Wtorek,
punktualnie 18, dzwoni dzwonek do drzwi. Za nimi nie kto inny jak Ala, cała
roześmiana a ja chyba dalej miałam lekkie problemy z całkowicie świadomym
funkcjonowaniem. Moja przyjaciółka się rozpłaszczyła i podreptałyśmy obie do
salonu. Na stole już czekały chipsy, ciastka, paluszki, krakersy, draże i 2
soki. W lodówce znalazło by się coś bardziej konkretnego do jedzenia. Chociaż
nie wiem czy nie za dużo tych zakąsek na stole? O ile damy rade to zjeść, to
chyba zostaniemy spać w salonie nie ze względu na spożyty alkohol lecz ilość
słodyczy a naszym organizmie.
-Ala chcesz
coś gorącego do picia? –siadłam wygodnie na sofie przysuwając w swoją stronę miskę
z ziemniaczanym przysmakiem
-Chętnie
herbatę bo trochę zmarzłam
-To wiesz
gdzie co jest, rozgość się i czuj jak u siebie –posłałam jej drwiący uśmiech.
Prawdą jest, że Alicja znała moje mieszkanie bo niejednokrotnie w nim
przebywała. Po chwili wróciła z dwoma kubkami parującego napoju. W między
czasie zadzwoniła Aneta, że nie da rady do nas dołączyć. No cóż, więcej dla nas
:D ostatnio zdecydowanie za często
objadałam się słodyczami i spożywałam procenty… ale tłumaczyłam to tym, że
tylko wtedy pozwalam sobie na takie menu gdy są wyjątkowe okazje. A spotkanie z
przyjaciółką niewątpliwie do takich należy!
-Julitaaaa
-Co?
-Jak
spotkanie z siatkarzem?
-Dobrze
-I tylko
tyle mi powiesz?
-Chyba
wystarczy –wyszczerzyłam się
-Weż! To ja
przychodzę na babskie ploteczki a ty się zachowujesz jak jakaś niemowa!
-Babą to
może ty jesteś –pokazałam jej język
-Dobrze ‘kobieto!’
-Chociaż
STOP ja jestem dziewczyną nie kobietą póki co - Boże ja już mam 24lata i dziewczyną…
-Julita!
–krzyknęła Ala wyrywając mnie z zamyśleń
-Co się
drzesz? Słyszę przecież
-No właśnie
nie wiem. Łaaaaaaaa! Jakie ładne kwiaty moje ulubione! –pobiegła w stronę
komody na której stał bukiet moich róż. –Kupiłaś sobie? Gdzie są takie ładne!
Kupuje sobie czasem w Biedronce gotowe bukiety ale one szybko więdną
-Dostałam je
-Od kogo?
-Boże! Ty
się jakaś strasznie ciekawska zrobiłaś w tych Katowicach –udała obrażoną i
wróciła na fotel. –Alusia Bartek mi je podarował jeśli to Cię tak bardzo
interesuje –uśmiechnęłam się do niej a jej usta złożyły się w literkę O
-K-T-O?
-B-A-R-T-E-K
–przeliterowałam z szelmowskim uśmiechem
-Ten, ten..
ten… z boiska?! –jąkała się
-Yhym
–wzięłam pilota i włączyłam odtwarzać muzyki.
-I nic mi
więcej nie powiesz? –usiadła naprzeciwko mnie
-A co mam ci
mówić? –przyniosłam dla nas kieliszki i otwieracz do wina, Ala zajęła się
otwieraniem a ja opowiedziałam jej sobotni, wieczorny przebieg zdarzeń. Nic
szczególnego przecież. W końcu przeszłyśmy na inne tematy.
-Julita masz
jakieś plany na spędzenie ferii? –pokiwałam przecząco głową. –A zdrowa jesteś?
-Co to za
pytanie? Przecież widzisz
-Co powiesz
na snowboard? Tak na dzień chociaż?
-Na dzień to
mi się nie chce ruszać!
-Oj to na
dłużej –patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem
-Jasne!
–krzyknęłam. –Czekaj moja koleżanka ze studii ma ciotkę która pracuje w jakiejś
stacji narciarskiej, może są wolne miejsca –uśmiechnęłam się. Poszukałam
telefonu i zadzwoniłam do Sandry. -Alusia
kierunek południe!
-Wiem, że
południe w końcu góry! Ale tak dokładniej?
-Małopolska,
Nowy Sącz, Piwniczna, Muszyna – Wierchomla!
-My tam
trafimy? –zmarszczyła czoło
-Jak
włączymy GPS to myślę, że tak. To co rezerwujemy miejsce do spania?
-Ale jak?
Gdzie? Kiedy?
-No przez Internet!
