Dzisiaj już
środa, jeszcze kilka dni i wróci szara rzeczywistość. Alusia już w piątek wraca
do Katowic. Ja mam jeszcze następny weekend wolny od nauki. Od poniedziałku Bartek zasypuje mnie smsami i
kilka razy już dzwonił. Nie odbieram! Tydzień się nie odzywał i nagle sobie o
mnie przypomniał? Jasne…
Ubrałam się luźno jak to po domu, żadnych gości się nie spodziewałam. Na śniadanie
zrobiłam sobie tylko kawę rozpuszczalną i garść płatek prosto z ręki do ust.
Wzięłam się
za gotowanie obiadu. Dzisiaj miałam ochotę na pomidorową z ryżem i może pierogi
z truskawkami –o ile będzie mi się chciało zrobić. O 13 zupa była gotowa. Tylko
narobiłam jej jak dla wojska, nie wiem kto tyle zje bo ja chyba tydzień
codziennie bym ją musiała jeść. Przygotowałam składniki na ciasto czyli mąkę,
jajo, mleko. Truskawki już czekały w misce na otulenie ich kawałkiem ciasta.
Włączyłam radio w kuchni i przyśpiewując w rytm lecących piosenek lepiłam
pierożki. Lecz oczywiście nie mogę w spokoju nawet zaszyć się w kuchni bo ktoś
dzwoni dzwonkiem. Umyłam w ekspresowym tempie ręce i pobiegłam w stronę
wejścia. Cholera, a on tutaj czego!?
-Cześć
–uśmiechnął się gdy otwarłam drzwi. Moja twarz nie wyrażała żadnych
emocji. Odpowiedziałam oschłe ‘cześć’ i
czekałam, żeby tylko powiedział po co przyszedł. –Mogę wejść do środka? –po
kilku sekundach stania w bezruchu odsunęłam się i zrobiłam miejsce aby wszedł. Rozpiął
kurtkę i ściągnął buty po czym udał się za mną do salonu.
-Co cie do
mnie sprowadza? -przerwałam ciszę
-Julita
dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów ani nie odpiszesz na choć jednego smsa?
Uraziłem cie czymś?
-Nie. Wiem,
że nie musiałeś i nie musisz się do mnie odzywać ale skoro tydzień nie raczyłeś
się odezwać a czemu od poniedziałku wieczora nie dajesz mojemu telefonowi
chwili wytchnienia. –mówiłam spokojnym, chłodnym tonem
-Julita od czwartku
nie mogłem się do ciebie dodzwonić!
-Jakoś inni
mogli –prychnęłam
-W piątek
wyjechaliśmy do Warszawy, nie wiem może jakieś problemy z siecią? Ale naprawdę
próbowałem się do ciebie dodzwonić a nie znam twojego adresu na skype chociaż
próbowałem szukać –powiedział skruszonym głosem. Szybko przeanalizowałam w
głowie co się działo z moim telefonem od czwartku. W ten dzień z Alą wyjechałam
w góry. Z mamą czy Pati kontaktowałam się przez skype tylko. Mama narzekała, że
nie może się połączyć ze mną. A chyba nikt inny do mnie przez ten okres nie
dzwonił ani nie pisał? Czyżby w Piwnicznej był problem z zasięgiem sieci?
Cholera, być może? A on próbował ale nie dawało to żadnych rezultatów.
-Bo wiesz co
–uśmiechnęłam się. –W czwartek z przyjaciółką wyjechałam na kilka dni w góry i
być może nie miałam tam zasięgu. W poniedziałek wieczorem wróciłam, to już
dochodziły połączenia między innymi od
ciebie. W takim razie przepraszam, bo chyba zachowałam się niezbyt odpowiednio jeszcze naskoczyłam na ciebie.
-Czyli już
nie złościsz się na mnie?
-Nie
–jeszcze raz uśmiechnęłam się najszczerzej jak umiałam
-Ok.,
przeprosiny przyjęte.
-Uff to
dobrze, w ramach rekompensaty zapraszam cie na jakże prosty obiad. Mam
nadzieję, że nie jadłeś?
