piątek, 6 września 2013

33.



Kilka następnych dni minęło jak z bicza strzelił. Przedwczoraj spotkałam się z Alą i Anetą, wreszcie nadrobiłam namiastkę naszej rozłąki. Moja Alusia kwitnie przy Pawełku, z czego bardzo się cieszę. Mimo, że nigdy nie narzekała na brak uśmiechu, to teraz nie znika z jej twarzy. Aneta czeka na swojego żołnierza, który za trzy tygodnie ma wrócić z XIII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Odważny facet z Bogdana, a z Anety silna kobieta. Ja już marudzę, gdy Bartek dłużej się nie odzywa, a co dopiero gdyby był na misji, i właściwie każdy dzień jest obawą czy doczeka się zachodu.
Dzisiaj idziemy do Mariusza na urodziny połączone z pożegnaniem Michała z bełchatowskiej drużyny. Któryś  z  nich, czy ich znajomych ma działkę z domkiem za miastem. Dokładnie nie wiem gdzie, ale podobno Bartek był tam nieraz i zna trasę. Podenerwowana Ala dzwoni co chwilę, gdyż Paweł powiedział, że idzie z nim, czyli jest to równoległe z prezentacją partnerki naszego libero.
Równo o 20 znaleźliśmy się na leśniczówce. Piękne miejsce. Jednak żeby tam dotrzeć trzeba minąć spore zarośla, jakieś opuszczone tereny i masę szczerego pola, które nie wydaje się być przyjazne i bezpieczne. A z drugiej strony komu by się chciało przebywać w takim miejscu? Lecz licho nie śpi.
Witamy się ze sporą grupą bełchatowskiej drużyny, teraz po części już byłej. Jest również kilku chłopaków z reprezentacji plus koledzy z ligowych parkietów. Witam się z Danielem i z Adą, z Miśkiem  i z Blanka, Aleks też się pojawił, lecz jutro musi wracać, bo pojutrze zgrupowanie zaczyna. Jest jeszcze Wronas z Terą, nowy nabytek Wojtek. Idę w głąb mieszkania i witam się z tymczasowymi współgospodarzami.
- A gdzie są dzieci? - rozglądam się, ale żadnego nie słyszę.
- Z dziadkami bądź ciotkami. - uśmiecha się pani Winiarska.
- A ja tak dawno nie widziałam Oliwiera, Arka, Julki, bo inne ciut mniej znam.
- Odpoczniesz od nich. - uśmiecha się moja niedoszła rywalka o względy Mariusza. Co jest nie prawdą, ale Bartek wiecznie z tego śmieje się. Pomagam dziewczynom w kuchni w ostatecznym doprawieniu sałatek. Przyjeżdża Ala z Pawłem, przyjaciółka jest blada jak ściana, podenerwowana i ze sztucznym uśmiechem. Nie wiem czego się boi? Wszyscy są tutaj bardzo zabawni, i normalni.
- Cześć wszystkim! - szczerzy się Pawełek. - To jest moja Ala. - obejmuje dziewczynę w pasie uśmiechając się do reszty.
- Michał. - Winiarski podaje rękę Alutce.
- Alicja Stęplewska, miło mi.
- Czekaj, czekaj. Ty się nazywasz Stęplewska?  - zdezorientowana przytakuje mu głową. - Daga chodź tutaj!
- Co się stało? Aa cześć, ty pewnie jesteś Ala dziewczyna Pawła? Tak, przecież pamiętam cię z meczy. Dagmara.  - uśmiecha się promiennie wystawiając dłoń.
- Daguś, ona nazywa się tak jak ty.
- To i tak samo jak ty, kochanie.
- Nie. Ala Stęplewska, tak jak ty za panny.
- Naprawdę?  To jeszcze milej, że zasilisz szeregi partnerek naszych Skrzatów. Niestety, my zmieniamy barwy, ale spotykać się możemy. W końcu Bydgoszcz, to jak rzut beretem. - jak się okazało po dalszej żywej rozmowie, Ala jest dalszą rodziną z Dagmarą o czym obie nie wiedziały. Ponieważ dziadek Dagi a pradziadek Ali byli kuzynami. Później każdy z nich założył swoje rodziny, rozjechali się po różnych miejscach w Polsce i utracili kontakty po wybuchu pierwszej wojny światowej, w której zginął pradziadek Alicji.
Po 23 większość chłopaków była w wybornych humorach, co ułatwiła im Żubrówka.
- Szkoda, że Dzika z nami nie ma. - zrobił smutna minę Wlazły.
- Dlaczego?
- Tutaj Żubr, on Dzik mogliby razem pogadać. - ścięci siatkarze co chwilę wybuchali śmiechem z na pozór mało śmiesznych żartów, ale tak to jest, gdy się nadużyje wody rozweselającej.
- A czemu nie ma Marcina? - spytał Wojtek niosący w ręce kawałek grillowanej karkówki.
-Dzwonił, że Marysia się rozchorowała.
- Jaka Marysia? - szeptem pytam Bartka.
- Jego córka.
- Kto? - wypowiedziałam o ton za głośno tak że reszta volleyfamily popatrzyła na nas. Tyle czasu spędziłam z nimi na zgrupowaniu, wyjazdach, ale nigdy Możdżon nie mówił nic o tym, że ma córkę. W zasadzie, to wisi wiecznie na telefonie, jednak nie będę podsłuchiwać jego rozmów.

