Przechodzę
samą siebie. Wcześniej podejmuję decyzję niż myślę. Ale jak się powiedziało A
to i wypada powiedzieć B. Od kiedy zaczęłam interesować się siatkówką i chodzić
na mecze zawsze marzyłam, żeby spotkać ich wszystkich razem, zagrać i po prostu
przywitać się, uścisnąć tą wielką dłoń. Jednak to były takie marzenia dziecka
lub rozkapryszonej nastolatki. A dzisiaj ich poznam wszystkich razem i jeszcze
zagram amatorsko. Kilku już poznałam ale dzisiaj oficjalna prezentacja. Czy aby
ja nie przesadzam trochę? Chyba tak. Lecz takie emocje mną targają w środku, że
nie wiem czy do końca myślę racjonalnie. Mam jedynie nadzieję, że wrócę żywa do
domu.
Zadzwoniłam
do Ali, moja kochana już wyjechała na Śląsk a ja znowu sama. No nie taka sama,
przesadzam :) Ale takiej bratniej duszy mi brakuje tutaj na miejscu. Jest
Aneta, Patrycja, Sandra, kilka dziewczyn ze studii, pracy, jacyś koledzy też
się znajdą ale nie będę wszystkim opowiadać swojego życia, co czuję, myślę, co
mnie trapi, niepokoi i cieszy.
Po zjedzeniu
jakże obfitego śniadania czyli sproszkowanej zupki mlecznej zalanej wrzącą wodą
poszłam wziąć prysznic. Wysuszyłam włosy i przyodziałam jakieś luźne ubranie.
Niesforne kosmyki włosów wyprostowałam, a suma sumarum i tak spięłam w wysokiego
kucyka. Kurek dobijał się do mnie chyba z 27x czy pamiętam o arcyważnym
spotkaniu z nimi, czy na pewno przyjdę, żebym się nie spóźniła etc. Nie wiem
jemu się nudzi cały boży dzień i wydzwania myśląc o takich pierdołach? Kolejny
telefon, tym razem jak dobrze policzyłam 28 :D
-Halo
-Cześć
Julita, pamiętaj masz być o 16.30
-Bartek!
Wiem, ale nie będę o żadnej 16.30
-Jak to nie?
Obiecałaś
-A i owszem.
I będę, ale ile trwa wasz trening z „kołczem”?
-Różnie,
czasem 1.5, 2,3 godziny
-Yhym, to ja
będę około 18 lub po kilka minut
-Ale
dlaczego? –zapytał zatroskanym głosem, albo mi się tak tylko wydawało?
-Kurek! Bo
nie chce mi się patrzeć tyle czasu na was – zaśmiałam się. –A tak poważnie to
nie wiem czy mogę siedzieć na widowni a nawet jak mogę to nie chcę przeszkadzać
ani denerwować trenera.
-Nie martw
się nie będziesz nikogo denerwować, co najwyżej rozpraszać –zachichotał
-Ha ha ha!
Szczególnie ciebie –Julita! Co ty mówisz?
-No właśnie
też tak myślę. Czyli jestem po ciebie o 16.10?
-Co? –delikatnie
krzyknęłam. –Sama sobie poradzę, wiem gdzie jest hala. Bartek wyluzuj, weź
wdech-wydech i zacznij regularnie oddychać. Nie będę szła na 16.30 i co 2
godziny robiła? Zwiedzała halę? Oglądała wasze puchary? To mi zajmie
maksymalnie pół godziny. Nie martw się, obiecałam to się pojawię. Daleko nie
mam, co z resztą dobrze wiesz. Do zobaczenia bo muszę się jeszcze ogarnąć. I
pamiętaj wdech-wydech –zaśmiałam się i rozłączyłam.
Poszłam do
garderoby by znaleźć ubranie do gry. Dresy
już w torebce. Z podkoszulkiem było trochę gorzej mimo, że mam kilka sztuk
jednak, każdy wydawał mi się albo za obcisły, albo za szeroki albo z dekoltem.