-Jeszcze
nie, ale chyba nie powinien ci przeszkadzać. Chciałem tylko wyjaśnić brak
odzewu z Twojej strony. –uśmiechnął się delikatnie
-Oo to
super, że nie jadłeś bo mnie dzisiaj poniosło z gotowaniem i przyda się ktoś do
nakarmienia. –po licznych namowach zgodził się na posiłek. Przeszliśmy do
kuchni. Okazało się, że pomidorowa jest też jego ulubioną. Ugotowałam wszystkie
zlepione pierogi i nałożyłam dla nas na talerze.
Na szczęście
Bartek jak przystało na faceta, jeszcze tak postawnego pomógł mi zjeść zapasy.
Atmosfera się rozluźniła. Posiedział jeszcze chwilę i zaczął się zbierać bo
trening o 15.30. Zapakowałam mu do pojemnika dość sporą liczbę pozostałych
pierogów. Ja mam ich serdecznie dość a skoro lubi niech mu wyjdą tylko na
zdrowie.
Wyszedł na
korytarz i ubrał buty, kurtkę a ja stałam
i przyglądałam się czynnościom jakie wykonywał.
-Julitka a
może chcesz się wybrać na trening? Poznasz chłopaków?
-Yyy (zamurowało mnie), nie wiem
czy to dobry pomysł. Nie wiem czy trener by się zgodził, żebym była. Myślę, że
innym razem skorzystam.
-Mam
nadzieję! –uśmiechnęłam się. –Wiesz co jak nie mamy co robić w domach a jeszcze
jakieś pokłady sił w nas są to po treningu zostajemy i rozgrywamy sobie mini
mecze. Oo na taki sparing może byś przyszła? I zagrała z nami?
-Ja grała z
wami? –roześmiałam się
-Nie śmiej
się, widziałem jak w szkole grałaś! Z pewnością miałaś styczność z siatkówką?
Ale pogadamy o tym innym razem teraz na prawdę muszę jechać bo Nawrot mnie
zabije!
-To uciekaj,
jeszcze pogadamy –wręczyłam mu zamknięty szczelnie pojemnik, podziękował i
zamknęłam za nim drzwi.
Ogarnęłam
kuchnię i oddałam się błogiemu relaksowi. Pomyślałam, że może pora zadbać o
paznokcie, niby babcinym sposobem ale na mnie działa. Zmyłam lakier a moja
wymęczona płytka paznokcia została pokryta oliwką. Moczyłam je tak 10 minut po
czym wmasowałam w paznokcie. Po wysuszeniu pomalowałam, delikatnym lakierem.
i czekałam aż wyschną. Nawet tą chwilę musiał mi ktoś przerwać. Zła jak osa
kroczyłam w stronę drzwi wejściowych w między czasie dmuchając na paznokcie by
szybciej wyschły. Delikatnie przekręciłam klucz i chwyciłam za klamkę.
-Cześć, a ty
tutaj co robisz? –mimowolnie uśmiechnęłam się
-Witam po
raz drugi dzisiaj –podniósł kąciki ust ku górze
-Wchodź bo
zimno tylko jak możesz zamknij drzwi bo w chwili obecnej jestem zupełnie
bezbronna –zostawiłam go samego sobie i udałam się do kuchni by włączyć
czajnik.
Zaraz
pojawił się za mną w pomieszczeniu Bartek, tradycyjny zestaw dla nas czyli kawa
cappuccino. Filiżanki położyłam na tacce i przeniosłam do salonu. Bartek
rozsiadł się na sofie i wziął za popijanie gorącego napoju w między czasie
rozglądał po pokoju albo na mnie i uśmiechał
-Fajnie, że
przyszedłeś. Ale odwiedziłeś mnie żeby pomilczeć i wypić kawę?
-Nie
–uśmiechnął się szeroko
-Więc?
-Mam
niespodziankę dla ciebie
-Oo słucham
–zatarłam ręce
-W piątek
grasz z nami –po raz kolejny szeroki uśmiech widniał na jego twarzy, ale może
już nie będę pisać jak się uśmiecha
tylko za każdym razem jak coś powie wiedzcie, że pokazywał swoje równe ząbki.