- Dziękuję za prezenty, i że byliście. - gospodarz nas żegna. Paweł, Bartek i Karol siedzą w tyle w samochodzie żyjąc w swoim świecie, śmiejąc się i nie zważając na resztę.
- My dziękujemy za zabawę, i przepraszam bardzo za ten serwis, który roztłukł Bartek. - nieśmiało uśmiecham się do Pauliny.
- Julita, nic się nie stało. Ja za to poznałam moją nową kuzynkę. - delikatnie upita Daga ściska po raz kolejny Alę. W końcu opuszczamy leśniczówkę, chłopaki śpią w tyle,  a my możemy uciąć krótką rozmowę.
- I co tak źle było?
- No co ty Itka! Świetne jest to towarzystwo.
- A mówiłam ci, to mi nie wierzyłaś.
- Mogę o coś cię spytać?
- Pewnie.
- Dobrze jest ci z Bartkiem? - mimowolnie mocniej przycisnęłam hamulec, wprawiając nas w zgięcie do przodu.
- Tak. Dlaczego pytasz?
- Trochę ci zazdroszczę. - ścisza głos, i odwraca głowę.
- Alusia, co się dzieje? Nie układa wam się z Pawłem?
- Układa. Nie no, nie wiem sama. Bartek jest tak bardzo zapatrzony w ciebie, dzisiaj widziałam to doskonale. Nawet jeśli siedział z chłopakami, co chwilę patrzył w twoją stronę, a czasem wymieniał porozumiewawczo uśmiechem. Gdy siedzi obok ciebie, obejmuje. Poznałaś jego rodzinę, byłaś na wakacjach. A ja? Półtora tygodnia spędził u siebie w domu, ledwie na 4 dni pojechaliśmy na Mazury, z mojej inicjatywy. Gdy go zapraszam do siebie, zawsze odmawia. Chociaż nie, był raz jak nikogo nie było. Nie chcę, żeby zabrzmiało, że jestem łatwa, lecz do żadnego zbliżenia nie doszło, i prędko się nie zapowiada. Nie wiem czy traktuje mnie poważnie. - mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy mówiła o Bartku, ponieważ ja nawet nie zauważam tego tak bardzo, jak ważna jestem dla niego.
- Alka, Paweł może nie jest tak bardzo otwarty. Może potrzebuje czasu, a może boi się, że go odtrącisz, i działa małymi kroczkami?  Spróbuj ty zainicjować rozmowę na ten temat. Jeśli chcesz możecie się spotkać u mnie w domu, ja mogę pobyć u Bartka te dwa dni, bo może nie czujesz się pewna u niego, gdy za ścianą jest Karol.
- Nie, nie zgodzi się, żeby być u Ciebie na noc, a ty byś musiała zostać u Bartka.
- Żaden problem. Dam ci jutro klucze, tylko wcześniej wezmę sobie kilka ubrań.
- Nie Julita. To bezsensu żebyś  się wyprowadzała.
- Ala uspokój się, my i tak bywamy kilka dni u mnie, kilka u Bartka. To dlatego przy Anecie nie chciałaś nic mówić? Zbyłaś nas krótkim, że wszystko w porządku?
- Tak. Lubię Anetę, ale takie sprawy wolę tylko z tobą załatwiać.
- Okej. - uśmiechnęłam się pokrzepiająco. - Ja też nie wiem, czy nie za szybko przeszłam na kolejny etap? Wcześniej bałam się bliskich stosunków z facetami, ale on złamał tą barierę. Nie jesteśmy długo, ale na pewno go kocham. Jest taki inny niż wszyscy, troskliwy, zabawny, czuły. Bywa też marudny, ale nie jesteśmy idealni. Paweł też jest fajny, musicie się dotrzeć kochana.
- Mam nadzieję. - odwróciła się za siebie, cała trójka spała. Całkiem miły widok.
W końcu dojechaliśmy na osiedle, nasi panowie jakoś wyszli z samochodu. Pożegnałam się z Alą, Pawłem i Karolem, którzy poszli do swojego bloku, a my do bartkowego mieszkania.

