piątek, 15 marca 2013

9.



Wstałyśmy przed południem, ogarnęłyśmy salon i przede wszystkim siebie. Głowa nie bolała, chyba zaczęłam się uzależniać? Zdecydowanie trzeba przerwać tą passę.
Po południu Alicja wróciła do siebie a ja wzięłam się za poszukiwanie mojego kombinezonu na stok. Z garażu przyniosłam deskę snowboardową i oparłam o ścianę w przedpokoju. Wrzuciłam do małej walizki kilka koszulek, 3 pary spodni, ciepłą bluzę, sweterek, bieliznę. Z łazienki pozbierałam najpotrzebniejsze kosmetyki i zamknęłam walizkę, którą również postawiłam obok deski. Wyszłam do banku wybrać kilkaset złotych gotówki. Niby miałam kartę ale jakoś wolałam posługiwać się papierkowymi pieniędzmi niż kawałkiem plastyku.

Czwartek, walentynki a my podbijamy Małopolskę

Około 10 wyjechałyśmy z Pabianic bo podjechałam po Alę. Kierunek -> Muszyna.
-Czytałam, że Stacja Narciarska Wierchomla jest jednym z najnowocześniejszych ośrodków narciarskich w Polsce.
-Fajnie, ale pewnie i najdroższa.
-Nie martw się! Na 100 hektarach powierzchni ośrodek oferuje aż 10 wyciągów! Trasy zlokalizowane są po obu stronach góry Pusta Wielka.  Podobno są bardzo szerokie co bardzo mnie cieszy.
-Mam nadzieję, że nie będzie natłoku ludzi
-Ja też! Bo wtedy nie można szusować na pełnych obrotach bo musisz uważać żeby na kogoś nie wjechać
-Dokładnie
-Ala jesteś naprawdę bardzo rozmowna! –tylko westchnęła. Po południu dojechałyśmy na miejsce. Piękne górzyste tereny! Mogłabym mieszkać w górach i mówię to z pełną świadomością. Latem również lubię zdobywać szczyty gór pieszo. Kiedyś o mało nie stoczyłam się w przepaść w Zakopanem. Wracałam z trasy, robiło się już ciemno a góra wręcz szpiczasta z jednej strony tylko łańcuchy a ja w dodatku w sandałkach. Nabawiłam się strachu ale na szczęście nic mi się nie stało.  Mama do dzisiaj nie wie i nie musi wszystkiego wiedzieć.

Wzięłyśmy klucz do pokoju i windą wyjechałyśmy na górę. Pokój numer 88.
-Wow! –wydusiła z siebie Ala po otwarciu drzwi. Owszem, pokój był bardzo nowocześnie urządzony. Ale nie przyjechałyśmy podziwiać pokoju. Zostawiłyśmy walizki i zeszłyśmy na dół do restauracji coś zjeść. Postanowiłyśmy dzisiaj nie wybierać się nawet na stok bo nie było sensu. Dochodziła 15 za chwilę zrobi się ciemno, niby działa oświetlenie ale jestem bezpieczniejsza przy świetle dziennym.
Żeby nie zamulać w pokoju hotelowym całego wieczoru miałyśmy w planie iść na kręgle. Niby w Bełchatowie też są, ale tutaj co innego.
I w taki oto sposób minęły nam wielbione przez zakochanych walentynki.