-Jak to
gram?! –zakrztusiłam się kawą
-Nie umieraj
mi tutaj, jestem u ciebie będę głównym podejrzanym
-Zamiast się
martwić o mnie, że na twoich oczach stracę życie to ty się boisz o własną dupę,
że cię zapuszkują! –założyłam ręce i przeniosłam swój wzrok na okno.
-Przepraszam
Julitka, pierwsze co to oczywiście ratował bym tobie życie, na rękach z tobą
bym gnał do szpitala
-Dobra,
przestań i tak kłamiesz –przerwałam. –O co chodzi z moim niby graniem? Nie
strasz mnie nawet!
-Mówiłem ci
dzisiaj, że po treningu lubimy pograć
-Mówiłeś, i
co w związku z tym?
-I mówiłem,
żebyś przyszła do nas
-Yhym
-No to panno
Julito idziesz w piątek. Trening mamy o 16.30
-(wybuchnęłam śmiechem, chyba tak dla
rozluźnienia) Jasne?
-Jak słońce
na niebie!
-Żartujesz
sobie ze mnie? –zrobiłam poważną minę
-Nie –mówił
spokojnie
-Wiesz, że
nie umiem grać?
-Wiem, że
umiesz
-Bartek!
-Co?
-Nie będę
się kompromitować!
-Julita i ja
i chłopaki widzieli jak grasz. Wiem, że to była amatorka w szkole ale ty sobie
najlepiej radziłaś. Wręcz jak profesjonalistka.
-Jeszcze
jakieś pochwały?
-Nie,
wystarczy –patrzyłam na niego bazyliszkowym wzrokiem i mamrotałam coś pod
nosem. Przecież ja go zastrzelę! Aha,
nie mam czym… -Dobrze, to ja będę się zbierał a ty sobie przygotuj koszulkę,
dresik, buciki –chichotał.
-Kurek!
-Po nazwisku
po…
-Podniósł
byś na mnie rękę? –zrobiłam maślane oczy, o ile można zrobić maślane?
-No właśnie
muszę się jakoś sprecyzować –przybrał minę myśliciela. –Yyy to wiesz z
chłopakami czekamy na ciebie, wiedzą, że będziesz. Jutro zadzwonię to się
dokładnie dogadamy. Do zobaczenia –cmoknął mnie w polik
-No jakoś
wybrnąłeś z tej sytuacji, paaa –zamknęłam za nim drzwi. Umyłam po naszej kawie
filiżanki, miałam zmywarkę ale jej prawie nie używałam. Nie opłacało na mnie
jedną się jej podłączać a nie będę zbierać naczyń z całego tygodnia, żeby było
więcej. W dodatku z cukru nie jestem, nie rozpuszczę się pod wodą. Mówiąc dalej
o wodzie –weszłam do sypialni wzięłam piżamę i poszłam się umyć. Włączyłam TV i
oglądnęłam powtórkę ‘Kliniki urody’. Po
22 położyłam się i nie wiem kiedy zasnęłam. Ale stało się to bardzo szybko.
W czwartek
odwiedziłam kolejno mamę, Patrycje i Alę. Mama dała mi wałówkę na wynos.
Posiedziałam, pogadałam. Około południa odwiedziłam Piotrków Trybunalski.
Kacper w pracy a Pati z Emilką. Pobawiłam się z małą, a gdy zmęczona zasnęła
wypiłam kawę z siostrą i oddałyśmy się naszym ploteczkom. Opowiedziałam jej o
Bartku, chociaż nie było co opowiadać. Po prostu kolega mnie chyba troszeczkę
lubi? Patrycja obiecała mi podesłać Emilkę na dzień. Może w przyszły weekend?
Pożegnałam się z nią i pognałam po raz kolejny do Pabianic do mojej kochanej
przyjaciółki. Niestety jutro już opuszczała województwo łódzkie. Pogadałyśmy i
zaczęłam około 17 zbierać się do domu.
Po 19 dzwoni
telefon –kto? Bartek.
-Proszę
-Cześć, czy
będę bardzo nachalny jakbym tak za 10 minut pojawił się u ciebie?
-Nie, a
wracasz z treningu?
-Nie, to
znaczy tak tylko dzisiaj sama siłownia była
-Ok., ale
jesteś umyty? –zaśmiałam się
-Bardzo
śmieszne, właśnie nie i dlatego chcę się u ciebie wykąpać
-To cię nie
wpuszczam pogadamy w wejściu –na moje usta ciągle cisnął się uśmiech.
-Dobrze,
tylko się ubierz bo się przeziębisz jak będziesz stała w drzwiach. Zaraz będę.
Paaa –rozłączyłam się, szybko weszłam do kuchni zrobić mu tosty. Skoro jest po
treningu to na pewno będzie głodny. Włączyłam czajnik, przyszykowałam dla nas
dwa kubki na herbatę. Włożyłam kolejną porcję tostów do tostera i czekałam aż
się zrumienią. Po kilku minutach był już Bartek w moim domu. Zaprosiłam go do
kuchni która była połączona z jadalnią. Opierał się, że nie ma takiej potrzeby
aby mnie objadał ale skorzystał. I tak nie dawałam za wygraną. Ostatecznie
wybór padł na dżem z tostami. Wróć.
Tosty z dżemem.
Pojedli,
pogadli i rozeszli się w swoje strony…
Co się ze
mną dzieje? W jeden dzień dwa razy spotykam się z nim, sama robię prostą bo
prostą kolację? Uśmiecham, dogryzam po
prostu jak nie ja? A gdzie jest ta nieśmiała Julita?
Jutro gramy! Niby ich znam, z
czasów gdy często bywałam na meczach a kilku ze spotkania w pracy. Część z nich
przyjeżdżała kiedyś do Ulu jako goście, a teraz zasilają skład potężnej Skry. Z
czasów wiernego kibicowania pamiętam Wlazłego i Winiarskiego. Fajnie, że dalej
grają w jednym klubie, mimo swojego dużego doświadczenia- Michał grał przecież
w zagranicznym klubie, mógłby rozwijać karierę poza granicami PlusLigi ale wrócił
na dziewicze parkiety.
A co będzie jutro? Zobaczymy. W ogóle dlaczego ja się zgodziłam?!
A co będzie jutro? Zobaczymy. W ogóle dlaczego ja się zgodziłam?!
Cześć :)
Pisałam
ostatnio, że postaram się dodać w weekend i proszę :)
Dłużej Was nie
zatrzymuję, ale pamiętajcie: nie gryzę, nie
biję, nie zabijam (?) :D Możecie pisać swoje odczucia tam niżej ^^
S. –jesteś nieoceniona!
;*
Żal Zaksy,
ale powinniśmy być dumni, za to, że nas reprezentowała w LM! Za rok się
odegramy!? Teraz i tak czasu nie cofniemy, wyniku nie zmienimy. Historia już
powstała.
A o 20.30 wszyscy jesteśmy SKRZATAMI!? :)
Pozdrawiam,
do następnego ;*
hhahahah, miłość rozkwita widzę ! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na relacje z tego meczu ! :D
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Dobrze że jest dzisiaj. I to jaki długi! *.*
OdpowiedzUsuńPan Kuraś wziął się trochę do roboty- wspólny obiad, kawka, propozycja treningu... Robi się coraz ciekawiej! Tylko czy Julita wytrzyma presję? Jednak spotkanie z takimi graczami na jednym boisku może trochę zamurować ;p Ciekawe jak to będzie. No i zakładam, że Zati będzie mieć okazję żeby trochę namieszać- w końcu powinien jakoś się określić co do naszej stażystki ;)
Wcale nie jestem nieoceniona, to wszystko Twoja Głowa! A pseudonim najlepszy ;* I linia się udała, bardzo dobrze.
Buziaki, S. ;*
No no :) Miłość ach miłość Wisi w powietrzu :)
OdpowiedzUsuńhttp://i-zyjmy-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/ Wszystkich tych co zechcą zapraszam :)
fajny, ciekawy rozdział, ciekawe jak jej pójdzie gra z chłopakami ;D Pewnie świetnie ;)
OdpowiedzUsuńDziś jesteśmy Skrzatami jak najbardziej !!! A Zaksy mi żal strasznie, lecz cóż nie cofniemy nic..