Wstałam po raptem pięciu godzinach snu, słońce tak mocno świeciło przez okno, że nie dało się dłużej spać. Wskoczyłam we wczorajsze ubrania, lecz mimo słońca była niska temperatura. Założyłam pierwszą lepszą bartkową bluzę i pojechałam do siebie po kilka ubrań. W drodze powrotnej zrobiłam zakupy oraz umówiłam się z Alą na parkingu, by odebrała klucze.
Mój śpioch ani nie myślał się wybudzać. W pokoju panował półmrok, ponieważ zasunęłam niebieskie rolety.  Zdążyłam zjeść śniadanie, posprzątać mieszkanie, i zacząć gotować obiad, a niedźwiedź polarny raczył przed południem wstać.
- W kuchni na stole masz gotowe kanapki, i zasypaną kawę w kubku. Idź sobie zalej, ja w tym czasie rozwieszę pranie. Pamiętasz, że po południu idziemy na zakupy?
- Po co?
- Tobie po buty! Zapomniałeś, że rozwaliłeś w ostatnim meczu? Mówiłam, żeby iść wcześniej to czekałeś na ostatnią chwilę.
- Przecież ja nie kupię w sklepie takiego dużego numeru.
- W Manufakturze na pewno znajdziemy.
- Yhym. Dziękuję za śniadanie. - sprezentował szybkiego całusa.

Niedzielne po południe spędzamy leniuchując. Bartek pakuje walizkę do Spały, a ja stoję oparta o framugę. Nie lubię jak jedzie, i mnie zostawia chociaż dużo czasu z nim byłam podczas tegorocznego okresu reprezentacyjnego.
- Co jest?
- Nic. - przechylam głowę tuląc się do jego dłoni, muskając lekko. Pomagam mu włożyć do torby ostatnie rzeczy. Jemy kolację i idziemy oglądać jakiś film. Po godzinie nudzi mnie obraz przedstawiony w telewizorze, odkładam popcorn na stół, by wdrapać się na bartkowe kolana. Wtulam się w niego jeszcze bardziej, opierając głowę o ramię. Delikatnie gładzi mnie po plecach.
- Kochanie, wracam niedługo. Możesz do mnie przyjechać kiedy chcesz, nawet Emilkę możesz wziąć.
- Wiem. - wczuwam bartkowy zapach. Mocniej mnie obejmuje całując delikatnie we włosy.
Wcześniej kładziemy się do łóżka, jutro też wcześniej musimy wstać.

***

Przytulam moją Jutkę zamykając w uścisku. Pewnie, że chciałbym, żeby była z nami w Spale, jednak nie mam wpływu na decyzję władz.
W drodze do ośrodka ja prowadzę. Julita jest bardzo rozmowna, uśmiechnięta. Widzę, że robi dobrą minę do złej gry, lecz nie przerywam. Nie chcę żeby mi się tutaj rozkleiła. Cały okres wakacji spędziliśmy razem, na pewno bardzo nas to do siebie przywiązało, a teraz na nowo musimy wrócić do rzeczywistości. Wytrzymamy jeszcze 1,5 miesiąca, później sezon ligowy, wyjazdy są na dwie - trzy noce, a nie całe tygodnie.
- Daj znać jak dojedziesz. - wyciągam walizkę z samochodu, i smakuję julitkowych ust.
- Uciekaj do środka, bo już ósma dochodzi.
Wchodzę do wnętrza, w recepcji znowu ta mało rozgarnięta Nikola. Po odczekaniu daje mi klucz do pokoju, bo Piotrka jeszcze nie ma. Po drodze witam się z chłopakami, których spotykam.
- Gdzie zgubiłeś Julitę? - pyta Winiar.
- Nie będzie jej z nami. Skończyła się praktyka, a wniosek został odrzucony, bo nikt nie dał znać, że ma się stawić dzisiaj.
- Szkoda.
O 9 meldujemy się na sali. Trener wita nas po wakacjach, jak to zwykle robi po wolnych weekendach, a tutaj był okres o wiele dłuższy. Andrea patrzy na nas szukając kogoś mimo, że są wszyscy plus Maciek, Olek, kierownik i inni.
- Where is Juliet?
- She was in the house.
- Why?
Zrobiło  się małe zamieszanie. Trener dyskutował coś w oddali z Olkiem, w końcu obaj wyszli zostawiając nas samych.
                                                                                                                                                            