Następnego dnia o 8 pobudka, ubranie się, mycie zębów, zejście na śniadanie, powrót, ubranie i na stok. Witaj przygodo!
Słońce uśmiechało się zza chmur dając co jakiś czas przebłyski promieni. Wielki termometr obok restauracji niedaleko stoku wskazywał -6 stopni C. Pogoda była naprawdę wyśmienita. Delikatny mrozik nie szczypał nas w twarze ani nie było zbyt ciepło i śnieg nie zamieniał się w jedną wielką pluchę. Z naszym ekwipunkiem  znalazłyśmy się na górze. Umocowałyśmy dobrze deskę do butów z niemałym trudem na początek podniosłyśmy się do pozycji pionowej.
-Julita, która druga stawia obiad! –wydarła się Ala
-Szykuj kasę –wystawiłam jej język. Kask na głowę, gogle na oczy, rękawice i ruszamy!
Zjeżdżając slalomem w dół ciągle na równo z przyjaciółką chciałam ominąć jakiegoś chłopaka na nartach tylko niestety facet w ostatniej chwili odbił w lewo i niestety mój manewr się nie udał. Wjechałam w niego, przekoziołkowaliśmy kilka razy a po Ali ani śladu! Zjechała w dół a ja czułam tylko delikatne pulsowanie w głowie i lewej nodze…
-Przepraszam, nic się panu nie stało? –wydusiłam z siebie
-Co też pani wyprawia? Jak pani nie potrafi na stoku zachowywać się bezpiecznie w stosunku do innych to niech pani nie jeździ! –podniósł ton
-To pan nie wiem z jakiej racji odbił w lewo! Miałam się włóczyć za panem? –też nie pozostałam dłużna i się broniłam
-Jeśli pani nie podoba się tutaj to proszę zmienić stację narciarską! –oburzył się
-A może pan mógł jechać szosą dla początkujących!
-Dobrze, chyba wina leży po obu stronach?
-Większa część po pana
-Może nie będziemy tak pan/pani? Mateusz jestem –wyciągnął dłoń ku mojej
-Julita –odwzajemniłam uścisk. Podnieśliśmy się i zmierzaliśmy w stronę wyciągu by wyjechać w górę.
-A może dasz się zaprosić na herbatę czy kawę?
-Jestem tutaj z koleżanką, ale przez ciebie ona zjechała a ja niestety zatrzymałam
-To was obie zapraszam –uśmiechnął się i puścił oczko
-Jak się zgodzi to możemy iść. –wyjechaliśmy w milczeniu na górę. Ala czekała już na mnie, a jakie było jej zdziwieni na twarzy gdy zobaczyła, że idę w jej kierunku z facetem, który niesie w rękach narty i dwa kijki.
-Julita gdzie ty się zgubiłaś? Już zaczynałam się martwić o Ciebie!
-Poznaj to jest Mateusz –wskazałam ręką na chłopaka
-Cześć Mateusz jestem
-I przy okazji ciamajda, która wlecze się jak żółw –dodałam z sarkazmem
-Aha… cześć Alicja –podała mu rękę. -Dowiem się o co kaman?
-Chciałam wyminąć Mateusza ale w ostatniej chwili odbił na lewo i wylądowałam na nim –popatrzyłam spod byka na niego
-Dziewczyny to jak idziemy na tą herbatę? –poczłapałyśmy za nim. Pogadaliśmy chwilę, winę podzieliliśmy na pół z większą połową Mateusza :P On poszedł jeździć dalej na tych swoich nartkach a my szusować na desce.
Sobota minęła podobnie. W niedzielę do południa jeszcze pojeździłyśmy. Około południa wróciłyśmy do hotelu. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Ubrałam czerwone rurki, czarną bokserkę a na to bluzę. Włosy wysuszyłam i spięłam w wysokiego kucyka. Ala poszła w moja ślady a ja w tym czasie rozłożyłam się na łóżku i włączyłam telewizję. Mieli tutaj telewizję cyfrową więc kanałów do wyboru było sporo. Ostatecznie wybór padł na kanał muzyczny.
Zeszłyśmy do hollu później korytarzem w lewo i do restauracji. Zjadłyśmy obiad, zamówiłyśmy kawę i planowałyśmy sobie popołudnie.
-Ala popatrz –wskazałam palcem na ścianę na której wisiała wielka tablica z ofertą hotelu. Znajdowało się tutaj Spa.
-Jest Spa, no i co?
-Jak to co? –wywróciłam oczami i głęboko westchnęłam. –Zaraz idziemy sprawdzić co oferują! –krzyknęłam wesoło, jednak na tyle cicho by nie zwrócić na siebie uwagi innych gości. Po kilku minutach sprawdzałyśmy już oferty masażu. Dotyk to najstarsza i najprostsza metoda terapeutyczna. Sprawne ręce masażysty usuną napięcie nerwowe, zlikwidują ból mięśni, zrelaksują, poprawią ukrwienie i ułatwią przepływ limfy. W zależności od rodzaju i zastosowania może mieć cele lecznicze, relaksujące, odchudzające czy pobudzające. Mimo, że chętnie skorzystałabym z oferty odchudzającej :D jednak jeden masaż mi nic nie pomoże. Wybrałam relaksujący a Alicja hudro-jet.
Po godzinie spędzonej na łóżku do masażu powróciłam do pokoju i ‘wymęczona’  położyłam się na hotelowym łóżku. Alicja naprzeciwko mnie, włączyłyśmy telewizję  nalałyśmy sobie po szklance soku i pochłonęłyśmy w rozmowie. Nie wiem kiedy wygadałam się jej o spotkaniu na basenie z Bartkiem. Włączyła laptopa i zaraz wzięła się za szukanie informacji o zawodnikach bełchatowskiej drużyny. Co najmniej 3/4  zawodników się jej podobało i wręcz by mnie błagała o zabranie na mecz  czy najlepiej przez Bartka załatwienie spotkania od razu?! Hello! Po pierwsze to ani ja się z nim nie spotykam i jak mam Ali załatwić? Jednak kto zna Alicję dłużej tak jak ja, czyli kilkanaście lat to wiem, że ona ma taki temperament. I lubię ją mimo wszystko!

W poniedziałek około 9 wyszłyśmy na stok, pojeździłyśmy do południa i wróciłyśmy do  hotelu. Spakowałyśmy swoje rzeczy, uregulowałyśmy rachunek i odjechałyśmy w drogę powrotną kierunek – Bełchatów. Odstawiłam Alę pod dom i wróciłam do siebie. Powitała mnie cisza i ciemność.


***

Śpię wygodnie i chyba smacznie? W końcu wróciliśmy dość późno w nocy z Warszawy. Rozegraliśmy tam dwa mecze play-off ’owe. Rezultat remisowy: 1-1. Na pozór łatwe spotkania bo zakończone wynikami po 3-1, jednak kosztowały nas jak i przeciwników dużo zdrowia. Warszawa nie poddawała się i każdą piłkę trzeba było im wydrzeć.
Moje uszy wychwyciły znajomy dźwięk, po chwili nasłuchiwania się muzyczce lecącej z głośnika telefonu dostrzegłem, że to komórka a nie budzik.
-Halo –powiedziałem zaspany
-Cześć! Ej możesz do mnie przyjść?
-Oszalałeś? Ty nie masz co robić? Daj człowiekowi spać!
-Bartek to ważne! Widzę cię u mnie za 20 minut! –szybko się rozłączył. Po głosie wydawało mi się, że Karol jest zdenerwowany. Ociężale podniosłem się z łóżka po 10 minutach. Ubrałem i wyszedłem. Mój blok był wręcz na przeciwko mieszkania Karola i Pawła tylko ja miałem wyższe standardy :D
Zapukałem i zaraz otworzył mi Kłos
-Możesz powiedzieć co się stało, że budzisz mnie o 9 jak wróciliśmy na 2 do domu? Mam nadzieję, że coś ważnego bo jak nie… -nie dokończyłem bo mi przerwał
-Weź wchodź nie będę na całe piętro mówił. Zator coś bierze!
-No jak jesteśmy na siłowni to i na klatę bierze –roześmiałem się, a Kłos patrzył na mnie i dalej nie zmieniał wyrazu twarzy
-Porąbało cię? Paweł dragi bierze! –najpierw poparzyłem na niego jak na jakiegoś kosmitę a po chwili przeanalizowałem jego słowa. -Rano obudziłem się i wszedłem do kuchni  po sok
-Mów co wiesz więcej a nie co robiłeś rano! –przerwałem mu
-To daj mi dokończyć! Usiadłem tutaj gdzie ty teraz a Paweł się drze z pokoju ‘Przynieś mi kokainę!’
-Co?! –udarłem się
-No mówię ci! Wstał i powiedział, że idzie sobie kupić coś na pobudzenie bo w domu nic nie ma! –ale że Paweł kokainę bierze?!  Znam go i nie spodziewałbym się tego po nim. Może Karol coś źle zrozumiał?. –Chodź pokażę ci coś –zaprowadził mnie do Pawła pokoju i wyciągnął z kieszeni jego spodni mały woreczek a w nim jakiś biały proszek. To niemożliwe, żeby to były narkotyki?
-Karol grzebałeś w jego rzeczach?
-To ja mieszkam z narkomanem a ty przeżywasz, że włożyłem rękę do jego dżinsów? A jak policja go złapie? Albo przyjdzie mieszkanie zrewidować? Przecież nas zamkną? A ja co? Będę też oskarżony! –Kłos wydobył z siebie masę pytań.
-Uspokój się. Przyjdzie, weź go zaobserwuj czy zachowuje się jakoś inaczej. – zostałem  u nich w mieszkaniu. Kłos nawet pokusił się do zrobienia śniadania. Nie było jakieś wykwintne bo zwykła jajecznica z dwóch jajek. I ja mam się dwoma jajami najeść? Miał tylko 4 więc dobre i tyle jak nic. Po około pół godzinie wrócił Zator. Jak to zwykle uśmiechnięty. Był trochę zaskoczony, że jestem u nich już z rana. Ściemniłem mu, że po coś przyszedłem.
Siedzieliśmy, gadaliśmy ale Zati nie wytrzymał
-Ej co jest nie tak, że mi się tak przyglądacie?
-Kto? My? Coś ty. –próbował uspokajać Kłos
-Jasne bo ja nie widzę jak się gapicie na mnie?!
-Karol weź mu powiedz
-Co masz mi powiedzieć? –zwrócił się Zatorski do współlokatora
-No bo –zaczął się jąkać
-Bierzesz kokainę? –dokończyłem, bo Kłos nie wiem czy wydusił by to z siebie. Paweł tylko spojrzał na nas jak na debili i zaczął się śmiać.
-Na jakiej podstawie do tego doszliście? –powiedział z wielkim bananem na twarzy
-Karol mówił, że rano chciałeś kokainę, żeby ci podał –Kłos siedział i tylko patrzył raz na mnie raz na libero
-Żdziebełko zaraz idziemy do laryngologa bo masz nie tak z uszami! Ośle ja chciałem kofeinę! Wiesz jest ona zawarta w kawie! –wybuchnął śmiechem a ja razem z nim. Karol nie dawał za wygraną i przyniósł z pokoju woreczek z białym proszkiem.
-A to co to jest? –rzucił na stół
-To? –Paweł wskazał na woreczek. –to jest rozkruszona kreda którą mama mi dała po święcie Trzech Króli! –Zator ledwo łapał powietrze, ze śmiechu
-Kłos ty kretynie –sam zacząłem się śmiać z przyjaciela, żeby kokainę z kofeiną pomylić?
 Paweł poszedł rano do MC Donald’a, za 9,99 zł kupił kubełek skrzydełek. Skoro mu smakuje to od czasu do czasu jak się posili jakże ‘zdrowym’ jedzeniem nic się nie stanie. Tylko mam nadzieję, że nie miał tam domieszki mięsa z konia… Libero zrobił jeszcze dla nas kawę która zawiera kofeinę o której wszyscy wiedzą…
-Jesteś moją kokainą… -zaczął nucić Paweł
Dalsza część gadki szmatki przebiegła pozytywnie i na ciągłym wyśmiewaniu Kłosa z jego poczynań detektywistycznych.
-Lepiej graj dalej w siatkę bo policjant z ciebie marny –dalej był dla nas obiektem żartów
-Pfff! Kuraś a jak Twoje ciało pedagogiczne? –teraz pałeczka się odwróciła
-Yyy –moja mina spoważniała. –Nie wiem o czym mówisz
-Dobrze wiesz –wtrącił Zatorski
-I ty ‘narkomanie’ przeciwko mnie? –spojrzałem z wyrzutem na niego. –Nie odbiera ode mnie telefonu od czwartku nie wiem dlaczego? Nawet nie zdążyłem nic jej powiedzieć, żeby mogła się na mnie obrazić o coś? Będę musiał chyba ją odwiedzić –wyszczerzyłem się do chłopaków na myśl o spotkaniu z nią.

                                                                                                                                                      

Witajcie ;*


DZIĘKUJĘ !!! – 10 000
A jednak jest kilka osób, które to czytają :) Jeszcze milej by mi było, gdyby te wszystkie osoby napisały czy im się podoba czy nie? A tym co są ze mną zawsze bardzo, bardzo fenk ju  <3

PS. Ech, taki przejściowy… a może łącznik z kolejnymi rozdziałami? Przekonacie się :)

Wonder Woman –kokaina dla Ciebie :D
Przepraszam wszystkich, jeśli ten wątek się nie spodobał, ale obiecałam wkręcić więc musiałam się wywiązać z danego słowa :D WW cieszymy się, że do nas wracasz! :D /a Was też zapraszam do prześledzenia historii, jest tam Wasz Dzik! :P /

Jak będziecie chcieć, to możliwe że kolejny pojawi się jeszcze w ten weekend :D  i wreszcie zacznie się coś dziać, chyba? :)
S. musi mi pomóc :D Z tego miejsca pozdrawiam Was! Moja małopolska jest zasypana i ja razem z nią, ale nie dam się tak łatwo!
Już nie zamulam, czekam na Waszą opinię :)  <chyba się obawiam> :D

Buźka ;*

11 komentarzy:

  1. MATKO BOSKA. WIESZ JAKI ZAWAŁ PRZEŻYŁAM!? MÓJ ZATI COŚ BIERZE?! ZATOREK KOCHANY, CIAPA NASZA?! BOŻE! : oo
    Ale na szczęście nie i kamień z serca. .
    Mówię Ci, emocje sięgnęły zenitu i jak mam iść teraz ćwiczyć na treningu jak tu takie rzeczy?!

    Czekam na te Twoje dzianie się... ;> co Ty tam wymyśliłaś... :>>
    Wspaniale, cudownie! ♥
    Pozdraaaaawiam. ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Koka <3 Ty Wariacie !
    :D Mówię od razu, co złego to ja biorę "na klatę";D
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaha jesteś moją kokainą ! Padłam, leże i nie wstaje hahahahaa :DD
    super rozdział :))
    buziaki :**

    zapraszam do siebie na nowy-27 :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, dostałam zawału jak Kłos powiedział, że Zator wciąga koke....Kobieto!!!! Nie rób tak więcej bo pikawka mi wysiądzie! :D Wypad na snowboard - uwielbiam Cię za to, uwielbiam jeździć na desce i aż nabrałam ochoty na kolejny wypad w tym roku, niestety brak funduszy...Może chce ktoś zasponsorować? :P Niech Julitka będzie z Bartkiem, niech da mu szansę, kurde no! Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy i niech nie mówi, że się z nim nie spotyka, bo coś się ruszyło w tym kierunku, o!
    pozdrawiam ciepło :*
    In my head

    OdpowiedzUsuń
  5. hahah :d Kokaina najlepsza. xD Tzn. wątek z nią był bardzo śmieszny xD
    Czekam na następny !
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierchomla <3 Aż bym sobie pojeździła zważywszy na pogodę jaką mamy za oknem. Nie ogarniam jak z wiosny mogła się zrobić gorsza zima niż w Omsku gdzie akuratnie siatkarze Zaksy mają cieplej niż my tutaj.
    Fajnie, że dziewczyną udał się wypad. Myślałam, że ten narciarz jakoś na dłużej zagości w rozdziale, ale dobrze, że nie ;) Kłos to do laryngologa musi się przejść i to koniecznie. Z Bartka też słaby detektyw skoro nawet nie sprawdził co jest w woreczku. Przecież łatwo odróżnić dragi ;) No może dla mnie :P Bartek chyba bardziej musi się postarać żeby umówić się z Ciałem Pedagogicznym :D

    OdpowiedzUsuń
  7. chcemy nowego rozdziału..
    a ten jest świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj chcemy chceeemy nowyy ;p
    ' Przynieś mi kokaine ! ' BEKA BEKA BEKA ;D leże i kwicze :D mocna jesteś ;p zapraszam do mnie :-) www.volleyball-passionforlife.blogspot.com nowy rozdział czeka ;d
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, co ja mam napisać? Wszystko już wiesz z gg ;p Także powiem tyle- co z tego, że mało akcji między Bartkiem i Julitą? Tak jest najlepiej, stopniujesz nam napięcie erotyczne :D
    A Zati to mój mistrzu- widzę, że jednak dodałaś tę "Kokainę" (dobrze, że nie całość hahahah). Ale żeby pomylić kredę z prochami- to już przegięli, serio ;p Chociaż fakt faktem, słowa podobne, szczególnie gdy się jest zaspanym :)
    I "mistrz" nart- Mateusz. Spodobał mi się, nie wiem czemu. Ciekawe na ile zamiesza!

    Kochana, Ty nikogo nie potrzebujesz do pisania cudeniek, a już na pewno nie mnie :)
    Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. No wreszcie! Już kiedyś tutaj byłam, ale Twój blog mi się zagubił. A teraz go odnalazłam.;D
    Wreszcie, wreszcie! Zator bierze? Moja mina była bezcenna. :D
    Na prawdę świetny ten rozdział i jakbyś mogła, informuj mnie o nowym ;D http://169141613.blogspot.com/ pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Padłam, leżę i wstać nie mogę ze śmiechu! Rewelacyjny rozdział, a Karolowi potrzeby jest aparat słuchowy w trybie natychmiastowym. Zati narkoman hahaha jakoś sobie go w tej roli wyobrazić nie mogę :D A szanowny pan B. to niech się lepiej odezwie do naszej pani J. :D

    OdpowiedzUsuń