niedziela, 3 lutego 2013

2.



W końcu nastał piątek! Dochodziła już 13, jeszcze miałam kilka spraw do załatwienia i weekend! Patrycja miała późnym po południem podrzucić Emilkę a sama z Kacprem miała udać się w Beskidy na narty. Z dzieckiem jeszcze tak małym to żadna wyprawa a ja chętnie spędzę czas w jej towarzystwie. Wieczorem miała przyjść do mnie Aneta na „babskie ploty”. Po 15 wyszłam ze szkoły, wstąpiłam jeszcze do sklepu na małe zakupy wśród produktów przeważały słodycze, którymi miałam zamiar rozpieszczać Małą. Wróciłam do domu, przebrałam się w dresy, czarną bokserkę i bluzę. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi a za nimi nie kto inny jak moja siostra z rodzinką. Przywitałam się z nimi całusem w policzek i przejęłam  moją chrześnicę.
-Bądź grzeczna Skarbie –odezwała się Pati, małą tylko skinęła główką
-Dobra idźcie już my sobie świetnie poradzimy – wzięłam Emilię na ręce i delikatnie ich wyrzuciłam
-Trzymaj się szwagierka –odezwał się Kacper. –A tatusiowi dasz buzi? –Mała cmoknęła go i rozeszliśmy się.  Przeszłyśmy do salonu i zaczęłyśmy budować zamek z klocków. Później zrobiłyśmy sobie kolację i oglądałyśmy bajki. Po 19 przyszła Aneta.
-Cześć, nie wiedziałam, że masz gości –powiedziała Aneta gdy zobaczyła koło mojej nogi dziecko
-Nie mam gości, to Emilka moja chrześnica. Siostra podrzuciła mi ja na weekend, bo z mężem wyjechała w góry
-Aha
-No wchodź! Nie będziesz przed drzwiami stała –uśmiechnęłam się i zaraz Aneta znalazła się w salonie
-Cześć Malutka –przywitała się z Emilką
-Podaj rączkę nowej cioci Anecie – moja chrześnica podała grzecznie dłoń i pokazała swoje mleczne ząbki
-Napijesz się czegoś?
-Na razie poproszę herbatę
-Ok, już się robi. A co później? –wyszczerzyłam się
-Taadaaaam! –wyciągnęła butelkę czerwonego wina z torebki
-Oo i takie cos mi się podoba, tylko pozwolisz, że zaczniemy jak Emilka zaśnie?
-Spoko, mamy czas do rana w końcu pozwoliłaś mi zostać na noc
-Miejsca mam dużo a ja sama –roześmiałam się i zniknęłam w kuchni zostawiając Emilkę z Anetą. Mała była otwartą dziewczynką, szybko łapała kontakt z nowo poznanymi ludźmi. A Aneta jak to osoba z kręgu pedagogicznego świetnie radziła sobie z dziećmi. Po kilku minutach wróciłam do salonu z filiżankami herbaty a dla Lilki, bo tak czasem ją nazywałam przyniosłam jej ulubiony sok marchewkowo – truskawkowy. Aneta zatonęła w zabawie z Emcią i tak dopóki nie dałam małej do spania nie rozmawiałyśmy na nasze tematy. Przed 21 Emilka była tak zmęczona zabawą, że po chwili zasnęła. Drzwi zostawiłam uchylone i wróciłam do salonu, gdzie moja nowa przyjaciółka przeglądała Glamour, który kupiłam kilka dni temu a sama nie przejrzałam nawet.
-To co moja droga teraz my sobie urządzamy imprezkę?
-Jestem za, tylko pamiętaj, że masz pod opieką dziecko –wyszczerzyła się
-Obie mamy haha
-Ze mnie mamy nie rób –wystawiła mi język. Wróciłam do kuchni po dwa kieliszki i korkociąg do wina. Żadna z nas nie umiała otworzyć butelki ale stwarzałyśmy pozory, że potrafimy i po którejś próbie w końcu się  udało. Nalałam nam po pół kieliszka i wygodnie się rozsiadłyśmy. Aneta na kanapie na pół siedząc leżała a ja w fotelu z nogami na ławie. W tv włączyłyśmy muzykę, bo przynajmniej ja nie lubiłam niemej ciszy.
-Anecia nie wiesz dlaczego we wtorek polonistkę przywiózł do szkoły Kłos, ten siatkarz?
-A to ty nie wiesz?
-Czego?
-A jak się ona zwie?
-Kto?
-Polonistka
-Hmm Krystyna Kłos –po chwili zastanowienia wydukałam
-No więc już wiesz –Aneta napiła się łyk wina
-Nie wiem…
-Julita! Ziemia do ciebie! Skoro on Kłos i ona Kłos to jak myślisz?