-Dobra,
włączaj –poszłam po laptopa a Ala polała nam wina. Włączyłam lapka, odnalazłam
miejsce zimowego szaleństwa. Co
rezerwujemy domek, ratraktownię czy hotel?
-Ratraktownia
lepiej nie, tam będą wycieczki a wiesz jak głośno wtedy. Domek nie będzie za
duży? W końcu my tam tylko będziemy spać. To chyba hotel wybieramy? Ale on na
pewno będzie drogi bo jakiś mega wypas – zerknęła na ekran laptopa, gdzie były
włączone zdjęcia hotelu z zewnątrz i wewnątrz.
-O to się
nie martw –uśmiechnęłam się do niej. Nie należałam do rozrzutnych osób, jednak
moje konto było dość spore. Kilka lat temu moi dziadkowie ze strony mamy
sprzedali mieszkanie, bo posiadali dwa. Zgromadzone pieniądze podzielili na
pięć części. Jedną dla siebie, drugą dla moich rodziców (mama była jedynaczką)
a kolejne trzy dla mnie, Wiktora i Patrycji. Rodzice połowę swojej sumy
przekazali do podziału nam. Tak też te pieniądze siedzą na moim koncie. Póki
mieszkałam z mamą i tatą to oni mnie utrzymywali, od roku mieszkam sama i od
tej pory korzystam z tych pieniędzy i mam do nich ‘pełną władzę’. Oczywiście
dodatkowo dostaję czasem „na słodycze” :) Teraz pracuję. Stażowe pieniądze nie
są może za wielkie ale dyrektor dodaje mi kilkaset złotych, ponieważ miałam być
do pomocy a jestem właściwie jedyną sekretarką. Dziewczyna, która była
wcześniej obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim już kilka miesięcy. –Ala a kiedy jedziemy?
-Ja mogę
choćby jutro
-Jutro
lepiej nie ma co się wybierać w taką długą drogę po dzisiejszej libacji -wskazałam palcem na zastawiony stół.
-To w
czwartek?
-Ok., a na
ile?
-Nie wiem
podlicz koszty, na ile będzie mnie stać wtedy ci powiem
-Co ty taka
materialistka jesteś?! Jak ci zabraknie to ci zrobię wcześniejszy prezent
urodzinowy -wyszczerzyłam się, a moja przyjaciółka blado się uśmiechnęła. –To
od czwartku do poniedziałku?
-Tak! Tak!
Tak!
-Ok,
rozumiemy się widzę- kliknęłam kilka razy i zarezerwowałam dla nas pokój
dwuosobowy.
-A czyim
samochodem jedziemy?
-Możemy
moim, Tygrys był w naprawie i nie powinien być podatny na mróz.
-Tygrys?
–Ala wystawiła oczy
-Tak, mój
Tygrysek –wyszczerzyłam się
-Czemu tak?
-Jest to
peugeot, czyli ma znak tygryska –Ala się zaczęła śmiać jak opętana! Nie wiem co
w tym było tak śmiesznego? Ale okej.
-A może
Aneta z nami pojedzie, jak myślisz?
-No w sumie
można by zapytać, ewentualnie zmieniło by się rezerwację z dwójki na trójkę. To
czekaj zadzwonię do niej.
-Daj na
głośnomówiący! Proszę!
-Dobrze
-Cześć
Julitka
-Cześć
–krzyknęłam. Chyba buzowały we mnie już procenty. – Anecia nie masz ochoty na śnieżne
szaleństwo?
-A co kulig
organizujesz?
- (chwila
śmiechu) Nie, nie kulig. Góry, narty, snowboard etc.
-A to nie.
Ja chcę jeszcze żyć –zachichotała
-Na pewno?
Ala bardzo chce żebyś pojechała –w tym momencie na moim ramieniu tworzył się
siniak
-Nie
kochane, ja nie umiem jeździć ani na nartach tym bardziej na snowboardzie. W wakacje na plaże mogę z wami pojechać.
-Ok.,
trzymamy za słowo! Dobranoc.
-Wiesz co
Ala –była co najmniej 2 w nocy, w naszych głowach już szumiało a my nadal nie
mogłyśmy się nagadać.
-Co?
-Fajnie, że
się nadal przyjaźnimy. Traktuję cię jak siostrę. W końcu przyjaźń to nie tylko
imprezy, zdjęcia czy zabawa – tak jak było podczas szkoły. Wtedy każdy się
przyjaźnił a z iloma osobami mamy teraz kontakt? Dobrze mieć kogoś z kim się
można upić czy pogadać. I ta świadomość, że zawsze jesteś, że w ogień za mną
wskoczysz –chyba uroniłam pojedynczą łzę.
-Julita ty
nie wypiłaś za dużo? –chyba zdecydowanie tak
-No co ?