Pozdrawiam :))
Bartek coś szaleje z tymi odwiedzinami ;) W końcu przystąpił do jako takiego podbijania serca Julity, a to, że przyszedł do jej mieszkania się dowiedzieć czy jest na niego obrażona świadczy, że zależy mu na niej. Na tak mecz z siatkarzami to i ja bym się pisała chociażbym strasznie zaniżała poziom :P
OdpowiedzUsuńCo do Zaksy to niestety, ale nie pokazali swojej siatkówki i tym bardziej przykro. Na co dzień nie jestem kibicem Zaksy, ale w Pucharach nie ma sympatii klubowych bo reprezentują Plus Ligę oraz Polskę.
Pozdrawiam ;)
no kurde popieram koleżankę u góry, Bartek się rozbrykał z tymi odwiedzinami, ale dobrze, dobrze, niech działa w tym kierunku i niech zdobywa Julitę:) Nie mogę doczekać się meczu z jej udziałem - będzie się działo, tego jestem pewna! :) Wiadomo, że jesteśmy Skrzatami! :D Już prowadzą 2:0 także myślę, że nie będzie większych problemów :) A co do Julity, mam nadzieję, że nie ucieknie przed bartkowymi propozycjami i rozwinie się między nimi coś fajnego. Zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
In my head :*
nie no... nie mam słów! piszesz świetnie :)
OdpowiedzUsuńa co do Skrzatów to mam nadzieję na szybkie 3:0 :)
pozdrawiam ;*
ps. w wolnej chwili wpadnij, nowy rozdział się pojawił :)
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
A Bartek co, własnego domu się nie ma, tylko do Julitki przyłazi!? Co on sobie myśli, że co!? Że będzie się tam gościł codziennie!? I niech się Julitka tak nie daje, bo on się przyzwyczai i naprawdę będzie tam przesiadywał ile dusza zapragnie! A wiem, że pragnie tam przesiadywać baaaardzo, bardzo długo, bo przecież wszędzie dobrze, ale u Julitk najlepiej, czyż nie? ;> Bartuś wie najlepiej. A ten mecz, to brzmi baaaaardzo ciekawie! ;> Muszą o Julitce gawędzić w szatni, jeśli wszyscy sądzą, że jest dobra w siatkówkę. ;>
OdpowiedzUsuńile tutaj podejrzliwych minek! : o Bo wgl ten rozdział taki podejrzliwy.
Już myślałam, że tu dojdzie do miłosnych czynów, a tu nici :c mam nadzieję, że ich doczekam, a Zati się nie zaćpa na śmierć prędzej. :c
się rozpisałam! : o
Pozdrawiaaaaaaaaaaaaaaaam i postaram się niedługo zajrzeć na gygy. :*:*:*:**
Dziwnie czyta mi się takie coś, kiedy mam tak na imię.No ale cóż... ;D
OdpowiedzUsuńMimo to rozdział jest przeGENIALNY.:)
Pozdrawiam ;]]
Rozdział cudowny ! Czekam na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTafiłam tu przypadkiem i nie żałuję. Piszesz mega fajnie i zapewne będę tu częstym gościem, bo muszę nadrobić zaległości. Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie http://szczescierodzinamiloscwygrana.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTak to jest jak się miało nadrobić zaległości i się tego nie zrobiło... Przepraszam! Mam nadzieję, że mi wybaczysz, bo dzisiaj postanowiłam ostrą poprawę i wprowadziłam ją w życie :) Zawsze zostawiam komentarz pod tym co przeczytam, także jak widać nie jestem gołosłowna i nadrabiam :) Tylko ja się zastanawiam jak mogłam zgubić linka do takiego świetnego bloga? No po protu trzeba być mnią... Muszę dodać do moich polecanych, to będzie łatwiej :)
UsuńZapraszam na nowy rozdział. :) http://169141613.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń