W końcu
nastał piątek! Dochodziła już 13, jeszcze miałam kilka spraw do załatwienia i
weekend! Patrycja miała późnym po południem podrzucić Emilkę a sama z
Kacprem miała udać się w Beskidy na narty. Z dzieckiem jeszcze tak małym to
żadna wyprawa a ja chętnie spędzę czas w jej towarzystwie. Wieczorem miała
przyjść do mnie Aneta na „babskie ploty”. Po 15 wyszłam ze szkoły, wstąpiłam
jeszcze do sklepu na małe zakupy wśród produktów przeważały słodycze, którymi
miałam zamiar rozpieszczać Małą. Wróciłam do domu, przebrałam się w dresy,
czarną bokserkę i bluzę.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi a za nimi nie kto inny jak moja
siostra z rodzinką. Przywitałam się z nimi całusem w policzek i przejęłam moją chrześnicę.
-Bądź
grzeczna Skarbie –odezwała się Pati, małą tylko skinęła główką
-Dobra
idźcie już my sobie świetnie poradzimy – wzięłam Emilię na ręce i delikatnie
ich wyrzuciłam
-Trzymaj się
szwagierka –odezwał się Kacper. –A tatusiowi dasz buzi? –Mała cmoknęła go i rozeszliśmy
się. Przeszłyśmy do salonu i zaczęłyśmy
budować zamek z klocków. Później zrobiłyśmy sobie kolację i oglądałyśmy bajki.
Po 19 przyszła Aneta.
-Cześć, nie
wiedziałam, że masz gości –powiedziała Aneta gdy zobaczyła koło mojej nogi
dziecko
-Nie mam gości,
to Emilka moja chrześnica. Siostra podrzuciła mi ja na weekend, bo z mężem
wyjechała w góry
-Aha
-No wchodź!
Nie będziesz przed drzwiami stała –uśmiechnęłam się i zaraz Aneta znalazła się
w salonie
-Cześć Malutka
–przywitała się z Emilką
-Podaj rączkę
nowej cioci Anecie – moja chrześnica podała grzecznie dłoń i pokazała swoje
mleczne ząbki
-Napijesz
się czegoś?
-Na razie
poproszę herbatę
-Ok, już się
robi. A co później? –wyszczerzyłam się
-Taadaaaam!
–wyciągnęła butelkę czerwonego wina z torebki
-Oo i takie
cos mi się podoba, tylko pozwolisz, że zaczniemy jak Emilka zaśnie?
-Spoko, mamy
czas do rana w końcu pozwoliłaś mi zostać na noc
-Miejsca mam
dużo a ja sama –roześmiałam się i zniknęłam w kuchni zostawiając Emilkę z
Anetą. Mała była otwartą dziewczynką, szybko łapała kontakt z nowo poznanymi
ludźmi. A Aneta jak to osoba z kręgu pedagogicznego świetnie radziła sobie z
dziećmi. Po kilku minutach wróciłam do salonu z filiżankami herbaty a dla Lilki,
bo tak czasem ją nazywałam przyniosłam jej ulubiony sok marchewkowo –
truskawkowy. Aneta zatonęła w zabawie z Emcią i tak dopóki nie dałam małej do
spania nie rozmawiałyśmy na nasze tematy. Przed 21 Emilka była tak zmęczona
zabawą, że po chwili zasnęła. Drzwi zostawiłam uchylone i wróciłam do salonu,
gdzie moja nowa przyjaciółka przeglądała Glamour, który kupiłam kilka dni temu
a sama nie przejrzałam nawet.
-To co moja
droga teraz my sobie urządzamy imprezkę?
-Jestem za,
tylko pamiętaj, że masz pod opieką dziecko –wyszczerzyła się
-Obie mamy
haha
-Ze mnie mamy
nie rób –wystawiła mi język. Wróciłam do kuchni po dwa kieliszki i korkociąg do
wina. Żadna z nas nie umiała otworzyć butelki ale stwarzałyśmy pozory, że
potrafimy i po którejś próbie w końcu się
udało. Nalałam nam po pół kieliszka i wygodnie się rozsiadłyśmy. Aneta
na kanapie na pół siedząc leżała a ja w fotelu z nogami na ławie. W tv włączyłyśmy
muzykę, bo przynajmniej ja nie lubiłam niemej ciszy.
-Anecia nie
wiesz dlaczego we wtorek polonistkę przywiózł do szkoły Kłos, ten siatkarz?
-A to ty nie
wiesz?
-Czego?
-A jak się
ona zwie?
-Kto?
-Polonistka
-Hmm
Krystyna Kłos –po chwili zastanowienia wydukałam
-No więc już
wiesz –Aneta napiła się łyk wina
-Nie wiem…
-Julita!
Ziemia do ciebie! Skoro on Kłos i ona Kłos to jak myślisz?
-To jej
wnuk? –Aneta wybuchnęła śmiechem, spojrzałam na nią dając znak żeby cos
powiedziała jak wie
-Nie to nie
jest jej wnuk, jak mogłaś naszą panią Kłosową tak starą zrobić?!
-Syn?
–zapiszczałam
-Brawo!
Karol to jest jej syn!
-Żartujesz?!
-Nie. Sama o
tym się dowiedziałam w tym tygodniu. Pani Malinowska mówiła cos do niej a ona
że „z synem przyjechałam”
-Ale jaja!
–pochłonęłam większą ilość wina
-I dlatego
mają nas odwiedzić bo mamusia załatwiła
-Aaa się ma
wtyki to i odwiedzą –roześmiałam się, polałam nam jeszcze jeden kieliszek wina
-Julita a
mogę o cos zapytać?
-Jasne
-Ale to
dotyczy ciebie…
-Domyślam
się, że mnie haha mów
-I nie
wkurzysz się?
-Zaraz się
wkurzę jak nie zapytasz wreszcie
-Dobra,
dlaczego nie masz chłopaka?
-Wiedziałam,
że o to zapytasz… -nastała głucha cisza, może nie taka głucha bo w tle leciała
muzyka. Przechyliłam kieliszek i w końcu się odezwałam. –Dlaczego nie mam
obecnie? Nie wiem? Gdy chodziłam do technikum razem ze mną do klasy chodził
miły chłopak Sebastian. W pierwszej klasie nie odzywaliśmy się do siebie ale
stopniowo im stawaliśmy się starsi tym mądrzejsi. Stał się on moim przyjacielem, miałam w nim
oparcie. Wspólne wygłupy, rozwiązywanie zadań, nauka, razem byliśmy na
studniówce, to samo zdawaliśmy na maturze. W czerwcu wyjechał za granicę na jakąś
sezonową pracę na 3tygodnie. Miał wrócić dzień przed wynikami matur, byliśmy
umówieni, że razem idziemy sprawdzić czy w ogóle zdaliśmy. I ten cholerny
wypadek… -czułam jak moje oczy zachodzą łzami
-Jutka,
przepraszam. Nie wiedziałam. Nie mów jak nie chcesz
-Nie no
dokończę jak zaczęłam. W piątek miały być wyniki, on we czwartek miał wrócić.
We wtorek wieczór wyjechali. Dzwonił, że już mija kolejną granicę, że stęsknił
się za naszymi wygłupami… -mój głos zadrżał. W środę nad ranem zadzwoniła jego siostra do mnie, że
samochód którym wracał Sebek uległ wypadkowi… że ON nie żyje –po policzku
spłynęła mi łza. Długo nie mogłam się pogodzić z jego śmiercią. Brałam leki
uspokajające, były wizyty u psychologa. Sebastian nie był oficjalnie moim
chłopakiem. Byliśmy świetnymi przyjaciółmi. Kochałam go.
-Tak mi
przykro –powiedziała ściszonym głosem Aneta i podeszła i mnie przytuliła.
-Gdy
zaczęłam studia w Bydgoszczy poznałam tam chłopaka, miał na imię Dawid. Ja
studiowałam rachunkowość a on informatykę. Mieszkaliśmy w jednym akademiku. Spotykaliśmy
się dość często ale do niczego nie doszło oprócz pocałunków… Gdy bezgranicznie
mu zaufałam, poprosił mnie o pożyczkę 20tysięcy bo ma mamę chorą, bo ona sama
mieszka, że ojciec mu nie żyje. Sama nie
posiadałam takich pieniędzy więc poprosiłam rodziców. Nie chcieli się zgodzić
ale ja dla niego byłam gotowa zrobić wszystko i mu pożyczyłam a raczej dałam te
pieniądze. Gdy tylko odebrał kasę tak i zniknął. Niby pojechał ratować matkę,
ale telefonu nie odbierał na smsy nie odpisywał. Okazało się, że poznał jakąś
dziewczynę i wziął ją na „wakacje” za moje pieniądze, których już nie
zobaczyłam. I z resztą jego też nie. Po połowie semestru przeniosłam się do
Łodzi i tak też tutaj zostałam. Najpierw mieszkałam z rodzicami a od roku tutaj.
Po prostu boję się zaufać facetom. Boję się, że teraz poleca na to, że mam dom…
-Kochana przeszłaś
już wiele, ale mam nadzieję, że ci się ułoży. Spotkasz na pewno swoje
przeznaczenie –uśmiechnęła się i ścisnęła moją dłoń. Posiedziałyśmy do 1 w nocy
opróżniając butelkę. Aneta poszła spać do jednego z wolnych pokoi a ja do
Emilii. Leżałam i patrzyłam na nią jaka jest szczęśliwa. Wpatrywałam się w ruch
jej malutkiej klatki piersiowej. Emka przebudziła się po chwili, wypiła pół
kubka herbaty i zasnęła wtulając się we mnie i kurczowo trzymając mnie za dwa
palce.
Witam:*
Dziękuję, za
miłe komentarze ;*
Kolejny
pojawi się w tym tygodniu na pewno :) Wytrzymajcie a z każdym następnym będzie
się pojawiać coraz więcej siatkarzy. W tym rozdziale poznaliście jak wygląda
sytuacja Julity z chłopakami…
Pozdrawiam
Was cieplutko, bo u mnie mróz i śnieg pada ;*
u mnie śniegu nie ma. ale jest mróz, dlatego przytulam się do kaloryfera ! :)
OdpowiedzUsuńKArol Kłos powiadasz? :) czekam na następny ! <3
kurde ale miała pecha dziewczyna do facetów, nie powiem ja też mam ale mniejsza :D Karol Kłos ma mamę polonistkę? hym hym hym ciekawie :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czym rzeczywiście zajmuje się mama Kłosa ale tutaj jest polonistką :D
UsuńBardzo fajny rozdzial!! ;DD
OdpowiedzUsuńKarol Kłos hmmm! ;**
U mnie to odwilż i mokro, mokro, mokro, ale przynajmniej nie jest aż tak zimno ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziały to mimo, że nie ma jeszcze siatkarzy w sposób cielesny, a raczej mentalny, to i tak fajnie się czyta. Piszesz lekko, tak jak lubię :)
Pozdrawiam :*
Rzeczywiście nie miała łatwo. Śmierć przyjaciela którego kochała, a później ten naciągacz. Mam nadzieje, że szczęście się do niej tym razem uśmiechnie i czyżby pan Kłos miał być tego szczęścia powodem? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jak fajnie, że jest coś o Bydgoszczy :)
OdpowiedzUsuńSYN I WSZYSTKO JASNE! hehehehe, wtyki wszędzie... ;>
OdpowiedzUsuńBiedna Julitka, nie ma szczęścia do facetów. :C ALE SPOTKA ŻÓŁCIOSZKÓW I WSZYSTKO ULEGNIE ZMIANIE! Mam nadzieję. :C
Pozdrawiam serdecznie! :*
No to faktycznie Julita nie ma szcześcia do facetów.Cholerny wypadek... :( Tak całkiem prywatnie to uwielbiam imię "Sebastian" i bardzo żałuję, że już się w tym opowiadaniu nie pojawi;/ Swoją drogą to Kłos musiał mieć same 6 z polskiego :D No i Emilka jest przesłodka :)
OdpowiedzUsuń