Witam :)
Wszyscy uskrzydleni wygraną Polaków? Od razu inne samopoczucie. Dzisiaj krótko.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Pozdrawiam :*

7 komentarzy:

  1. ooo ! Jakie zwierzenie Ali.. zresztą jej się nie dziwie jeśli tak a nie inaczej jej się układają sprawy z Zatorem.
    I jest i Grzechu Bociek ! Bardzo fajnie dziś grał i się ciesze , ze go tutaj umieściłas :)
    co do Andrei - chyba zaraz zadzwoni po Jutkę, żeby
    przyjechała:D
    boski <3
    czekam na nn!
    zapraszam do mnie:
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrea zdziwiony, że nie ma Julity może załatwi, że ona wróci. Ala bała się a jak się później okazało nie ma czego:) Dowiedziała się, że jest rodziną Dagmary :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cóż mogłabym napisac. Sielanka, problemy, sielanka i znów problemy. Faktycznie laska Zatiego (Ala) powinna pogadac ze swoim chłopakiem, bo rozmowa załatwi wszystko. Jestem ciekawa co Andrea wymyśli z Julitą. Coś mi się wydaje, że dziewczyna szybko wróci. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Sielankowe życie trwa i mi się to podoba ;)
    Ala nie powinna się martwić tym, że Zati jest aż tak ostrożny, że tak to nazwę. Ok, może nie jest fajne to, że unika jak gdyby jej rodziny, ale to, że jeszcze nie wylądowali w łóżku dobrze o nim świadczy. Nie jest facetem, który dąży tylko do jednego, a takich na tym świecie jest naprawdę nie dużo i ze świecą ich szukać.
    Judyta nie mogła się rozstać z Bartkiem, a wygląda na to, że do tej Spały przyjedzie do pracy ;) Bo przecież Andrea liczył, że będzie, a jej nie ma. Coś mi się wydaje, że w tym wszystkim maczał palce Bielecki.
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jak zawsze;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie na 3 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Sielaaanka, lubię *,.*
    Ciekawe co z Julitą..
    Pewnie Olek coś pokręcił specjalnie, żeby jej nie było.
    AA po nią zadzwoni i przyjedzieeee ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrabiam, nadrabiam!
    Slodko i to lubię, choć jak zawsze wietrzę podstęp, że sielanka za chwilę się skońvczy i wybuchnie jakaś przysłowiowa bomba. Oby nie.
    Bartek jest tutaj takim facetem, że mam ochotę wejść w laptopa i rzucić się na niego z całusami i przytulasami. Normalnie można go zjeść. Pięknie go tu wykreowałaś:)
    Mam nadzieję, że AA zadzwoni po Jutkę i ją ściągną do Spały, to było by coś!
    Co do Pawła i Ali...hmm..mam nadzieję, że on tylko tak na początku się zachowuje, bo trochę tą biedną Akutkę jakby...olewa? Nieee no nie podejrzewam go o takie intencje. Może to zwykła nieśmiałość? OBY!

    Misia, jeśli Twój "przyjaciel" przestał się odzywać do Ciebie, to znaczy, że nigdy nim tak naprawdę nie był, smutne ale prawdziwe. Prawdziwi przyjaciele nigdy nie znikają z naszego życia, dlatego nie można nadużywać tego słowa..
    ściskam Cię najmocniej jak potrafię :*

    OdpowiedzUsuń