-To jej wnuk? –Aneta wybuchnęła śmiechem, spojrzałam na nią dając znak żeby cos powiedziała jak wie
-Nie to nie jest jej wnuk, jak mogłaś naszą panią Kłosową tak starą zrobić?!
-Syn? –zapiszczałam
-Brawo! Karol to jest jej syn!
-Żartujesz?!
-Nie. Sama o tym się dowiedziałam w tym tygodniu. Pani Malinowska mówiła cos do niej a ona że „z synem przyjechałam”
-Ale jaja! –pochłonęłam większą ilość wina
-I dlatego mają nas odwiedzić bo mamusia załatwiła
-Aaa się ma wtyki to i odwiedzą –roześmiałam się, polałam nam jeszcze jeden kieliszek wina
-Julita a mogę o cos zapytać?
-Jasne
-Ale to dotyczy ciebie…
-Domyślam się, że mnie haha mów
-I nie wkurzysz się?
-Zaraz się wkurzę jak nie zapytasz wreszcie
-Dobra, dlaczego nie masz chłopaka?
-Wiedziałam, że o to zapytasz… -nastała głucha cisza, może nie taka głucha bo w tle leciała muzyka. Przechyliłam kieliszek i w końcu się odezwałam. –Dlaczego nie mam obecnie? Nie wiem? Gdy chodziłam do technikum razem ze mną do klasy chodził miły chłopak Sebastian. W pierwszej klasie nie odzywaliśmy się do siebie ale stopniowo im stawaliśmy się starsi tym mądrzejsi.  Stał się on moim przyjacielem, miałam w nim oparcie. Wspólne wygłupy, rozwiązywanie zadań, nauka, razem byliśmy na studniówce, to samo zdawaliśmy na maturze. W czerwcu wyjechał za granicę na jakąś sezonową pracę na 3tygodnie. Miał wrócić dzień przed wynikami matur, byliśmy umówieni, że razem idziemy sprawdzić czy w ogóle zdaliśmy. I ten cholerny wypadek… -czułam jak moje oczy zachodzą łzami
-Jutka, przepraszam. Nie wiedziałam. Nie mów jak nie chcesz
-Nie no dokończę jak zaczęłam. W piątek miały być wyniki, on we czwartek miał wrócić. We wtorek wieczór wyjechali. Dzwonił, że już mija kolejną granicę, że stęsknił się za naszymi wygłupami… -mój głos zadrżał. W środę  nad ranem zadzwoniła jego siostra do mnie, że samochód którym wracał Sebek uległ wypadkowi… że ON nie żyje –po policzku spłynęła mi łza. Długo nie mogłam się pogodzić z jego śmiercią. Brałam leki uspokajające, były wizyty u psychologa. Sebastian nie był oficjalnie moim chłopakiem. Byliśmy świetnymi przyjaciółmi. Kochałam go.
-Tak mi przykro –powiedziała ściszonym głosem Aneta i podeszła i mnie przytuliła.
-Gdy zaczęłam studia w Bydgoszczy poznałam tam chłopaka, miał na imię Dawid. Ja studiowałam rachunkowość a on informatykę. Mieszkaliśmy w jednym akademiku. Spotykaliśmy się dość często ale do niczego nie doszło oprócz pocałunków… Gdy bezgranicznie mu zaufałam, poprosił mnie o pożyczkę 20tysięcy bo ma mamę chorą, bo ona sama mieszka, że ojciec mu nie  żyje. Sama nie posiadałam takich pieniędzy więc poprosiłam rodziców. Nie chcieli się zgodzić ale ja dla niego byłam gotowa zrobić wszystko i mu pożyczyłam a raczej dałam te pieniądze. Gdy tylko odebrał kasę tak i zniknął. Niby pojechał ratować matkę, ale telefonu nie odbierał na smsy nie odpisywał. Okazało się, że poznał jakąś dziewczynę i wziął ją na „wakacje” za moje pieniądze, których już nie zobaczyłam. I z resztą jego też nie. Po połowie semestru przeniosłam się do Łodzi i tak też tutaj zostałam. Najpierw mieszkałam z rodzicami a od roku tutaj. Po prostu boję się zaufać facetom. Boję się, że teraz poleca na to, że mam dom…
-Kochana przeszłaś już wiele, ale mam nadzieję, że ci się ułoży. Spotkasz na pewno swoje przeznaczenie –uśmiechnęła się i ścisnęła moją dłoń. Posiedziałyśmy do 1 w nocy opróżniając butelkę. Aneta poszła spać do jednego z wolnych pokoi a ja do Emilii. Leżałam i patrzyłam na nią jaka jest szczęśliwa. Wpatrywałam się w ruch jej malutkiej klatki piersiowej. Emka przebudziła się po chwili, wypiła pół kubka herbaty i zasnęła wtulając się we mnie i kurczowo trzymając mnie za dwa palce.

                                                                                                                                                         

Witam:*
Dziękuję, za miłe komentarze ;*
Kolejny pojawi się w tym tygodniu na pewno :) Wytrzymajcie a z każdym następnym będzie się pojawiać coraz więcej siatkarzy. W tym rozdziale poznaliście jak wygląda sytuacja Julity z chłopakami…
Pozdrawiam Was cieplutko, bo u mnie mróz i śnieg pada ;*

9 komentarzy:

  1. u mnie śniegu nie ma. ale jest mróz, dlatego przytulam się do kaloryfera ! :)
    KArol Kłos powiadasz? :) czekam na następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde ale miała pecha dziewczyna do facetów, nie powiem ja też mam ale mniejsza :D Karol Kłos ma mamę polonistkę? hym hym hym ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia czym rzeczywiście zajmuje się mama Kłosa ale tutaj jest polonistką :D

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdzial!! ;DD
    Karol Kłos hmmm! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie to odwilż i mokro, mokro, mokro, ale przynajmniej nie jest aż tak zimno ;)
    Co do rozdziały to mimo, że nie ma jeszcze siatkarzy w sposób cielesny, a raczej mentalny, to i tak fajnie się czyta. Piszesz lekko, tak jak lubię :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście nie miała łatwo. Śmierć przyjaciela którego kochała, a później ten naciągacz. Mam nadzieje, że szczęście się do niej tym razem uśmiechnie i czyżby pan Kłos miał być tego szczęścia powodem? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak fajnie, że jest coś o Bydgoszczy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. SYN I WSZYSTKO JASNE! hehehehe, wtyki wszędzie... ;>
    Biedna Julitka, nie ma szczęścia do facetów. :C ALE SPOTKA ŻÓŁCIOSZKÓW I WSZYSTKO ULEGNIE ZMIANIE! Mam nadzieję. :C
    Pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No to faktycznie Julita nie ma szcześcia do facetów.Cholerny wypadek... :( Tak całkiem prywatnie to uwielbiam imię "Sebastian" i bardzo żałuję, że już się w tym opowiadaniu nie pojawi;/ Swoją drogą to Kłos musiał mieć same 6 z polskiego :D No i Emilka jest przesłodka :)

    OdpowiedzUsuń