Odkryłam przypadkiem szufladę w której miałam zakopane kilka „normalnych”. Różowa koszulka
z buźką będzie odpowiednia. Mimo, że
staram się być poukładana i trzymać porządek to nie zawsze mi się to udaje.
Mieszkam sama, gdzie coś położę tam też i jest a jak przyjdzie co do czego to
zapominam o półce ubrań :) Dalej, buty. Nie wiem czy trampki są odpowiednie?
Ale mam nadzieję, że nie stracę zębów grając w nich.
Kilka minut
po 17 zaczęłam się konkretnie zbierać. Pogoda nie dawała powodów, by wychodzić
z domu, dziesięciostopniowy mróz i ciągle sypiący śnieg. Ubrałam niebieskie
jeansy, koszulkę a na nią zielony sweter. Zrobiłam delikatny makijaż oczu, usta
przejechałam różową Nivea i byłam gotowa do wyjścia. Uśmiechnęłam się do lusterka
na odchodne. Podobały mi się jak i połowie moim znajomym dołeczki w policzkach
podczas uśmiechu. Tak wiem, przemawia Narcyz ze mnie…
Ubrałam
buty, kurtkę, czapkę, komin, rękawiczki, telefon do kieszeni, torebka na ramię
i w drogę. Postanowiłam iść na nogach. Droga zajmie może 20minut a autem w taką
pogodę będę jechać z prędkością równą krokom przechodniów. Zamknęłam drzwi na
klucz i udałam się w stronę ulicy Dąbrowskiego 11.
Po raz
kolejny moja głupota dała o sobie znać. Jak ja wejdę do szatni? Przecież nikt
mnie nie zna i wiadoma rzecz, że nie wpuści bo powiem, że przyszłam do
chłopaków? Pozostaje mi tylko dzwonić do Kurka, bo jego numer mam. Wybrałam
kontakt i zatwierdziłam połączenie. Mam nadzieję, że już skończyli i odbierze?
Jest 18.15, oby! Bo co ja sierotka będę tutaj robiła? Czyżbym przyszła tylko po
to, żeby zobaczyć budynek z zewnątrz? Czekam, czekam, 4 sygnał cisza. Chodzę 2
minuty w kółko i podejmuję kolejną próbę skontaktowania się. Po 6 sygnale udało
się! Yeah!
-Halo –sapie
zdyszany zawodnik
-Bartuś
–przeciągam samogłoskę ‘a’
-Czego dusza
pragnie?
-Bo wiesz
co, byłabym wdzięczna… -nie dał mi dokończyć
-Julita jak
cie tutaj za dwie minuty nie będzie to mogę ci obiecać, że nie chcesz wiedzieć
co ci zrobię jak przyjadę do ciebie
-Mówiłam
pamiętaj wdech-wydech. Wykonałeś moje polecenie? Ok. to teraz słuchaj. Ubierz
się, żebyś zgrzany nie wyszedł i weź mnie przemyć do was. Przecież nikt mnie
nie wpuści a nie mam żadnej plakietki, no nic zupełnie.
-Hmm
przyszła koza do woza
-Co?! –aż
podskoczyłam
-Nic, nic
–zaśmiał się. -Kombinuj dziewczyno nim... –nucił
-Kurek! Co
to ma być?
-Nim… zamkną
halę złośnico
-Ha ha! Rym
ci nie wyszedł, musisz poćwiczyć nad tym. Dobra wyjdziesz po mnie czy mam
wracać do domu? -zaczął mnie irytować
-Już idę po
ciebie sierotko Marysiu
-Krasnalu
czekam! –zakończyłam rozmowę.
Po 3
minutach byłam w budynku. Chciałam iść do łazienki przebrać się a dopiero
później wyjść na salę ale przyjmujący pociągnął mnie za rękę i wprowadził na halę
gdzie wszyscy łącznie z trenerem nadal ćwiczyli. Myślałam, że go zastrzelę!
Gdybym tylko miała czym. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Patrzcie
kto do nas przyszedł! –powiedział? Nie, udarł się. Wszystkie oczy zwróciły się
na moją skromną osobę. Czułam jak moje policzki oblewane są falą gorąca.
Wszyscy zaczęli się uśmiechać a ja stałam się jak zwierze w zoo, gdy wycieczki
podchodzą i uśmiechają się do tamtejszych mieszkańców. Porównanie jak
najbardziej trafne. Stałam jak sparaliżowana. Wydobyłam się na nikły uśmiech
–nie ma co pierwsze wrażenie
zadowalające…
-Oo a ja
panią pamiętam –podszedł do mnie trener
-Julita
Fedko, witam pana –uśmiechnęłam się i podałam dłoń. –Proszę nie mówić do mnie
per ‘Pani’ będę wdzięczna. I przepraszam, że przeszkodziłam w przebiegu
treningu –mówiłam jakby mnie nakręcili
-Nic się nie
stało, miło, że przyszłaś. A będziesz grała?
-Yyy
prawdopodobnie mam poodbijać piłką z nimi –wskazałam palcem na resztę
chłopaków. A oni jak stali i się
uśmiechali tak nadal stoją. Zaczynałam się czuć jak jakiś Obcy. Tylko kto jest
tym Obcym? Ja czy on? Chyba ja, w końcu to ja przyszłam a oni spędzają ze sobą
wiele czasu więc się znają.
-A masz zamiar
w tych spodniach?- spojrzał na jeansy. –Nie radzę –uśmiechnął się przyjaźnie.
-Nie, nie,
mam strój na przebranie. Właśnie chciałam się przebrać ale Bartek mnie tutaj
przyciągnął –odwzajemniłam uśmiech
-Dobrze, to
może idź się przebierz a ja jeszcze obgadam jedną sprawę z chłopakami przed
jutrzejszym meczem.
Opuściłam
boisko i czułam jak schodzi ze mnie trema. Po 15 minutach czekałam na korytarzu
aż skończą trening. Po chwili drzwi otworzył Paweł Zatorski. Z tym swoim
błyskiem w oku i szczerym uśmiechem zaprosił mnie gestem ręki do środka.
-Mam się
czegoś obawiać? –zapytałam nieśmiało
-Tak
–powiedział poważnie, a ja zaczęłam cofać swoje kroki. –Żartuje! –wybuchł
śmiechem.
-Nie żartuj
tak sobie ze mną więcej –pogroziłam mu palcem przed nosem i weszłam do środka.
Gracze siedzieli na boisku, krzesełkach, ławce i pili, pili, pili duże ilości
wody. Podeszłam bliżej ich i prosto z
mostu wypaliłam
-Cześć,
jestem Julita. Nie wiem do końca co tutaj robię ale możecie zapytać tego
osobnika –wskazałam palcem na Bartka. Chyba wszyscy się roześmiali a ja zdałam
sobie sprawę, że znowu palnęłam głupotę.
-Otóż drodzy
koledzy –ukłonił się do nich po czym zwrócił do mnie –Witam koleżankę w imieniu
wszystkich tutaj zgromadzonych –złapał mnie za ramiona od tyłu. -Pragnę was
poinformować, że owa sierotka chciała poznać bardzo Mariusza Wlazłego ponieważ
była to a może nadal jest? Jjej pierwsza miłość siatkarska. Maniek, dzięki Tobie
Julita zainteresowała się siatką. Jesteśmy ci wdzięczni, lub Twoim rodzicom za
taką a nie inną urodę. –wszyscy co do jednego ryknęli śmiechem a ja znowu
zmierzyłam przyjmującego. No przecież go
zabiję! Po raz któryś dzisiaj moje policzki nabrały buraczanego koloru. Dla
rozładowania roześmiałam się ze wszystkimi uznając to za dobry ‘żart’. A z
Kurkiem pogadam później. Owszem, powiedziałam mu wczoraj o Wlazłym, sama nie
wiem dlaczego? Jakoś tak nasza rozmowa do tego sprowadziła. Ale on znacznie to
ubarwił. Kapitan bełchatowskiej drużyny podniósł się z boiska i podszedł do
mnie przedstawiając się i podając rękę. Reszta również to samo uczyniła. Ze
wszystkimi przeszłam na ‘ty’. Część
chłopaków została na krzesełkach bo się im nie chciało jeszcze grać. My,
w sumie w 11 stanęliśmy na pomarańczowym polu.
Grałam z Zatorskim, dwoma Serbami, Bąkiewiczem i tą moją niby miłością
Wlazłym. Po przeciwnej stronie: Kurek, Winiarski, Kłos, Woicki i Wytze. Domyślacie
się chyba, że to nie wyglądało do końca jak gra w siatkówkę. Młody libero
próbował mnie nauczyć jak mam odbierać piłkę i ratować po ataku. Ogólnie było dużo
śmiechu i zabawy.
***
-Bartek co
ty taki nabuzowany?
-Widzisz
tego blondasa małego?
-Hahaha
widzę Zatorskiego, no i co?
-Patrz co on
robi!
-Pokazuje
jak odbierać piłkę?
-Ż dźiebełko!
Widzisz jak on ją dotyka!?
-Co się
dzieje? –obok nas pojawił się Bąkiewicz
-Bartek
odgrywa scenę zazdrości –roześmiał się Kłos, a Michał spojrzał na nas
zdezorientowany.
-A o kogo
jest zazdrosny?
-Bąku!
Widzisz tą oto nauczycielkę którą nasz zakochany kolega przyprowadził? –wskazał
głową na nią
-Wcale nie
zakochany! I ona nie jest nauczycielką –wtrąciłem
-Widzę, i
co?
-O mamo!
–Karol przejechał dłonią po głowie. –Zator za bardzo w mniemaniu Bartka uczy dziewczynę mimo, że
sama sobie dobrze radzi. –Michał spojrzał na nas i tylko poklepał mnie po
ramieniu
-Nie martw
się, nasz blondasek żadnym zagrożeniem dla ciebie –wróciliśmy dalej do gry- Niby dlaczego nie? On tak samo facet jak
każdy inny a ja jakiś wyjątkowy znów nie jestem…
-Czemu tak
mocno pocisnąłeś na tego biednego Zatora? Myślałem, że nos mu złamałeś –spytał
Daniel
-Czysty
przypadek
-Taaa widzę
ten przypadek, jakoś na nikogo innego nie serwowałeś tak mocno –roześmialiśmy
się obaj wymieniając spojrzenia
***
-Dzięki
chłopaki, że mnie nie zabiliście i chciało wam się zostać –podniosłam kąciki
ust ku górze
-Liczymy, że
jeszcze się pojawisz? –zapytał najmniejszy z nich wszystkich Woicki
-Jeśli nie
będę wam przeszkadzać, a będę mogła to oczywiście, że tak
-A tutaj
mamy coś dla ciebie –kapitan wręczył mi kopertę
-A co to?
Rachunek?
-Tak
–wyszczerzył się. –Nie myśl sobie, że za darmo zostawaliśmy tutaj –roześmiałam
się równo z nim i otworzyłam kopertę. W
środku był bilet na jutrzejszy mecz.
-Dziękuję
–krzyknęłam uradowana. –Ale mogłabym sobie kupić a nie żebyście ‘tracili’ na
mnie
-Nie bój
się, są rezerwy –puścił mi oczko, nie wiele myśląc uścisnęłam go, w tym
momencie pojawił się ni stąd ni z owąd Bartek
-A mówiłem,
że to pierwsza i obecna miłość –został dźgnięty palcem w bok przeze mnie
-Ała, bolało
-I
prawidłowo
-Idź się
przebieraj i wracamy
-Dobrze tato
–zniknęłam za drzwiami łazienki
***
Chłopaki już
wyszli a ona dalej się gramoliła. Kobiety…
-Na kogo
czekasz? –pojawił się Zatorski z Karolem, oni jak zwykle we dwóch.
-Na pewno
nie na was
-Bartek
uważaj co mówisz, bo Paweł znowu będzie przeżywał i w nocy się moczył
-Kłos dobrze
się czujesz? Tą kokę to chyba ty bierzesz? –zripostował blondyn
-Czuje się
wspaniale, chodź idziemy bo chciałeś oglądać rodzinkę.pl żeby zobaczyć talent
aktorski Mańka –pociągnął go za ramię.
-Bartek
jesteś? Oo jesteś. Fajnie, że czekałeś. Oo jeszcze wy jesteście. –w końcu
pojawiła się dziewoja
-Tak
jesteśmy, bo pilnowaliśmy żeby was nie zamknęli tutaj
-Bo ty
Pawełku chciałbyś być zamknięty z nami? –zatrzepotała rzęsami. –A wy chłopaki
też mnie odprowadzić chcecie? Bo Bartek się zdeklarował ale o was nie słyszałam
–uśmiechnęła się a w jej policzkach można było dostrzec dołeczki
-Yyy my?
Nie, nie. Paweł chodź idziemy –Ździebełko pociągnął Zatiego do wyjścia.
-A czemu
nie? Chodź Karol, nic ci się nie stanie jak się przejdziesz, a nie zostawimy
Kurasia żeby sam wracał ciemną nocą –ja
go zastrzelę! -pomyślałem.
-Nie martw
się, są latarnie –próbowałem go odwieźć od tego pomysłu
-Oj Bartek,
jak chcą iść niech idą, będzie weselej –skoro tak powiedziała to co miałem
zrobić? Opuściliśmy Energię i szliśmy w stronę ulicy Kwiatowej gdzie mieszka
panna Fedko.
Cześć! :) Może nie będę pisać o zimie... przecież mamy wiosnę :)
Chyba zaszalałam bo jakoś specjalnie rozdziału nie analizowałam tylko prosto dodałam :D
Jak piszę dany epizod to mi się podoba, a później jak mam go dodać to najchętniej całkiem inny bym napisała, ale że mam lenia to mi się nie chce :D
Kolejny kiedy wolicie?;> Jeszcze przed świętami czy już po? Bo wiem, że nie będziecie mieć pewnie czasu na necie przesiadywać, bo pieczenie, sprzątanie, kościół? :> Większość z Was chodzi do szkoły/studia?;> To macie fajnie bo już od środy wolne :) Ja niestety do piątku i wtorek po świętach pobudka ;C Ale cóż zrobić :)
A się rozpisałam... Przepraszam ;*
SKRO! Wierzę w Ciebie!
Aaa i jestem 'chwalniś' i się Wam chwalę, że mam limitowaną pocztówkę z życzeniami od Skrzaków! :D
SKRO! Wierzę w Ciebie!
Aaa i jestem 'chwalniś' i się Wam chwalę, że mam limitowaną pocztówkę z życzeniami od Skrzaków! :D
Pozdrawiam ze słonecznej (chciałabym ;p) Małopolski ;*
Ja to bym wolała jeszcze przed świętami ;>
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał... :)
Czyżby pan Kurek był zazdrosny???
Czekam na następny ;)
Pozdrawiam ;*
ooo niee.... czego Zati się wtrąca ;/ A Kuraś tak ładnie chciał koleżankę do domu odprowadzić :)
OdpowiedzUsuńJak to fajnie zobaczyć Kurka w Skrze.
OdpowiedzUsuńZator już mi się podoba. Mąci i mąci.:D
A ja wolałabym po świętach ten rozdział. :)
czekam na kolejny.
No proszę Bartek mało co nie spłonął z zazdrości, a jeszcze teraz musi odprowadzić Julitę z Kłosikiem i swoim największym rywalem Zatorskim. Fajny taki trening z siatkarzami chociaż Bartek musiał jej zrobić mare wspominając iż Wlazły to jej siatkarska miłość.
OdpowiedzUsuńCo do następnego rozdziału to mi to obojętne bo ja znajdę trochę czasu na przeczytanie :)
no no no Bartuś jaki zdenerwowany, ciśnienie mu cosik podskoczyło, ciekawe dlaczego :PP
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :D
buziaki:)))
hahha.. tak piekna zima tej wiosny:D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, interesujacy był :D
Zazdrosny "Siurak" (hahha) zawsze spoko :D
Zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
eeee no nie podoba mi się, że Zator się wcina!!! Przecz z nim, niech da spokój Julicie i pozwoli rozkręcić się Bartkowi. Sama chciałabym zagrać taki mecz z chłopakami....*_*...
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny jeszcze przed świętami! A ja pracuje i studiuje i żadne wolne dni mnie nie obowiązują :( To nie fair...."To się nazywa dorosłość" - komentuje zawsze moje narzekania mama, kiedy jęczę jej w telefon :P
pozdrawiam ciepło :*
jestem zła wiesz?
OdpowiedzUsuńale nie na Ciebie tylko na siebie, i w ogole. nie miałam głowy do czytania, ale nadrobiłam i stwierdzam ze smutnym faktem, iż mojego męża praktycznie nie ma... ale, Ździebełko :D
i ta kokaina i SIUROK. you know what I mean... :)
buziaki Wiedźma :*
Ach ten Zator,a Bartek mógł ją sam odprowadzić.Kuraś zazdrosny - zawsze sopko. ; ))
OdpowiedzUsuńNo nadrobiłam zaległości i powiem, że bardzo ale to bardzo mi się podoba. Nie ma to jak pocisnąć mocno na Zatora całkiem przez przypadek :D musiało to ciekawie wyglądać. Ogólnie rozdział bardzo fajny. + czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam na 2 rozdział: http://zabierz-mnie-daleko.blogspot.com/2013/03/2-geboki-wdech-sztuczny-usmiech-i-hajda.html
Zapraszam do mnie na długo wyczekiwany 15 rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
Zazdraszam pocztówki! *_________* Szczęściaro Ty jedna! :D
OdpowiedzUsuńBartek jaki zazdrośnik! uuuuu! No ale o Pawełka? Ciapkę kochaną? Przecież on tylko piłkę pomagał odbierać. :c a może na serio tam tli się jakieś uczucie? : o ALE MIESZASZ, OJJJ MIESZASZ!
A rozdział poproszę przed świętami, jak będziesz miała czas między tymi pieczeniami, gotowaniami i pracowaniem. :*:*:*:*:*
Buziaaaczkyy! ♥♥♥
Przed świętami poproszę :P
OdpowiedzUsuńJest i mój Zati! Co prawda trochę zgaszony i zjechany przez Bartka, ale zawsze ^^ Miał swoje pięć minut w nauce siatkówki. Może się rozwinie bardziej ich wątek? Zobaczymy co tam wymyślisz.
OdpowiedzUsuńJa to bym tak pograła ze sławami siatkówki, nie ma co...
Kocham przekomarzania chłopaków, są świetni razem! Cisną sobie tak, że z boku to może wyglądać trochę brutalnie, ale to cudowni kumple. Chcę więcej!
I rozdział dodawaj jak tylko coś napiszesz, ja się nie mogę doczekać jak zawsze :)
Buziaki, S. ;*
Nominowałam Cię do zabawy The Versatile Blogger! :) Szczegóły u mnie w rozdziale 26!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*
Zati! Chłopie Ty lepiej uważaj na wściekniętego Kurasia :) Rozdział fenomenalny znów uśmiałam się do łez. Te ich teksty są nieziemskie, a trio Kuraś, Zati i Kłos jest po prostu rozbrajające :) Uwielbiam Twojego bloga <3
OdpowiedzUsuń