył po moim, jak i Bartka krwiobiegu. Nie wiedzieć dlaczego oplotłam rękami jego szyje, a on objął moje biodra. Moja głowa spoczywała przylgnięta do jego ramienia, a jego na moim czubku głowy. Nie wiem ile czasu tak kołysaliśmy się, ale było mi dobrze, nie chciałam przerywać tej chwili. Chciałam być blisko kogoś, blisko ciepłego ciała, w uścisku. Poczułam jak cmoka mnie we włosy, odchyliłam głowę i spojrzałam w blasku neonów w jego uśmiechniętą twarz, nie peszył się moim wzrokiem ani ja jego. Mimo mojego wzrostu -179 plus koturny może 8-9cm? Dalej byłam troszkę niższa od niego, wspięłam się na palce i pocałowałam w policzek. Skłamałabym, jeśli powiedziałabym, że się nie zdziwił. Chyba dosyć długo trwaliśmy w takim tańcu, bo zjawili się obok nas Daniel z Adą z pytaniem czy się zbieramy, bo wszyscy już prawie odwiezieni. Ada robiła za kierowcę dzisiaj. Natychmiast oderwaliśmy się od siebie i zgodnie kiwnęliśmy na znak, że się zbieramy. Podziękowałam za podwózkę i po 2 kilka minut zameldowałam się w domu. Nie miałam siły na mycie, zmyłam mokrą chusteczką makijaż, rozebrałam się, założyłam szeroki t-shirt,  a z wcześniejszego odzienia zostawiłam jedynie figi i natychmiast wskoczyłam pod kołdrę. Nie tracąc czasu na jakiekolwiek rozmyślania. 
                                                                                                                                                                   


Witam po krótkiej przerwie :)
Ogólnie nic nowego u mnie się nie dzieje, ciągła monotonia. A u Was jak tam?
Jedynie mam coraz mniej czasu ostatnio jakoś. Dłużej jasno to nie przesiaduję w domu tylko czymś się zajmę i zaniedbuję Wasze blogi, a dodajecie mi coraz więcej adresów. Staram się jak tylko mogę być na bieżąco ale nie zawsze jest to możliwe, lub nadrobić 20 rozdziałów. Przepraszam. Wiem, że na pewno świetne są to historie ale nie dam rady wszystkiego ogarnąć. Aczkolwiek będę się starała! :) Nawet sama nie piszę, bo zaczytuję się w Waszych! :O
Wy mnie też nie opuszczajcie! :)
Wiecie coś gdzie ukryła się Wiosna? Dajcie znać! :) Pozdrawiam ;*
                                                                         ***



Zostałam nominowana przez: In my head  http://volleyball-always-in-my-head.blogspot.com/ do:
The versatile Blogger.
ZASADY:
1. Podziękować nominującemu na jego blogu.
2. Ujawnić 7 faktów o sobie.
3. Pokazać nagrodę na swoim blogu.
4.Nominować 5 blogów, które na to zasługują.
5. Poinformować nominowanego o tym fakcie.

                                                                                    ***                                                                      

1.Wykonane! :)       (ale jeszcze raz DZIĘKUJĘ! I chyba nie zasługuję, ale już się nie kłócę;] )
2.
a) Noszę okulary. Niby nic takiego, ale dla wielu dziewczyn obecnie to wręcz katorga. Ale jakbyście nosiły jak ja prawie całe życie, to były by dla Was niczym jak posiadanie ręki :)
b) Potrafię gotować. Także, jak moja bohaterka skończyłam gastronom. W ogóle wiele faktów znajdziecie o mnie czytając opowiadanie wyżej. Ale musicie się wczytać między wiersze :)
c) Kocham muzykę! Repertuar zależy od nastroju.  Głucha cisza doprowadza mnie do nostalgicznego nastroju, którego nie znoszę. Śpię przy włączonym radiu, w pracy mam włączone radio, w ciągu dnia jak mama ma dobry humor to też mam włączone :P
d) Uwielbiam męską siatkówkę! Teraz każdy pomyśli, że jestem jakaś nie teges, bo kobiecej nie? U facetów coś się dzieje. Kobieca mnie nudzi po dłuższej chwili. Wy możecie na tej podstawie wyrobić sobie zdanie o mnie jakie chcecie, że np. patrzę tylko na tyłki i twarz siatkarzy? Ale ja znam siebie lepiej :)
e) Posiadam 2 rybki, które sobie zażyczyłam od przyjaciółki na urodziny. Lubię siedzieć i patrzeć jak pływają,  jaką mają ograniczoną przestrzeń i jakie są zależne od drugiej osoby. My jesteśmy niby wolni ale na uwięzi mimo wszystko…
f) Nie wyobrażam sobie życia bez znajomych. Na rangę przyjaciół niewielu zasługuje ale i takowych mam. Niektórzy lubią samotność, ale z pewnością nie należę do tej grupy.
g) Nie trenowałam nigdy profesjonalnie siatkówki. Jedynie grałam w szkole i czasem chodziłam na zajęcia poza szkolne. Moja pozycja była uniwersalna. Ale z końcem szkoły skończyło się moje intensywne granie. Teraz ograniczam się do letnich „odbijań” ze znajomymi.
(takie może mało istotne fakty? Ale wiecie, że jak chcecie jest email z prawej strony i możecie pytać)
3. Wykonane!
4. Nominuję: 
¨       http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/
¨       http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com
¨       http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
¨       http://pokijestem.blogspot.com/
¨       http://pasiaste-szczescie.blogspot.com/

5. Wykonane! :)

Miało być krótko... przepraszam! ;*

14 komentarzy:

  1. Rozdział super! (jak zawsze, ale to szczegół ;)
    Julita Kurek... Nieźle to brzmi... Ale nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość ;D

    Fakt "d"- mam tak samo. Nie lubię oglądać damskiej siatkówki, bo zasypiam. Ogólnie u mnie w rodzinie ogląda się tylko i wyłącznie męską :)
    Fakt "c"- (powtórzę się) MAM TAK SAMO! ;>

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Geeenialne :D kiedy następnyy? <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, kolejna nominacja. Coquette, mam cię ukatrupić?! ;*
    Ale fakty są jak najbardziej ciekawe- z muzyką i damską siatkówką mam tak samo ;) O rozdziale już się wypowiadałam, także opinię znasz :) Dobrze, że znalazły się tu te "fraki", bo Bartuś mógł pokazać pijaczynie gdzie raki zimują! Dobrze, stanął w obronie przyjaciółki (?) jak każdy szanujący się mężczyzna. I zrobiło się romantycznie podczas tego tańca... Żałuję że tylko na cmoknięciu w policzek zakończyli tą słodką scenę *.* A Zatiego wielbią, ale to już wiesz ;)
    Pozdrawiam, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie tam, jedno wielkie "AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH".
    Dobra, już, dość. :D
    Juuż tutaj kurczę myślałam, tańczą, wszystki git malina i poziomka, ale niee, bo przecież musi się ktoś wciąć i cały romantyczny nastrój szlag trafił! .__.
    W mojej głowie cały czas "pocałuj ją! Pocałuj go! Pocałujcie się!", ale cóż. :c
    Zati-balangowicz! :D
    P.S. A oglądałaś nowy (profesjonalny) harlem shake i Zatisia w roli głównej?! :D
    Buziaczkyyy! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałam przed 22 nie mogli się pocałować ;C

      Mumia w roli głównej?;> Hmm nie wiem kto miał tam rolę główną:D Ale Szejk jeżdżący na Miśku mnie rozwalił! :D Wszyscy w sumie :D i już zdążyłam oglądnąć z 15454851515489x! :D
      Ściskam ;*

      Usuń
  5. Rozdział świetny.Już myślałam, że się pocałują.No nic trzeba poczekać ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę może od tego co mnie najbardziej w tym rozdziale zbulwersowało :D czyli ten facet przy barze, który dobierał się do Julity. Jak ja nie lubię takich typków! Że coś takiego musi chodzić po ziemi i w dodatku chodzić do klubów. Na całe szczęście Bartek pojawił się w porę i grzecznie wytłumaczył panu jak bardzo źle postąpił ;)
    Piosenka "Beneath Your Beautiful" bardzo mi się kojarzy z moim opowiadaniem "Miłość leczy złamane serce" i zawsze jak jej słucham to mam przed oczami Agnieszkę i Michała ;) Ona jest stworzona do mojej historii, albo moja historia do niej :D Jednak liczyłam, że będzie coś więcej niż tylko pocałunek w policzek, ale no cóż co się odwlecze to nie uciecze ;)
    Pomysł na prezenty dla Dante był bardzo fajny ;) Aż bym zjadła takie czekoladki, ale pora zwalić parę kilo więc to nie wchodzi w grę ;)
    Pozdrawiam z "wiosennej" Sądecczyzny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. !!czyżby był to początek miłości?? ^^ jestem naprawdę za!!

    OdpowiedzUsuń
  8. tyryryrym ! Rozdział bardzo ciekawy.
    Chyba, zadna kobieta nie lubi natrętnych typków. Dobrze, że sie zjawił Bartuś. xD
    Imprezy z siatkarzami, zawsze spoko.
    Masz plusa za piosenki, uwielbiam te piosenki xD
    Czekam na następny !
    Zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Początek wielkiej miłości? Trzymam za nich kciuki! A tak poza tym sama bym się na takiej imprezie pobawiła :D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki typ. Chyba był go kopnęła w czułe miejsce, jakby się tak przyczepił. Noo, ale wkroczył Bartuś.;D
    Czuje, że to początek.:D
    Czekam na kolejny i informuj mnie nadal!
    Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  11. kolejny super rozdział!
    i dobrze, że Bartek wkroczył do akcji :)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. No błagam, dlaczego tylko w policzek??!! Mają być razem, kurcze!
    A ten typek przy barze co sobie wyobrażał cholera jasna? Dobrze, że Kurek był w pobliżu. Uffffffff!
    I nie kłóć się, zasłużyłaś na nominację, inaczej by jej nie było!
    Okulary. Noszę od dłuższego czasu, bez nich, jak bez ręki!:)
    Ściskam i czekam na kolejny!
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurek wie gdzie i o której ma zawsze być ;D Popieram poprzedniczke ONI MAJĄ BYĆ RAZEEEEM! Rozdział ogólnie świetny czekam na więcej i zapraszam do mnie na volleyball-lost-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń