czwartek, 7 lutego 2013

3.



Emilka obudziła mnie parę minut po 8 poprzez ciągnięcie mnie za włosy. Otworzyłam jedno oko, później drugie a ten mały Szkrab był taki wesoły, wypoczęty, pełen energii. Podniosłam się do pozycji siedzącej rozejrzałam po pokoju a Emcia już kreśliła nieporadnie na kartce. Wstałam, poszłam do jej torby wyciągnęłam czerwone rajstopy i sukienkę. Zmieniłyśmy pieluchę, ubrałyśmy wcześniej przygotowane ciuchy i poszłyśmy do kuchni przygotować śniadanie. Emilka siedziała przy stole i bawiła się drewnianymi puzzlami. Pokarmiłam ją płatkami z mlekiem i włączyłam w salonie bajkę. Po czym sama poszłam się ubrać. Wybór padł na ciemne rurki + zwykła niebieska koszulka bez nadruku. W domu było nad wyraz ciepło. Ok. 9 wstała Aneta z którą minęłam się na korytarzu. Zrobiłam nam kawę rozpuszczalną z mlekiem i po 2kanapki z dżemem. Po śniadaniu Aneta wróciła do siebie a ja z małą wpadłam w szał zabawkowy. Około południa Mała strzeliła sobie drzemkę. Ja  w tym czasie przygotowałam dla nas obiad. Po zjedzeniu i posprzątaniu wybrałyśmy się na sanki. Tzn. Emilka siedziała a ja ją ciągnęłam. Ulepiłyśmy mini bałwana i wróciłyśmy całe mokre do domu. I znowu przebieranie, jedzenie i zabawa. Długo nie chciała iść spać ale w końcu po 22 zasnęła. Niedziela minęła nam podobnie. Wieczorem przyjechała Patrycja z Kacprem po małą. Napili się jeszcze herbaty i wrócili do siebie. I znowu w domu zrobiło się pusto, niby przyzwyczajona jestem do takiego stanu. Brakuje mi mojej przyjaciółki –Ali, znamy się od początku szkoły podstawowej i razem chodziłyśmy aż do matury. Jednak ona wybrała studia w Katowicach na Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. W. Korfantego -kosmetologie . Piszemy do siebie, dzwonimy ale to nie to samo co rozmowa twarzą w twarz. Mam tutaj na miejscu kilka innych koleżanek, ale z żadną takiej zażyłości. Ala wie o mnie wszystko i nadal się przyjaźni… W sumie z Anetą się lepiej poznałam, fajna dziewczyna.

 Wzięłam szybki prysznic, później pomalowałam paznokcie bo jestem wręcz uzależniona od lakierów. Tłumaczę to sobie tym, że jak każda dziewczyna lubię mieć zadbane dłonie:) zrobiłam sobie jeszcze herbatę i poszłam spać.
Rano jak zwykle codzienne czynności. Ubrałam się i pojechałam do pracy. W szkole była już pani Kłos. Jakoś teraz inaczej troszkę na nią patrzyłam, wcześniej była mi obojętna a teraz? Jejku! Co ja wygaduje? Zawsze traktuję starszych z szacunkiem. Dzisiaj czekała mnie jazda po kilku miejscach w okolicach Łodzi. Gdy wróciłam jeszcze do miejsca pracy minęłam się z Anetą w drzwiach
-Oo wróciłaś? Dyrektor prosił, żebyś do niego wstąpiła jak wrócisz
-Nie wiesz po co?
-Nie, ale jak ty się dowiesz to wtedy i ja się dowiem –wyszczerzyła się
-Bardzo śmieszne! A ty już do domu?
-Tak
-Nasi nauczyciele pracują po 5 godzin i im ciągle źle –wyśmiałam ją troszkę
-Oj tam oj tam, idź do Dyrka, czekam na telefon –wystawiła mi jęzor
-Nie wystawiaj języka bo ci krowa… -przerwała mi
-Nie da mleka! Haha pa Jutka
-No cześć… -rozeszłyśmy się, ona do domu ja do dyrektora. Stanęłam pod jego drzwiami i delikatnie zapukałam
-Proszę –zawołał, chwyciłam za klamkę i weszłam do środka
-Dzień dobry panie dyrektorze. Podobno wzywał mnie pan
-A tak, tak. Usiądź sobie Julitko –gestem ręki wskazał żebym usiadła
-Czy coś się stało?
-Spokojnie, nie nie. Wiesz, że we czwartek odwiedzą nas siatkarze miejscowego klubu siatkarskiego?
-Tak, wiem
-I właśnie bardzo bym ciebie prosił jakbyś mogła kupić dla nich bukiet kwiatów i poszukać na mieście gdzie można oprawić dla nich podziękowanie, dobrze?
-Oczywiście –uśmiechnęłam się
-Jestem ci bardzo wdzięczny
-To moja praca –podniosłam kąciki ust. –Coś jeszcze?
-Nie, tyle. Dziękuję –pożegnałam się z dyrektorem. Na dzisiaj koniec pracy. Spojrzałam na zegarek dochodziła 14.30. postanowiłam jechać do mamy. Później będzie marudzić, że jej nie odwiedzam. Około 15 jadłam już obiad u mojej rodzicielki. O wiele smaczniej gotuje niż ja. Cóż się dziwić lata praktyki.
-Mamuś, tata w pracy?
-Tak, dzisiaj miał lecieć do Mediolanu, kilka godzin przerwy później leci do  Barcelony i do Łodzi. Jutro po południu powinien być.
-A co tam u Wiktora? Dawno z nim się nie widziałam. –Wiktor to mój starszy brat. Poszedł w ślady ojca i również jest zawodowym pilotem. Obecnie mieszka we Francji, bo tam ma jedną z baz jego firma lotnicza w której pracuje. Razem z nim pomieszkuje Maja –jego dziewczyna. Jest stewardessą.
-Wszystko w porządku, ma przyjechać do domu w piątek na Twoje urodziny.
-Aż tak będziemy je celebrować?- roześmiałam się
-Oczywiście! Moja mała córeczka robi się coraz większa
-Mamuś ja już dawno skończyłam 18 lat hello!
-Wiem Julitka, wiem. Ale dla mnie zawsze będziesz malutka córeczka. Patrysia ma 27lat, twój brat 26 a ty już będziesz miała 24
-Dziękuję bardzo za przypomnienie!
-Ojj nie złość się. Chcielibyśmy z tatą, żebyś znalazła swojego księcia…
-Mamo! Zycie to nie bajka, żebym księcia na białym rumaku spotkała na bełchatowskich drogach! –lekko się zdenerwowałam
-Nie złość się, chcemy dla ciebie jak najlepiej.
-Dobrze mi jest jak jest! –pogadałyśmy jeszcze chwilę i ok. 18 zaczęłam się zbierać. W piątek mama szykuje moje urodziny. Traktuje mnie jak małe dziecko, któremu robi się imprezę urodzinową. Osobiście najchętniej spędziłaby je w domu, leżąc w łóżku i rycząc dlaczego moje życie tak wygląda?! Ale nie chcę robić mamie przykrości i nic jej nawet nie mówię, że nie chcę celebrować tego dnia. Za kilka dni stukną mi 24lata a ja dalej sama, bez materiału na chłopaka nie mówię męża. Może taki mój los? Nie wiem? Nie będę nosiła tabliczki „Szukam chłopaka!”!?
Wróciłam do domu i nie miałam na nic ochoty. Umyłam się i przeleżałam cały wieczór.
Kolejny dzień minął mi na bieganiu po kwiaciarniach, drukarniach, urzędach itp. Zauważyłam, że w szkole dzieci zaczęły na wf jedynie co robić to grać w siatkówkę.
Środa również była zapracowanym dniem w szkole. O 16 wróciłam do domu. Nie miałam ochoty brać się za gotowanie więc szybko zjadłam jakieś kanapki . Zrobiłam sobie długą kąpiel. Umyłam włosy, wysuszyłam, rozczesałam i postanowiłam wyprostować, bo rano musiałabym wcześniej wstać a tego by mi się raczej nie chciało. Weszłam do garderoby w celu znalezienia ubrań na jutro, w końcu nie byle kiedy do szkoły przychodzą siatkarze…  wybór padł na miodową bluzkę, spodnie i wysokie botki.
Rano szybkie śniadanie, mycie zębów, makijaż podkreślający moje zielone oczy i ubranie przygotowanych wieczorem ciuchów. Na szyję komin, płaszcz i  botki w których ledwo potrafiłam chodzić, ale chciałam być wyższa przy takich olbrzymach. Po drodze do pracy wstąpiłam jeszcze po kwiaty i tą ramkę. Chodniki były bardzo oblodzone, ledwo utrzymywałam równowagę by nie upaść. W szkole panowała dzisiaj miła atmosfera, dzieci były wyjątkowo ubrane. Wszystkie miały kamizelki z logo szkoły, na co dzień nie chodziły w mundurkach chyba, że właśnie miał się pojawić jakiś gość. Około 11 mieli pojawić się siatkarze. Gdy weszłam do pokoju nauczycielskiego by wstawić kwiaty do wody spanikowana pani Malinowska podeszła do mnie z prośbą o zakup kawy czarnej bo się skończyła a gdyby tak zechcieli dzisiejsi goście się napić to jaki by to wstyd był. Bez najmniejszych problemów zgodziłam się wyjść i kupić a ona zajęła się kwiatami. Blisko szkoły znajdował się mały sklepik. Bez pomocy samochodu przeszłam to kilka metrów. Gdy wracałam z owa kawą i już zbliżałam się do bramki szkolnej straciłam równowagę na śliskim lodzie i upadłam jaka długa na chodnik tłucząc sobie kość ogonową…  Gdy leżałam zdałam sobie sprawę, że przyjechali siatkarze! Niewiele myśląc podniosłam się ale i  tak musieli mnie widzieć w końcu koło mnie przejeżdżali. Szybko wbiegłam do szkoły i oznajmiając że ONI już są. Aneta wariowała na myśl, że ich zaraz zobaczy blisko siebie, a może nawet poda im rękę? Nie no czy ona zwariowała? Przecież oni są zwyczajnymi ludźmi jak my wszyscy tylko ktoś docenia ich często perfekcyjną grę. Ale gdyby się nie starali, nie ćwiczyli, nie wylewali ósmych potów na treningach to ich świetna gra szybko by się skończyła.
Dyrektor zwołał wszystkie dzieci na salę gimnastyczną. O ile można to miejsce nazwać tak? Średniej wielkości sala, ściany w biało szarych kolorach. Na jednej ścianie drabinki które pamiętają chyba I wojnę światową, na dwóch równoległych ścianach zawieszone kosze, na środku prowizoryczna siatka do gry w siatkówkę. W jednym rogu sali szafka z kilkoma piłkami, szarfami i innymi sprzętami podstawowymi, obok niej 9 średniej grubości materacy do ćwiczeń. Szkoła stara się o pieniądze na remont ale jak to bywa w obecnych czasach najlepiej naobiecywać, że będą a jak nie było tak nie ma. Dlatego dziwiło mnie, że zechcieli oni nas odwiedzić? Co się szybko wyjaśniło , że nasza nauczycielka to mamuśka jednego z nich.
Po chwili w sali pełnej gwaru zrobionego przez dzieciaki nastała cisza a drzwiami wejściowymi na salę zaczęli wchodzić po kolei: trener bełchatowskiego klubu J. Nawrocki za nim dwaj przezabawni Serbowie zasilający szeregi klubu, Karol Kłos, przystojny przyjmujący M. Winiarski a za nim dużo niższy szatyn o delikatnej urodzie P. Zatorski i jeszcze ostatni zawodnik najprzystojniejszy z przystojnych (oczywiście zależy dla kogo :P) ciemnowłosy, najwyższy z nich wszystkich…

                                                                                                                                                  

Witam ;*
Ktoś poda dobrą odpowiedź kim jest tajemniczy, przystojny, ciemnowłosy siatkarz? ;>


Aaa i mam przeogromną prośbę do wszystkich odwiedzających tego bloga :) Pomijając o opinię :D
Dzięki za lajki i czekam na propozycje w komentarzach :D
To tyle z ogłoszeń dzisiaj :) 

 Myślę, że mnie nie zasypie bo jak lubię śnieg tak dzisiaj mam go serdecznie dość :P
Trzymajcie się i do następnego ;*

12 komentarzy:

  1. domyślam się kim jest ten fsacet!!!
    dzięki niunia, za udostępnienie!!!!
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm czyżby Mariusz Wlazły? ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę, że to Kooistra! :D
    A ile ja bym dała żeby do mnie przyjechała Skra :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kooistra ? ;D
    zapraszam do mnie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się nadrobić jak tylko dorwę czasu, na razie zaczęłam :)
      Aaa i chyba jest zablokowane dodawanie komentarzy bo chciałam zostawić ale nigdzie nie znalazłam pola do dodawania :D

      Usuń
    2. o dzięki bardzo :) możliwe, dopiero zaczęłam i pewnie coś pozmieniałam ;> dzięki :)

      Usuń
  5. Ja myślę że to Mario Wlazły :D

    Świetny blog mam nadzieje że szybko sie rozwinie bo zapowiada się super :D
    To kiedy mozna sie spodziewać nastepnego rozdziału ? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Rodzice mówiący o tym, że czas sobie znaleźć księcia są denerujący, ale fakt oni chcą dla nas jak najlepiej. Jednak miłości na siłę się nie szuka. Ona przychodzi sama i w dodatku nieproszona ;) Co do tego tajemniczego pana to chyba Mariusz Wlazły ewentualnie Muzaj lub Woicki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny roZdział :D z Niecierpliwością czekam na następny. Ojej trudno zgadnąć, ale może Wlazły? Kooistra? Nie mam pojęcia :D
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli najwyższy i brunet to stawiam na Wytze Kooistrę :D
    Rozdział świetny, czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie:http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się nadrobić :) Tylko obecnie mój komputer jest w naprawie ;c Teraz siedzę na pożyczanym, ale to na nim niedługo:/
      W przyszłym tygodniu ma mój wrócić i przeczytam! :)

      Usuń
  9. No to się akcja rozkręca:) Bawi mnie Aneta, nie zdziwiłabym się jakby coś śmiesznego wykręciła podczas odwiedzin Skry :D Czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń