Wstałyśmy
przed południem, ogarnęłyśmy salon i przede wszystkim siebie. Głowa nie bolała,
chyba zaczęłam się uzależniać? Zdecydowanie trzeba przerwać tą passę.
Po południu
Alicja wróciła do siebie a ja wzięłam się za poszukiwanie mojego kombinezonu na
stok. Z garażu przyniosłam deskę snowboardową i oparłam o ścianę w przedpokoju.
Wrzuciłam do małej walizki kilka koszulek, 3 pary spodni, ciepłą bluzę,
sweterek, bieliznę. Z łazienki pozbierałam najpotrzebniejsze kosmetyki i
zamknęłam walizkę, którą również postawiłam obok deski. Wyszłam do banku wybrać
kilkaset złotych gotówki. Niby miałam kartę ale jakoś wolałam posługiwać się
papierkowymi pieniędzmi niż kawałkiem plastyku.
Czwartek,
walentynki a my podbijamy Małopolskę
Około 10
wyjechałyśmy z Pabianic bo podjechałam po Alę. Kierunek -> Muszyna.
-Czytałam,
że Stacja Narciarska Wierchomla jest jednym z najnowocześniejszych ośrodków
narciarskich w Polsce.
-Fajnie, ale
pewnie i najdroższa.
-Nie martw
się! Na 100 hektarach powierzchni ośrodek oferuje aż 10 wyciągów! Trasy
zlokalizowane są po obu stronach góry Pusta Wielka. Podobno są bardzo szerokie co bardzo mnie
cieszy.
-Mam
nadzieję, że nie będzie natłoku ludzi
-Ja też! Bo
wtedy nie można szusować na pełnych obrotach bo musisz uważać żeby na kogoś nie
wjechać
-Dokładnie
-Ala jesteś
naprawdę bardzo rozmowna! –tylko westchnęła. Po południu dojechałyśmy na
miejsce. Piękne górzyste tereny! Mogłabym mieszkać w górach i mówię to z pełną
świadomością. Latem również lubię zdobywać szczyty gór pieszo. Kiedyś o mało
nie stoczyłam się w przepaść w Zakopanem. Wracałam z trasy, robiło się już
ciemno a góra wręcz szpiczasta z jednej strony tylko łańcuchy a ja w dodatku w
sandałkach. Nabawiłam się strachu ale na szczęście nic mi się nie stało. Mama do dzisiaj nie wie i nie musi
wszystkiego wiedzieć.
Wzięłyśmy
klucz do pokoju i windą wyjechałyśmy na górę. Pokój numer 88.
-Wow!
–wydusiła z siebie Ala po otwarciu drzwi. Owszem, pokój był bardzo nowocześnie
urządzony. Ale nie przyjechałyśmy podziwiać pokoju. Zostawiłyśmy walizki i
zeszłyśmy na dół do restauracji coś zjeść. Postanowiłyśmy dzisiaj nie wybierać
się nawet na stok bo nie było sensu. Dochodziła 15 za chwilę zrobi się ciemno,
niby działa oświetlenie ale jestem bezpieczniejsza przy świetle dziennym.
Żeby nie
zamulać w pokoju hotelowym całego wieczoru miałyśmy w planie iść na kręgle.
Niby w Bełchatowie też są, ale tutaj co innego.
I w taki oto
sposób minęły nam wielbione przez zakochanych walentynki.
Następnego
dnia o 8 pobudka, ubranie się, mycie zębów, zejście na śniadanie, powrót, ubranie
i na stok. Witaj przygodo!
Słońce
uśmiechało się zza chmur dając co jakiś czas przebłyski promieni. Wielki
termometr obok restauracji niedaleko stoku wskazywał -6 stopni C. Pogoda była
naprawdę wyśmienita. Delikatny mrozik nie szczypał nas w twarze ani nie było
zbyt ciepło i śnieg nie zamieniał się w jedną wielką pluchę. Z naszym
ekwipunkiem znalazłyśmy się na górze.
Umocowałyśmy dobrze deskę do butów z niemałym trudem na początek podniosłyśmy
się do pozycji pionowej.
-Julita,
która druga stawia obiad! –wydarła się Ala
-Szykuj kasę
–wystawiłam jej język. Kask na głowę, gogle na oczy, rękawice i ruszamy!
Zjeżdżając
slalomem w dół ciągle na równo z przyjaciółką chciałam ominąć jakiegoś chłopaka
na nartach tylko niestety facet w ostatniej chwili odbił w lewo i niestety mój
manewr się nie udał. Wjechałam w niego, przekoziołkowaliśmy kilka razy a po Ali
ani śladu! Zjechała w dół a ja czułam tylko delikatne pulsowanie w głowie i
lewej nodze…
-Przepraszam,
nic się panu nie stało? –wydusiłam z siebie
-Co też pani
wyprawia? Jak pani nie potrafi na stoku zachowywać się bezpiecznie w stosunku
do innych to niech pani nie jeździ! –podniósł ton
-To pan nie
wiem z jakiej racji odbił w lewo! Miałam się włóczyć za panem? –też nie
pozostałam dłużna i się broniłam
-Jeśli pani
nie podoba się tutaj to proszę zmienić stację narciarską! –oburzył się
-A może pan
mógł jechać szosą dla początkujących!
-Dobrze,
chyba wina leży po obu stronach?
-Większa
część po pana
-Może nie
będziemy tak pan/pani? Mateusz jestem –wyciągnął dłoń ku mojej
-Julita
–odwzajemniłam uścisk. Podnieśliśmy się i zmierzaliśmy w stronę wyciągu by
wyjechać w górę.
-A może dasz
się zaprosić na herbatę czy kawę?
-Jestem
tutaj z koleżanką, ale przez ciebie ona zjechała a ja niestety zatrzymałam
-To was obie
zapraszam –uśmiechnął się i puścił oczko
-Jak się
zgodzi to możemy iść. –wyjechaliśmy w milczeniu na górę. Ala czekała już na
mnie, a jakie było jej zdziwieni na twarzy gdy zobaczyła, że idę w jej
kierunku z facetem, który niesie w rękach narty i dwa kijki.
-Julita
gdzie ty się zgubiłaś? Już zaczynałam się martwić o Ciebie!
-Poznaj to
jest Mateusz –wskazałam ręką na chłopaka
-Cześć
Mateusz jestem
-I przy
okazji ciamajda, która wlecze się jak żółw –dodałam z sarkazmem
-Aha… cześć
Alicja –podała mu rękę. -Dowiem się o co kaman?
-Chciałam
wyminąć Mateusza ale w ostatniej chwili odbił na lewo i wylądowałam na nim
–popatrzyłam spod byka na niego
-Dziewczyny
to jak idziemy na tą herbatę? –poczłapałyśmy za nim. Pogadaliśmy chwilę, winę
podzieliliśmy na pół z większą połową Mateusza :P On poszedł jeździć dalej na
tych swoich nartkach a my szusować na desce.
Sobota
minęła podobnie. W niedzielę do południa jeszcze pojeździłyśmy. Około południa
wróciłyśmy do hotelu. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Ubrałam czerwone rurki, czarną bokserkę a na to bluzę.
Włosy wysuszyłam i spięłam w wysokiego kucyka. Ala poszła w moja ślady a ja w
tym czasie rozłożyłam się na łóżku i włączyłam telewizję. Mieli tutaj telewizję
cyfrową więc kanałów do wyboru było sporo. Ostatecznie wybór padł na kanał
muzyczny.
Zeszłyśmy do
hollu później korytarzem w lewo i do restauracji. Zjadłyśmy obiad, zamówiłyśmy
kawę i planowałyśmy sobie popołudnie.
-Ala popatrz
–wskazałam palcem na ścianę na której wisiała wielka tablica z ofertą hotelu. Znajdowało
się tutaj Spa.
-Jest Spa,
no i co?
-Jak to co?
–wywróciłam oczami i głęboko westchnęłam. –Zaraz idziemy sprawdzić co oferują!
–krzyknęłam wesoło, jednak na tyle cicho by nie zwrócić na siebie uwagi innych
gości. Po kilku minutach sprawdzałyśmy już oferty masażu. Dotyk to najstarsza i
najprostsza metoda terapeutyczna. Sprawne ręce masażysty usuną napięcie
nerwowe, zlikwidują ból mięśni, zrelaksują, poprawią ukrwienie i ułatwią
przepływ limfy. W zależności od rodzaju i zastosowania może mieć cele
lecznicze, relaksujące, odchudzające czy pobudzające. Mimo, że chętnie
skorzystałabym z oferty odchudzającej :D jednak jeden masaż mi nic nie pomoże.
Wybrałam relaksujący a Alicja hudro-jet.
Po godzinie
spędzonej na łóżku do masażu powróciłam do pokoju i ‘wymęczona’ położyłam się na hotelowym łóżku. Alicja
naprzeciwko mnie, włączyłyśmy telewizję
nalałyśmy sobie po szklance soku i pochłonęłyśmy w rozmowie. Nie wiem
kiedy wygadałam się jej o spotkaniu na basenie z Bartkiem. Włączyła laptopa i
zaraz wzięła się za szukanie informacji o zawodnikach bełchatowskiej drużyny.
Co najmniej 3/4
zawodników się jej podobało i wręcz by mnie
błagała o zabranie na mecz czy najlepiej
przez Bartka załatwienie spotkania od razu?! Hello! Po pierwsze to ani ja się z
nim nie spotykam i jak mam Ali załatwić? Jednak kto zna Alicję dłużej tak jak
ja, czyli kilkanaście lat to wiem, że ona ma taki temperament. I lubię ją mimo
wszystko!
W
poniedziałek około 9 wyszłyśmy na stok, pojeździłyśmy do południa i wróciłyśmy
do hotelu. Spakowałyśmy swoje rzeczy,
uregulowałyśmy rachunek i odjechałyśmy w drogę powrotną kierunek – Bełchatów.
Odstawiłam Alę pod dom i wróciłam do siebie. Powitała mnie cisza i ciemność.
***
Śpię
wygodnie i chyba smacznie? W końcu wróciliśmy dość późno w nocy z Warszawy.
Rozegraliśmy tam dwa mecze play-off ’owe. Rezultat remisowy: 1-1. Na pozór
łatwe spotkania bo zakończone wynikami po 3-1, jednak kosztowały nas jak i
przeciwników dużo zdrowia. Warszawa nie poddawała się i każdą piłkę trzeba było
im wydrzeć.
Moje uszy
wychwyciły znajomy dźwięk, po chwili nasłuchiwania się muzyczce lecącej z
głośnika telefonu dostrzegłem, że to komórka a nie budzik.
-Halo
–powiedziałem zaspany
-Cześć! Ej
możesz do mnie przyjść?
-Oszalałeś?
Ty nie masz co robić? Daj człowiekowi spać!
-Bartek to
ważne! Widzę cię u mnie za 20 minut! –szybko się rozłączył. Po głosie wydawało
mi się, że Karol jest zdenerwowany. Ociężale podniosłem się z łóżka po 10
minutach. Ubrałem i wyszedłem. Mój blok był wręcz na przeciwko mieszkania
Karola i Pawła tylko ja miałem wyższe standardy :D
Zapukałem i
zaraz otworzył mi Kłos
-Możesz
powiedzieć co się stało, że budzisz mnie o 9 jak wróciliśmy na 2 do domu? Mam
nadzieję, że coś ważnego bo jak nie… -nie dokończyłem bo mi przerwał
-Weź wchodź
nie będę na całe piętro mówił. Zator coś bierze!
-No jak
jesteśmy na siłowni to i na klatę bierze –roześmiałem się, a Kłos patrzył na
mnie i dalej nie zmieniał wyrazu twarzy
-Porąbało
cię? Paweł dragi bierze! –najpierw poparzyłem na niego jak na jakiegoś kosmitę
a po chwili przeanalizowałem jego słowa. -Rano obudziłem się i wszedłem do
kuchni po sok
-Mów co
wiesz więcej a nie co robiłeś rano! –przerwałem mu
-To daj mi
dokończyć! Usiadłem tutaj gdzie ty teraz a Paweł się drze z pokoju ‘Przynieś mi kokainę!’
-Co?!
–udarłem się
-No mówię
ci! Wstał i powiedział, że idzie sobie kupić coś na pobudzenie bo w domu nic
nie ma! –ale że Paweł kokainę bierze?!
Znam go i nie spodziewałbym się tego po nim. Może Karol coś źle zrozumiał?.
–Chodź pokażę ci coś –zaprowadził mnie do Pawła pokoju i wyciągnął z kieszeni
jego spodni mały woreczek a w nim jakiś biały proszek. To niemożliwe, żeby to
były narkotyki?
-Karol
grzebałeś w jego rzeczach?
-To ja
mieszkam z narkomanem a ty przeżywasz, że włożyłem rękę do jego dżinsów? A jak
policja go złapie? Albo przyjdzie mieszkanie zrewidować? Przecież nas zamkną? A
ja co? Będę też oskarżony! –Kłos wydobył z siebie masę pytań.
-Uspokój
się. Przyjdzie, weź go zaobserwuj czy zachowuje się jakoś inaczej. –
zostałem u nich w mieszkaniu. Kłos nawet
pokusił się do zrobienia śniadania. Nie było jakieś wykwintne bo zwykła
jajecznica z dwóch jajek. I ja mam się dwoma jajami najeść? Miał tylko 4 więc
dobre i tyle jak nic. Po około pół godzinie wrócił Zator. Jak to zwykle
uśmiechnięty. Był trochę zaskoczony, że jestem u nich już z rana. Ściemniłem
mu, że po coś przyszedłem.
Siedzieliśmy,
gadaliśmy ale Zati nie wytrzymał
-Ej co jest
nie tak, że mi się tak przyglądacie?
-Kto? My?
Coś ty. –próbował uspokajać Kłos
-Jasne bo ja
nie widzę jak się gapicie na mnie?!
-Karol weź
mu powiedz
-Co masz mi
powiedzieć? –zwrócił się Zatorski do współlokatora
-No bo
–zaczął się jąkać
-Bierzesz
kokainę? –dokończyłem, bo Kłos nie wiem czy wydusił by to z siebie. Paweł tylko
spojrzał na nas jak na debili i zaczął się śmiać.
-Na jakiej
podstawie do tego doszliście? –powiedział z wielkim bananem na twarzy
-Karol
mówił, że rano chciałeś kokainę, żeby ci podał –Kłos siedział i tylko patrzył
raz na mnie raz na libero
-Żdziebełko
zaraz idziemy do laryngologa bo masz nie tak z uszami! Ośle ja chciałem
kofeinę! Wiesz jest ona zawarta w kawie! –wybuchnął śmiechem a ja razem z nim.
Karol nie dawał za wygraną i przyniósł z pokoju woreczek z białym proszkiem.
-A to co to
jest? –rzucił na stół
-To? –Paweł
wskazał na woreczek. –to jest rozkruszona kreda którą mama mi dała po święcie
Trzech Króli! –Zator ledwo łapał powietrze, ze śmiechu
-Kłos ty
kretynie –sam zacząłem się śmiać z przyjaciela, żeby kokainę z kofeiną pomylić?
Paweł poszedł rano do MC Donald’a, za 9,99 zł
kupił kubełek skrzydełek. Skoro mu smakuje to od czasu do czasu jak się posili
jakże ‘zdrowym’ jedzeniem nic się nie stanie. Tylko mam nadzieję, że nie miał
tam domieszki mięsa z konia… Libero zrobił jeszcze dla nas kawę która zawiera
kofeinę o której wszyscy wiedzą…
-Jesteś moją
kokainą… -zaczął nucić Paweł
Dalsza część
gadki szmatki przebiegła pozytywnie i na ciągłym wyśmiewaniu Kłosa z jego
poczynań detektywistycznych.
-Lepiej graj
dalej w siatkę bo policjant z ciebie marny –dalej był dla nas obiektem żartów
-Pfff! Kuraś
a jak Twoje ciało pedagogiczne? –teraz pałeczka się odwróciła
-Yyy –moja
mina spoważniała. –Nie wiem o czym mówisz
-Dobrze
wiesz –wtrącił Zatorski
-I ty
‘narkomanie’ przeciwko mnie? –spojrzałem z wyrzutem na niego. –Nie odbiera ode
mnie telefonu od czwartku nie wiem dlaczego? Nawet nie zdążyłem nic jej
powiedzieć, żeby mogła się na mnie obrazić o coś? Będę musiał chyba ją
odwiedzić –wyszczerzyłem się do chłopaków na myśl o spotkaniu z nią.
Witajcie ;*
DZIĘKUJĘ !!!
– 10 000
A jednak
jest kilka osób, które to czytają :) Jeszcze milej by mi było, gdyby te
wszystkie osoby napisały czy im się podoba czy nie? A tym co są ze mną zawsze
bardzo, bardzo fenk ju <3
PS. Ech,
taki przejściowy… a może łącznik z kolejnymi rozdziałami? Przekonacie się :)
Wonder Woman –kokaina dla Ciebie :D
Przepraszam
wszystkich, jeśli ten wątek się nie spodobał, ale obiecałam wkręcić więc
musiałam się wywiązać z danego słowa :D WW cieszymy się, że do nas wracasz! :D /a Was też zapraszam do prześledzenia
historii, jest tam Wasz Dzik! :P /
Jak
będziecie chcieć, to możliwe że kolejny pojawi się jeszcze w ten weekend
:D i wreszcie zacznie się coś dziać,
chyba? :)
S. musi mi
pomóc :D Z tego miejsca pozdrawiam Was! Moja małopolska jest zasypana i ja
razem z nią, ale nie dam się tak łatwo!
Już nie
zamulam, czekam na Waszą opinię :)
<chyba się obawiam> :D
Buźka ;*
MATKO BOSKA. WIESZ JAKI ZAWAŁ PRZEŻYŁAM!? MÓJ ZATI COŚ BIERZE?! ZATOREK KOCHANY, CIAPA NASZA?! BOŻE! : oo
OdpowiedzUsuńAle na szczęście nie i kamień z serca. .
Mówię Ci, emocje sięgnęły zenitu i jak mam iść teraz ćwiczyć na treningu jak tu takie rzeczy?!
Czekam na te Twoje dzianie się... ;> co Ty tam wymyśliłaś... :>>
Wspaniale, cudownie! ♥
Pozdraaaaawiam. ;****
hahahaha jesteś moją kokainą ! Padłam, leże i nie wstaje hahahahaa :DD
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :))
buziaki :**
zapraszam do siebie na nowy-27 :))
Nie no, dostałam zawału jak Kłos powiedział, że Zator wciąga koke....Kobieto!!!! Nie rób tak więcej bo pikawka mi wysiądzie! :D Wypad na snowboard - uwielbiam Cię za to, uwielbiam jeździć na desce i aż nabrałam ochoty na kolejny wypad w tym roku, niestety brak funduszy...Może chce ktoś zasponsorować? :P Niech Julitka będzie z Bartkiem, niech da mu szansę, kurde no! Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy i niech nie mówi, że się z nim nie spotyka, bo coś się ruszyło w tym kierunku, o!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :*
In my head
hahah :d Kokaina najlepsza. xD Tzn. wątek z nią był bardzo śmieszny xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !
Zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Wierchomla <3 Aż bym sobie pojeździła zważywszy na pogodę jaką mamy za oknem. Nie ogarniam jak z wiosny mogła się zrobić gorsza zima niż w Omsku gdzie akuratnie siatkarze Zaksy mają cieplej niż my tutaj.
OdpowiedzUsuńFajnie, że dziewczyną udał się wypad. Myślałam, że ten narciarz jakoś na dłużej zagości w rozdziale, ale dobrze, że nie ;) Kłos to do laryngologa musi się przejść i to koniecznie. Z Bartka też słaby detektyw skoro nawet nie sprawdził co jest w woreczku. Przecież łatwo odróżnić dragi ;) No może dla mnie :P Bartek chyba bardziej musi się postarać żeby umówić się z Ciałem Pedagogicznym :D
chcemy nowego rozdziału..
OdpowiedzUsuńa ten jest świetny:)
Oj chcemy chceeemy nowyy ;p
OdpowiedzUsuń' Przynieś mi kokaine ! ' BEKA BEKA BEKA ;D leże i kwicze :D mocna jesteś ;p zapraszam do mnie :-) www.volleyball-passionforlife.blogspot.com nowy rozdział czeka ;d
Pozdrawiam :>
Kochana, co ja mam napisać? Wszystko już wiesz z gg ;p Także powiem tyle- co z tego, że mało akcji między Bartkiem i Julitą? Tak jest najlepiej, stopniujesz nam napięcie erotyczne :D
OdpowiedzUsuńA Zati to mój mistrzu- widzę, że jednak dodałaś tę "Kokainę" (dobrze, że nie całość hahahah). Ale żeby pomylić kredę z prochami- to już przegięli, serio ;p Chociaż fakt faktem, słowa podobne, szczególnie gdy się jest zaspanym :)
I "mistrz" nart- Mateusz. Spodobał mi się, nie wiem czemu. Ciekawe na ile zamiesza!
Kochana, Ty nikogo nie potrzebujesz do pisania cudeniek, a już na pewno nie mnie :)
Buziaki, S. ;*
No wreszcie! Już kiedyś tutaj byłam, ale Twój blog mi się zagubił. A teraz go odnalazłam.;D
OdpowiedzUsuńWreszcie, wreszcie! Zator bierze? Moja mina była bezcenna. :D
Na prawdę świetny ten rozdział i jakbyś mogła, informuj mnie o nowym ;D http://169141613.blogspot.com/ pozdrawiam. :)
Padłam, leżę i wstać nie mogę ze śmiechu! Rewelacyjny rozdział, a Karolowi potrzeby jest aparat słuchowy w trybie natychmiastowym. Zati narkoman hahaha jakoś sobie go w tej roli wyobrazić nie mogę :D A szanowny pan B. to niech się lepiej odezwie do naszej pani J. :D
OdpowiedzUsuń