Ewentualnie odbierz to tak, że człowiek po alkoholu mówi co myśli na trzeźwo
–wystawiłam jej język. Jeszcze trochę czasu prowadziłyśmy filozoficzne rozmowy.
***
Chińska restauracja, wtorek wieczór
-I jak
randka?
-Co?
-No nie
udawaj –roześmiał się Karol
-Co
zamawiamy –przerwał Zator, mój wybawiciel
-Ja kebaba,
Żdziebełko tortille a ty pewnie potrójne frytki nasz tradycyjny zestaw
-A jakieś
piwko? –zapytał blondyn
-Jak
najbardziej jestem za! W końcu muszą się nerki od czasu do czasu oczyścić
–roześmialiśmy się. Podeszła do nas kelnerka i złożyliśmy zamówienie.
Przyniosła nam po kuflu Żywca i wróciła za ladę barową. Nasze żołądki tworzyły
niezmierzone ilości soku żołądkowego na myśl o przygotowanym dla nas
jedzeniu. Po 15 minutach owe jedzenie
trafiło w nasze ręce. Nikt nas nie musiał prosić o nie bawienie się z jedzeniem
bo po chwili na naszym stoliku nic czym by można było zaspokoić głód nie było.
-Bartek
powiesz w końcu jak się udało spotkanie z ciałem pedagogicznym? –wrócił do tematu
Karol
-Dobrze,
wypiliśmy kawę zjedliśmy ciastko i kulturalnie do domku – wyszczerzyłem się.
-A masz w
końcu ten jej numer?
-Owszem,
ale z tym dłuższa historia
-Zati a co
ty tak cicho siedzisz? –zapytał Kłos
-Ja? Eee,
chyba te frytki albo ketchup były nieświeże
-Boże! Ty
wiecznie nieszczęśliwe dziecko! No mów co z tą Julitą
-Ale to nic
takiego. Poszedłem wczoraj na basen bo nie było treningu i akurat ona też
przyszła na pływalnię. Trochę się powygłupialiśmy we wodzie i że ona przegrała
w ściganiu ze mną poszliśmy na ciastko
-Ty wiecznie
byś żarł te słodycze –wtrącił zły Zatorski
-I co koniec
już? –zapytał Kłos
-No jeszcze
ją odprowadziłem bo dochodziła chyba 22 a ciemno było i tak jakoś zapytałem ją
o numer ot cała historia –uśmiechnąłem się na myśl o wczorajszym wieczorze
-Eee w końcu
się rozkręcasz a już myślałem, że masz zamiar rozwijać się w karierze
singielskiej.
-Ej gdzie
jest Paweł? –zorientowaliśmy się, że zniknął
-No nie
wiem? Może do ubikacji poszedł? –posiedzieliśmy jeszcze z 10 minut a jego jak
nie było tak nie ma, Zator to nie laska nie maluje się (chyba? :D) to już by
wrócił
-Chodź
zapłacimy i pójdziemy go poszukać- uregulowaliśmy należność i kierowaliśmy się
ku wyjściu. W holu znaleźliśmy naszego towarzysza, który próbował swojego
szczęścia grając na automatach. To nic, że w ciągu 10 minut gdy go
obserwowaliśmy z dalsza stracił pięć dych, rozwścieczony dalej wrzucał monety.
Podeszliśmy do niego
-Zator a
tobie to już na mózg poszło? –wypalił Karol
-Odwal się!
Nie widzisz, że gram!?
-Widzę, że
przegrywasz –humor nie odstępował od Karola
-Zati
wracamy, idziesz z nami? -pomruczał coś pod nosem i wyszedł w końcu. Wracaliśmy
w dobrych humorach, ciągle się śmiejąc. Tzn. ja i Karol bo Paweł szedł jakby wściekłego
lisa zjadł. Nic się nie odzywał. Wstąpił jeszcze do pobliskiego sklepu, żeby
kupić jakiś sok.
-Ej Kłosu co
mu się stało?
-A bo ja
wiem? Jak
zaczęliśmy gadać o twoim spotkaniu tak Zator przestał się odzywać. Może to te
frytki jednak były nieświeże? –Paweł wyszedł ze sklepu a my przerwaliśmy nasze
domysły i wróciliśmy do swoich domów.
Witam;*
Przepraszam
za to ‘coś’ u góry, pisałam go kilkanaście dni temu, wtedy mi się podobał a
dzisiaj po 15x przeczytanym ani troszkę, no może jakieś fragmenty. Obiecuję
rozwinąć akcję i więcej wkręcić Pszczoły niż obecnie! Ale bądźcie cierpliwe i
poczekajcie jeszcze maksymalnie jeden rozdział.
Nie wiem czy
wam się podoba, że robię taki opis oddzielnie życie Julity, osobno siatkarzy?
Mało co ich jeszcze łączy, ale zmieni się :) Niektórzy robią wprowadzenie w 1-3
rozdziałach i akcja się rozwija, u mnie trochę dłużej, przepraszam ;*
Pozdrawiam;*
Co do piosenki pod rozdziałem - uwielbiam ją !
OdpowiedzUsuńPodobał mi się rozdział, jestem ciekawa dalszych losów bohaterów i co się stanie na tym wypadzie na snowboard :D
Zapraszam do mnie :
http://www.youtube.com/watch?v=OKnYNQP5_4s
Super rozdział! Tylko zdaję mi się, że Paweł też chce być "bardziej niż przyjaciel" dla Julity. No, ale to tylko moje domysły. : ) Mam nadzieję, że nikt na nartach nogi nie złamie : D
OdpowiedzUsuńP.S. Też kocham tą piosenkę! ♥
Pozdrawiam :)
DOBRZE GADASZ, POLAĆ CI!!! :D
Usuńno ja się już tego rozwinięcia nie mogę doczekać ^^ i czyżby Zati był zazdrosny ?? ;>
OdpowiedzUsuńNosz kurde, no! Przez ciebie nie mogę przestać słuchać tej piosenki :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - ZARĄBISTY!!!
A tak przy okazji to, podpisuję się pod komentarzem koleżanki na górze :)i powiem.... DOBRZE GADA, POLAĆ JEJ ;D
Pozdrawiam ;)
nie no paweł chce być kimś więcej, to na bank!!!!! ciekawe jak to się dalej potoczy, niech ona będzie z Kurasiem! rozwaliły mnie dziewczyny, jak się już upiły i te wyznania...hahaha :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
In my head :*
Kochaaam <3 Zniewoliła mnie gadka dziewczyn po pijaku ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com
Well, well, well. Panie Zati, czemu Pan zamiast dać do zrozumienia Julicie, że coś do niej czujesz, przegrywasz pieniądze na automatach? Wychodzisz bez słowa, zamiast powiedzieć kumplom prawdę? Nic by się nie stało, co najwyżej Kuraś poczułby się zagrożony. Wygra lepszy. Bartek jak na razie dość ślamazarnie podchodzi do tematu, więc miałbyś szansę :) Wypad na narty, jestem jak najbardziej za. Oby tylko obyło się bez kontuzji, różnie to bywa.
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółki są nieocenione, szczególnie jeśli chodzi o wspólne picie.
Mi rozdział się podoba, właśnie takie powolne rozkręcanie się akcji robi smaczek i ochotę na następne!
Buziaki, S.;*
Oj Zatiego chyba wzięło na Julite ;)) Byle jakiś problemów z tego nie było :P Zapraszam do siebie na nowa historie http://miloscisiatkowka.blog.pl/
OdpowiedzUsuńPawcio się nie odzywał bo pewnie liczył, że wyrwie Ciało Pedagogiczne, a tutaj ma rywala ;) Jak to lubi mawiać mój kolega nie ma monopolu na Julie :D Po drugie Zatiego trzeba trzepnąć po tyłku bo granie na takich maszynach uzależnia i to strata pieniędzy nie mówiąc, że to hazard. Cieszy mnie, że dziewczyny jadą pojeździć na nardach na Wierchomli. Dobry wybór :D
OdpowiedzUsuńjest dobrze ! Nie marudź ;D ciekawe dlaczego nasz Pawełek tak się zdenerwował ? :P Czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki!! ;***
Jedno jest pewne nie będzie nudno. Też mi się wydaje, że Zati chce być kimś więcej dla Julity, albo to są zwykłe urojenia :D tylko, żeby Pawełek się nie uzależnił...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
I zapraszam do mnie na 1 rozdział:
http://zabierz-mnie-daleko.blogspot.com/2013/03/1-najpierw-ze-mna-porozmawiaj.html
Hej :) zaproaszam do mnie, juz 6 rozdzialòw :)
OdpowiedzUsuńhttp://mikasa-i-gra.blogspot.it/
jest super i czuję, że będzie jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
i zapraszam na nowość
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU, Paaaaaaaaaaaaaweł, Paaaaaweł. ;>>> zazdrosny? ;>>>>>>>
OdpowiedzUsuńnonono, jakie tutaj zawirowania Paulinko, proszę, proszę! :D ciekawie. ♥
A tamte pijaczyny jedne, kurde mać! XD
A co do oddzielnego pisania z perspektywy Julity i siatkarzy, to jestem jak najbardziej na taak! :D
Pozdrawiam serdecznie! ;-**
Czyżby Zati był zazdrosny? No, no czyżby się jakaś grubsza sprawa kroiła? No i ja nie chcę wiedzieć jak będzie wyglądało szaleństwo Alicji i Julity :D
OdpowiedzUsuń